Policyjne taśmy, narkotyki i władza. Burmistrz Toronto palił crack?


Mer Toronto, największego kanadyjskiego miasta, znalazł się w centrum uwagi po publikacji dokumentów policji świadczących o jego kontaktach ze środowiskami przestępczymi. Wielu polityków wzywa Roba Forda do ustąpienia.

Od kilku dni kanadyjskie media mają nieustająco dwa tematy polityczne: skandal z trojgiem konserwatywnych senatorów z konserwatywnym premierem w tle i właśnie perypetie konserwatywnego mera Toronto (chętnie przyznającego się do dobrej znajomości z premierem Stephenem Harperem). Ontaryjski sąd najwyższy nakazał policji, by udostępniła dziennikarzom prawie 500 stron dokumentów ze śledztwa prowadzonego w sprawie m.in. przyjaciela mera, Alessandro Lisiego. W minionym tygodniu Lisiemu postawiono formalnie zarzut wymuszenia.

W miniony czwartek szef torontońskiej policji ogłosił, że informatycy odtworzyli z twardego dysku przejętego przez policję komputera nagranie, na którym widać, jak Ford ma jakoby palić crack. To nagranie zostało opisane w maju br. przez dziennik "The Star". Film chciał odkupić amerykański portal Gawker.com, jednak mimo zebrania pieniędzy osoba bądź osoby proponujące zakupienie filmu wycofały się z transakcji. Mer Toronto twierdził wówczas, że nie jest uzależniony od kokainy, oraz że nie będzie komentował nagrania, którego nie widział, i które nie istnieje.

Policja ma nagranie

Czego początkowo mer nie wiedział – swoje dochodzenie prowadziła też policja. Zapisy z policyjnych protokołów trafiły, tak jak informacja o odzyskaniu nagrania, w czwartek, do mediów. Ford i jego prawnik wezwali policję, by udostępniła nagranie. Jak jednak wskazują komentatorzy – obaj doskonale wiedzą, że to niemożliwe. Nagranie jest dowodem w sądzie, w sprawie przyjaciela mera i to sędzia podejmie decyzje, czy zostanie ono pokazane.

Kłopoty mera

Zaś dziennikarze analizują protokoły policyjne, na podstawie których można ustalić chronologię wydarzeń i kontaktów mera z Lisim i innymi osobami, z których część związana jest ze środowiskami przestępczymi. Policja przez pięć miesięcy śledziła Lisiego, także z helikoptera, fotografując przy okazji Forda w zaskakujących jak na mera sytuacjach i dokumentując spotkania z Lisim (który np. przekazywał koperty z nieznaną zawartością). Ponieważ niektóre z dokumentów wskazują na spore zużycie alkoholu przez mera, przy okazji przypomina się Fordowi sytuacje wskazujące na nadużywanie alkoholu; nagrania są dostępne na YouTube. Pamiętana jest też inna publikacja, która ukazała się w tym samym czasie co artykuł w "The Star" - dziennik "The Globe and Mail" wydrukował artykuł opisujący wielomiesięczne dziennikarskie śledztwo, prowadzące do wniosków, że Ford i jego brat – Doug Ford, radny Toronto i nieformalny rzecznik mera, od młodości byli jakoby zamieszani w handel narkotykami.

Mer najpierw twierdził, że nie może się odnieść do sprawy, która toczy się w sądzie i zapowiadał, że nie ustąpi ze stanowiska. Nie wyjaśnił też, dlaczego mówił uprzednio, że osławione nagranie nie istnieje. Część radnych Toronto uznała, że Ford powinien przynajmniej odsunąć się na pewien czas od pełnienia swoich obowiązków. Cztery torontońskie dzienniki po prostu wezwały Forda do rezygnacji.

Przeprosił za błędy

W niedzielę po południu Ford, występując w swoim cotygodniowym talk show w jednej z torontońskich stacji radiowych przeprosił mieszkańców miasta za swoje, jak to określił, "błędy". Nie powiedział jednak, za jakie błędy konkretnie przeprasza, choć odniósł się później do dwóch sfilmowanych sytuacji, gdzie widoczne było, że nie jest zupełnie trzeźwy. Dodał, że zamierza dokonać zmian w życiu. Wreszcie zapewnił, że zamierza ubiegać się ponownie o urząd mera. Ford jest merem Toronto od trzech lat. Wygrał wybory głównie głosami tzw. Ford Nation (narodu Forda), czyli do dziś stałych w politycznych uczuciach mieszkańców konserwatywnych przedmieść i mniej zamożnych torontończyków, którzy uwierzyli w hasła o potrzebie skończenia z „ciepłymi posadkami”. Niedługo po objęciu stanowiska przez Forda okazało się, że w mieście nie ma rozdawnictwa stanowisk i lukratywnych kontraktów. Mer znany jest z niechętnego stosunku do mediów. Rok temu został skazany przez sąd na utratę urzędu w związku z konfliktem interesów jednak nie musiał ustąpić ze stanowiska dzięki korzystnej interpretacji wyroku. Następne wybory mera miasta odbędą się w październiku 2014 r.

Autor: mtom / Źródło: PAP