Wywiad USA chce śledztwa ws. wycieku danych o PRISM


Amerykańskie władze szukają odpowiedzialnych za wyciek informacji ws. programu PRISM. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) złożyła wniosek o wszczęcie śledztwa w celu ustalenia źródeł przecieku do mediów informacji o zbieraniu danych z serwerów takich firm internetowych, jak Google czy Facebook. Funkcjonowanie programu ujawniły w czwartek wspólnie "Guardian" oraz amerykański dziennik "Washington Post".

Zdaniem NSA w skutek wyciek informacji o PRISM doszło do przestępstwa. - Zawiadomienie w tej sprawie złożyliśmy w Departamencie Sprawiedliwości - oświadczył rzecznik Agencji Shawn Turner. Jak dodał, to resort zadecyduje teraz, czy należy rozpocząć śledztwo.

Prezydent Barack Obama oraz urzędnicy NSA przyznali, że skala przecieku jest "zdumiewająca" i Departament Sprawiedliwości musi wszcząć śledztwo. Rzecznik resortu odmówił komentarza.

Zdaniem Reutera, prokurator generalny i sekretarz sprawiedliwości Eric Holder nie będzie miał innego wyjścia jak zarządzić śledztwo tym bardziej, że jest atakowany za wcześniejszy brak reakcji na przypadki podobnych przecieków.

Administracja odtajni informacje o PRISM

Szef NAS James Clapper nazwał "lekkomyślnym" ujawnienie przez media informacji na temat ściśle tajnego programu wywiadowczego PRISM. "W ciągu ostatniego tygodnia byliśmy świadkami lekkomyślnego ujawnienia środków wywiadowczych, które sprawiają, że Amerykanie są bezpieczni" - napisał szef NSA w oficjalnym oświadczeniu. Administracja USA zdecydowała się na bezprecedensowy krok i zapowiedziała odtajnienie części programu o zbieraniu danych telefonicznych. Jak tłumaczył Clapper, ma to umożliwić Amerykanom lepiej zrozumieć, jakie są granice programu.

Media ujawniły, giganci zaprzeczyli

W czwartek "Washington Post" i brytyjski "Guardian" ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM, w ramach którego amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa i FBI sprawdzają dane na serwerach czołowych firm internetowych.

Dokumenty opublikowane przez gazety wymieniają dziewięć firm: Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple. Agenci służb specjalnych mają dostęp do znajdujących się na serwerach tych firm plików audio i wideo, maili, czatów czy przesyłanych fotografii i dokumentów.

Google, Apple i inni giganci zaprzeczają, by dostarczali rządowi jakiekolwiek dane.

Brytyjski "Guardian" opublikował także kopię poufnego nakazu sądowego, który umożliwia NSA zbieranie danych o rozmowach klientów firmy Verizon, jednego z największych operatorów telefonii komórkowej w USA. Zgodnie z nakazem Verizon ma codziennie przekazywać dane dotyczące wszystkich rozmów swych klientów - zarówno wykonywanych z zagranicy, jak i w kraju.

"Zdumiewająca" skala przecieku

Prezydent Barack Obama oraz urzędnicy NSA przyznali, że skala przecieku jest "zdumiewająca" i Departament Sprawiedliwości musi wszcząć śledztwo. Rzecznik resortu odmówił komentarza.

Unia Europejska wyraziła "zaniepokojenie" amerykańskim programem zbierania danych z serwerów firm internetowych. - Martwią nas ewentualne konsekwencje tych praktyk w odniesieniu do obywateli Europy - powiedziała komisarz spraw wewnętrznych Cecilia Malmstroem.

Autor: rf/iga / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Raporty: