Barack Obama oświadczył w poniedziałek, że jego rząd wykorzystuje wszelkie możliwości prawne, by sprowadzić do USA Edwarda Snowdena, który ujawnił tajny amerykański program inwigilacji elektronicznej. Prezydent dodał, że administracja USA współpracuje w sprawie Snowdena z innymi krajami, "by zapewnić przestrzeganie rządów prawa".
Obama odpowiedział w ten sposób na pytanie dziennikarza, czy rozmawiał z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem, by nalegać na niego, żeby nie pozwolił Snowdenowi opuścić Rosji i udać się do innego kraju.
Wcześniej rzecznik Białego Domu Jay Carney stwierdził w czasie konferencji prasowej w Waszyngtonie, że "Stany Zjednoczone są przekonane o tym, że Edward Snowden wciąż jest w Rosji i mają nadzieję, że jej rząd rozpatrzy kwestię jego ekstradycji".
Z tego samego założenia wyszedł też jeden z demokratycznych senatorów, który napisał do Władimira Putina, w którym "żąda" jego przekazania amerykańskim władzom.
"Nietypowi protektorzy" Snowdena
Biały Dom poruszył też inne kwestie związane ze sprawą 30-letniego byłego pracownika służb wywiadowczych.
Administracja prezydenta Obamy najwyraźniej stara się zdyskredytować "zdrajcę", bo Carney dodał w czasie swego wystąpienia, że "wybór krajów, w których Snowden zdecydował się przebywać przeczy jego zapewnieniom, że walczy o wolność osobista, wolność prasy i wypowiedzi".
- Jeżeli jego pasją jest wolność mediów i wolność internetu to wybrał on sobie bardzo nietypowych protektorów - stwierdził bez pardonu rzecznik Białego Domu.
Chiny przesadziły. USA są złe
Departament stanu ustami swego rzecznika wyraził też "głęboki żal" z powodu tego, jak potraktowane zostały prośby USA o pomoc w schwytaniu Snowdena.
Władze Hongkongu nie przeszkodziły mu bowiem w wylocie z miasta do Rosji w niedzielne przedpołudnie. Część komentatorów (wśród nich politycy i obecni szefowie służb wywiadowczych USA, m.in. dyrektor NSA) wypowiadających się w mediach za oceanem stwierdziła w ostatnich dwóch dniach, że Pekin miał na pewno ostatnie zdanie w kwestii "obchodzenia się ze Snowdenem", bo władze Hong Kongu, choć mają autonomiczny wymiar sprawiedliwości to w kwestiach polityki zagranicznej są zupełnie podporządkowane woli partyjnej wierchuszki.
Biały Dom już w poniedziałkowy poranek wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że w przypadku, gdyby okazało się, że Chiny stanęły po stronie Snowdena, stosunki USA z Państwem Środka zostałyby "bardzo nadwyrężone".
Rzecznik departamentu stanu potwierdził potem, że Chiny "poważnie cofnęły dialog między krajami, który zmierzał do zyskania obopólnego zaufania".
Petycja doczeka się odpowiedzi
W poniedziałkowe przedpołudnie czasu waszyngtońskiego na stronie Białego Domu liczba podpisów zbieranych od dwóch tygodni za ułaskawieniem Snowdena i zaprzestaniem pościgu za nim przez amerykańskie służby przekroczyła tymczasem 100 tys. - liczbę wymaganą do tego, by administracja prezydenta Baracka Obamy oficjalnie ustosunkowała się do społecznej inicjatywy, której twórcy w petycji stwierdzili:
Lot na Kubę niebezpieczny?
Kilka godzin wcześniej założyciel WikiLeaks Julian Assange poinformował, że wniosek o azyl dla Snowdena został złożony przez ludzi współtworzących portal "w kilku krajach". Dodał jednak, że w tej chwili informator "Guardiana", który jako pierwszy opisał program inwigilacji obywateli pod kryptonimem PRISM, zmierza do Ekwadoru, w Rosji jedynie mając przerwę w podróży.
Snowden miał lecieć dzisiaj na Kubę, ale w samolocie, w którym miejsca zarezerwowało sobie kilkudziesięciu dziennikarzy z całego świata, mężczyzny jednak nie było.
Być może informatorem oraz jego otoczeniem (pomagają mu prawnicy WikiLeaks) kierowała obawa, że samolot Aerofłotu, którego trasa przebiega wzdłuż wybrzeża USA, mógłby zostać zmuszony do lądowania.
Trasa lotu na Kubę z Moskwy prowadzi m.in. przez strefę odpowiedzialności kontrolerów lotów w Nowym Jorku. Cytowany przez agencję RIA-Nowosti pilot jednej z rosyjskich linii lotniczych oświadczył, że teoretycznie amerykańskie władze mają prawo zażądać od kapitana samolotu lecącego przez obszar powietrzny USA, by posadził maszynę na terytorium Stanów Zjednoczonych, jeśli na jego pokładzie jest osoba ścigana. Pilot będzie musiał się temu podporządkować.
Autor: adso//kdj / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl