Rosja: nie ma ani jednego dowodu na ingerencję w amerykańskie wybory


Ogłoszony w USA raport specjalnego prokuratora Roberta Muellera nie zawiera "ani jednego" dowodu na ingerencję Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie - oświadczył w piątek przedstawiciel MSZ Rosji Gieorgij Borisienko, dyrektor departamentu Ameryki Północnej. Podobną opinię wyraził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

CZYTAJ także: Upubliczniono raport Muellera. Trump: game over> - Raport potwierdza brak jakichkolwiek argumentów o tym, że Rosja ingerowała w amerykańskie wybory. Nie ma tam ani jednego dowodu - powiedział w piątek Borisienko, Gieorgij Borisienko, dyrektor departamentu Ameryki Północnej w rosyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Zdaniem dyplomaty raport "nie zawiera niczego, co zasługiwałoby na uwagę".

Jest to pierwsza reakcja MSZ Rosji na raport Muellera, opublikowany w czwartek.

Kreml: raport Muellera wpłynął na stosunki z USA

Także rzecznik prezydenta Władimira Putina Dmitrij Pieskow oświadczył w piątek, że raport Muellera nie zawiera żadnych dowodów na to, by władze Rosji próbowały ingerować w przebieg wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku.

Pieskow w rozmowie z dziennikarzami dodał, że Moskwa żałuje, iż przygotowanie raportu wywarło niekorzystny wpływ na stosunki z Waszyngtonem.

To drugi komentarz Kremla po publikacji dokumentu. Dzień wcześniej Pieskow oznajmił, że raport należy przejrzeć i "sprawdzić, czy jest tam coś, co zasługuje na analizę".

Raport Muellera

Autorzy raportu - przedstawionego w skróconej, poddanej licznym zabiegom redakcyjnym wersji - wskazali w dokumencie, że podczas śledztwa nie znaleziono wystarczających dowodów na zmowę sztabu Trumpa z Rosjanami podczas kampanii w 2016 roku. Zarazem podkreślili, że śledztwo nie rozwiało wszystkich wątpliwości.

Autor: rzw / Źródło: PAP, Reuters