"Koszary remontowali narkomani i alkoholicy". Ściany złożyły się jak domek z kart


- W brygadzie, która remontowała koszary w centrum szkoleniowym w Omsku, pracowali narkomani i alkoholicy z miejskiego centrum rehabilitacji. Nie mieli żadnych uprawnień, pracowali za jedzenie - przekonywał na antenie telewizji LifeNews mieszkaniec miasta Władimir Nastyczenko. Tymczasem gazeta "Kommiersant" informuje, że budynek po remoncie został przyjęty z wieloma niedoróbkami, a wojskowi mieli przymknąć na nie oko.

Koszary w Omsku, pod których gruzami zginęły w niedzielę 23 osoby, a 19 zostało rannych, zostały oddane z wieloma niedoróbkami w 2013 roku po kapitalnym remoncie.

Niedoróbki i uchybienia

Wcześniej spółka RemEksStroj, która prowadziła prace remontowe w 2013 roku, dostała co najmniej dziesięć pozwów za niedoróbki i błędy popełnione przy innych remontach, dokonanych w jednostce wojsk wewnętrznych w Niżnym Nowogrodzie. Wśród zarzutów znalazły się m.in. brak studzienek i rynien wzdłuż budynku, co doprowadziło do podmycia gruntu pod fundamentem. Według wstępnych ustaleń, taka właśnie mogła być przyczyna zawalenia się budynku w Omsku.

Tymczasem telewizja Lifenews wyemitowała rozmowę z Władimirem Nastyczenką, jednym z mieszkańców Omska, który stwierdził, że prace remontowe wykonywało ok. 50 osób, a wśród nich 35-40 osób stanowili narkomani i alkoholicy z omskiego centrum odwykowego, którzy nie mieli żadnych uprawnień do prowadzenia takich robót.

Narkomani na budowie

- Ogłoszenie znalazłem w internecie. Razem ze mną pracowało ok. 40 osób, z których tylko pięć miało pojęcie, jak się robi remonty - powiedział mężczyzna. - Inni byli osobami uzależnionymi, które bezpłatnie leczą się w miejscowym centrum rehabilitacji, a w zamian za to pracują na budowach w całym mieście.

Zatrudnianiem siły roboczej na budowach trudni się były pracownik MSW Paweł Zinowiew, który, jak twierdzi Nastyczenko, od lat prowadzi tę działalność w całym regionie.

Praca bez wykresów

- Robotnicy nie mieli żadnych planów, wykresów ani schematów działania, likwidowali wszystkie ściany, nie patrząc, czy to ściany nośne, czy nie - mówił Nastyczenko. Zamiast nich wstawiali ściany z płyt typu karton-gips.

Remont w koszarach trwał od kwietnia do grudnia 2013 roku. Chociaż spółka wykonująca roboty nie zdążyła z dokończeniem prac w wyznaczonym terminie, trzy budynki zostały odebrane przez komisję techniczną. Do koszar od razu wprowadzili się wojskowi. Remont koszar wykonywany był w ramach kontraktu państwowego na prace w szeregu obiektów na terenie jednostki w Omsku, wartego 3,2 mld rubli (ok. 3 mln zł).

Przedstawiciele ministerstwa obrony twierdzą, że prace w koszarach nie były związane z usuwaniem ścian nośnych - miały polegać na wymianie okien i remoncie podłogi.

Zawiniła woda?

Tymczasem osoby związane ze śledztwem poinformowały dziennikarzy "Kommiersanta", że jedną z przyczyn katastrofy mogło być osunięcie się gruntu pod fundamentem budynku. Mogła je spowodować woda ściekająca z dachu budynku i pobliskiego terenu. Z powodu braku studzienek i wadliwego montażu rynien pod fundamentem mogła utworzyć się dziura spowodowana podmyciem gruntu. To mogło spowodować zawalenie się jednej ze ścian. Według zeznań świadków, żelbetonowe płyty, z których składała się konstrukcja budynku, składały się jak domek z kart.

Tragedia po przysiędze

Do zawalenia się budynku koszar pod Omskiem, na południowym zachodzie Syberii, doszło w niedzielę wieczorem. Tego dnia w centrum wyszkolenia rosyjskich wojsk powietrznodesantowych odbyła się uroczysta przysięga żołnierzy.

Przedstawiciele obwodu omskiego informowali, że w budynku nie było instalacji gazowej.

Pod gruzami zginęły 23 osoby, a 19 zostało ciężko rannych.

Po zawaleniu się budynku wszczęto sprawę karną z artykułu dotyczącego zaniedbań.

Autor: asz//gak / Źródło: newsru.com, lifenews.ru, "Kommiersant"