Ojciec czwórki dzieci, wolontariusz walczący z pandemią, 11-letnia dziewczynka. Wszyscy zginęli od kul

Źródło:
BBC, PAP

Pan Ei Phyu bawiła się przed domem, gdy na jej ulicy pojawiło się wojsko. Miała 14 lat i jest jedną z wielu ofiar sobotniej pacyfikacji protestów, którą rząd wojskowy przeprowadził w kilkudziesięciu miastach Mjanmy. Z rąk służb bezpieczeństwa, które otworzyły ogień do demonstrujących oraz postronnych cywilów, zginęło ponad sto osób. BBC opisało, kim były niektóre z ofiar junty. 

Protesty w Mjanmie wybuchły po przewrocie, którego wojsko dokonało na początku lutego, obalając demokratycznie wybrany rząd Aung San Suu Kyi. Demonstranci domagają się ustąpienia junty oraz przywrócenia władzy Narodowej Lidze na rzecz Demokracji (NLD), która rządziła krajem od 2016 roku i wygrała kolejne wybory parlamentarne z listopada 2020 roku. Wojskowa junta twierdzi, że te wybory były sfałszowane, komisja wyborcza nie dopatrzyła się jednak żadnych nieprawidłowości.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>

Służby bezpieczeństwa w sobotę otworzyły ogień do protestujących. Według różnych informacji tego dnia, najkrwawszego od początku demonstracji, zginąć mogło od 107 do 140 osób. Wśród ofiar pacyfikacji, którą birmańskie służby bezpieczeństwa przeprowadziły w kilkudziesięciu miastach kraju, są zarówno demonstrujący, jak i osoby postronne, które poniosły śmierć przed własnymi domami.

Jedyny żywiciel rodziny

Jedną z nich jest 40-letni Aye Ko, ojciec czwórki dzieci z miasta Mandalaj w centralnej Mjanmie. Według cytowanych przez BBC mieszkańców okolicy, w której mieszkał, mężczyzna zajmował się sprzedażą kokosowych przekąsek oraz napojów z ryżowymi galaretkami. Był członkiem straży sąsiedzkiej.

Według kilku doniesień, na które powołuje się portal brytyjskiego nadawcy, Aye Ko został postrzelony, gdy wojsko wtargnęło do rejonu, który zamieszkiwał. Żołnierze mieli wciągnąć rannego mężczyznę na stos płonących opon, które protestujący ustawili jako barykady.

- Krzyczał: matko, pomóż mi – powiedział portalowi Myanmar Now jeden z mieszkańców. W niedzielę bliscy uczcili jego pamięć w czasie nabożeństwa. Krewny mężczyzny opisał jego śmierć jako "wielką stratę". – Był jedynym żywicielem rodziny – dodał, cytowany przez agencję AFP.

Wolontariusz w walce z COVID-19

Mieszkańcy Mandalaj pożegnali także 18-letniego Aung Zin Phyo. Był on bramkarzem w lokalnej drużynie futsalu. Jako wolontariusz pomagał w walce z pandemią COVID-19 na jednym z oddziałów intensywnej terapii – przybliżyła sylwetkę mężczyzny agencja Reutera.

Rodzina 18-latka przekazała, że podczas sobotnich protestów był on na pierwszej linii starć. Został śmiertelnie postrzelony przez siły bezpieczeństwa. – Mam tylko jego syna. Pozwólcie mi umrzeć, bym mogła być razem z nim – mówiła matka zamordowanego.

11-latka z Mulmejn, 14-latka z Miktili, 13-latek z Rangunu

Wśród ofiar przemocy armii są także dzieci. Ciało 11-letniej Aye Myat Thu złożono w trumnie, do której bliscy włożyli zabawki i kwiaty. Znalazł się tam również rysunek Hello Kitty. Według lokalnych mediów dziewczynka została zastrzelona w czasie demonstracji, które odbyły się w mieście Mulmejn w południowo-wschodniej Mjanmie.

Matka 14-letniej Pan Ei Phyu z Miktili powiedziała reporterom BBC, że gdy tylko zobaczyła wojsko idące drogą, pośpiesznie zaczęła zamykać drzwi w swoim domu. Było jednak za późno. – Widziałam jak upada. Pomyślałam, że się poślizgnęła i przewróciła. Wtedy krew wytrysnęła z jej klatki piersiowej – mówiła kobieta.

Pochodzący z Rangunu Sai Wai Yan w sobotę bawił się na dworze, gdy w jego stronę oddano strzały. Miał 13 lat. – Jak mogę żyć bez mojego syna – pytała jego matka, która w niedzielę pożegnała chłopca.

Chłopak z wielkim uśmiechem, działaczka społeczna

Na ulicy Rangunu, największego miasta kraju, zginął także 19-letni Hti San Wan Phi, przez sąsiadów opisywany jako chłopak z wielkim uśmiechem. Pocisk trafił go w policzek, gdy w czasie demonstracji znajdował się na jednej z barykad. – Nasz syn jest męczennikiem – mówili rodzice 19-latka, którzy apelowali do bliskich, by nie wylewali łez.

Mimo przemocy służb, protesty w Mjanmie nie ucichły. W niedzielę, w mieście Kalay śmiertelnie postrzelona została 37-letnia Ma Ah Khu. Kobieta była przewodniczącą organizacji społecznej Women For Justice. Birmańska Liga Kobiet określiła Khu jako "kobietę gorliwą, z umysłem pełnym nadziei". "Składamy hołd jej odwadze i zaangażowaniu" – oświadczyła Liga.

Pacyfikacja w dniu sił zbrojnych

Do rozprawienia się z demonstrantami doszło w dniu sił zbrojnych, gdy przywódca rządzącej junty generał Min Aung Hlaing zapewniał, że wojsko będzie chronić ludzi i dążyć do demokracji.

Jak zauważa Reuters w odbywającej się z tej okazji w stolicy kraju Naypyidawie paradzie wojskowej wziął udział wiceminister obrony Rosji Aleksandr Fomin. Był to najwyższy rangą zagraniczny gość uroczystości, w których wzięli też udział przedstawiciele m.in. Chin i Indii.

"Rosja jest naszym prawdziwym przyjacielem" - cytuje słowa Min Aung Hlainga agencja Reutera.

Pucz w MjanmiePAP/Reuters

Autorka/Autor:ft\mtom

Źródło: BBC, PAP

Tagi:
Raporty: