"Jestem czarnym potworem, moje IQ jest niskie". Afrykańskie dzieci wykorzystywane w rasistowskich wideo

Źródło:
BBC
Malawi
MalawiGoogle Earth
wideo 2/4
MalawiGoogle Earth

To nagranie zrobiło furorę w chińskich mediach społecznościowych. Afrykańskie dzieci, nieświadome, co wykrzykują, skandują na nim po chińsku: "Jestem czarnym potworem, moje IQ jest niskie!". Kto nagrywa takie filmy i w jakim celu? Dziennikarze BBC dotarli do jednego z twórców tego rodzaju nagrań. Jak podkreślają, to część gigantycznego przemysłu, w ramach którego w celach zarobkowych wykorzystuje się dzieci z najbiedniejszych afrykańskich krajów.

Pozornie to niewinna moda. W Chinach popularne stało się wysyłanie życzeń wideo z różnych okazji za pośrednictwem mediów społecznościowych. Koszt ich zamówienia waha się od 10 do 70 dolarów. Tyle że szczególnie popularne stały się nagrania z udziałem Afrykańczyków. Wiele z nich pokazuje małe dzieci stojące wokół czarnej tablicy z chińskim napisem i wykrzykujące życzenia po chińsku.

W lutym 2020 roku chińskie media społecznościowe obiegło szokujące nagranie, na którym ktoś zza kamery podaje dzieciom po chińsku hasło do powtórzenia: "Jestem czarnym potworem, moje IQ jest niskie!". Te słowa skanduje następnie grupa roześmianych afrykańskich kilkulatków. Wideo zostało opublikowane przez konto o nazwie "Zdobądź to. Klub żartów z czarnych osób". Niektórzy internauci reagowali rozbawieniem, inni byli oburzeni i apelowali o usunięcie filmu.

- Dzieci używają w nagraniu słowa "heigui", które może być przetłumaczone jako "czarny potwór" lub "czarny diabeł", ale tak naprawdę to odpowiednik chińskiego słowa "czarnuch" - tłumaczy dziennikarka Runako Celina, która postanowiła przeprowadzić śledztwo w sprawie nagrania. - Jako czarnoskóra żyjąca w Chinach, nie mogłam przestać o nim myśleć. Gdzie powstało? W jakim celu? Dlaczego ktoś zebrał radosne, podekscytowane dzieci i kazał im skandować coś tak poniżającego?

Dzieci zarabiały pół dolara dziennie

Pierwszym wyzwaniem było odkrycie, gdzie powstało nagranie. Oglądając setki wideo w poszukiwaniu wskazówek, Runako Celina natrafiła na miejscowość Njewa nieopodal Lilongwe, stolicy Malawi. Dziennikarz Henry Mhango wyruszył do tej wioski. Na miejscu usłyszał o mężczyźnie z Chin, który kręcił filmy z udziałem dzieci. Mieszkańcy nazywali go "Susu", co po chińsku znaczy "wujek". Chińczyk płacił dzieciom pół dolara dziennie za występowanie przed kamerą, również w dni, kiedy powinny być w szkole.

- Kiedy Henry prowadził śledztwo, ja ciągle szukałam wskazówek online. Znaleźliśmy dwa konta, które regularnie udostępniały wideo z jednej wioski, w których występował ten sam mężczyzna. Na jednym z nich zauważyliśmy zdjęcie dowodu osobistego, z którego wynikało, że prawdziwe nazwisko mężczyzny z Chin to Lu Ke - opowiada Runako Celina.

Wciąż jednak nie było wiadomo, czy to Susu odpowiada za nagranie z dziećmi skandującymi, że są "czarnymi potworami o niskim ilorazie inteligencji". Żeby znaleźć więcej informacji na jego temat, dziennikarze BBC udali się do innej wioski, Kamwendo, gdzie Susu spędził kilka lat, robiąc nagrania z tutejszymi dziećmi. Udało im się dotrzeć do rodziny dziecka, które często występowało w filmach. Uroczy chłopiec, znany jako Xiao Gulah, stał się twarzą dużego przemysłu. Znalazł się nawet w reklamach promujących nagrania z życzeniami wśród Chińczyków.

"Szczypał nas, kiedy popełniliśmy błąd"

- Szczypał nas, kiedy popełniliśmy błąd. Kiedy coś poszło źle, bił nas kijem - wyznał dziennikarzom chłopiec. W rzeczywistości ma na imię Bright i skończył sześć lat. Matka Brighta wspomina, że kiedy go zabierała do domu, Susu po prostu przychodził i z powrotem ciągnął go na plan. - To było bardzo bolesne. Nie widzieliśmy z tego żadnych korzyści - mówi kobieta.

Dziennikarze BBC zauważają, że Susu używał dzieci jak rekwizytów w swojej "pornografii biedy". Jak towary, które mogą śpiewać i tańczyć dla zysku. Poprosili znajomego z Chin o zaaranżowanie spotkania z Susu i nagranie go ukrytą kamerą. Spotkał się z twórcą nagrań, by porozmawiać o tym, jak powstają treści z udziałem afrykańskich dzieci.

- Nie traktuj ich jak swoich przyjaciół. Zapamiętaj: nigdy się nad nimi nie lituj. Nieważne, jaka jest sytuacja ich rodzin. Nigdy się nad nimi nie lituj, tak powinieneś traktować czarnoskórych. Zapamiętaj - radził Susu. Na innym spotkaniu pokazano mu wideo o IQ i zapytano, czy to on je nakręcił. - Tak, to było moje - potwierdził. Zasugerował jednak usunięcie filmu. I dodał: - Nie pozwól, żeby czarnoskórzy to widzieli.

Rodziny oskarżają o dorabianie się na ubogich

Runako Celinie i Henry'emu Mhango udało się znaleźć kilka osób, które brały udział w głośnym nagraniu. O tym, co dzieci skandują i jakie zyski generują filmy z ich udziałem, poinformowali ojca i babcię jednego z nich. - Dorabianie się na ubogich. Cokolwiek robi, pokazuje wszystkim, że nasze dzieci są biedne - oceniła babcia. - Z trudem wychowujemy nasze dzieci, a ktoś przyjeżdża i wykorzystuje je do swoich interesów. Powinien opuścić wioskę tak szybko, jak to możliwe - stwierdził ojciec dziecka zaangażowanego do nagrań.

Dziennikarze BBC zapytali Susu, dlaczego nagrywa dzieci. - Po prostu chcę szerzyć chińską kulturę, muzykę, taniec - stwierdził. Zaprzeczył zarzutom, że znęcał się nad dziećmi. Zarzekał się też, że wideo o IQ nie jest jego autorstwa.

Runako Celina i Henry Mhango ocenili efekty swojego śledztwa jako słodko-gorzkie. Udało im się zidentyfikować jednego twórcę kontrowersyjnych treści. - Ale to tylko mały wycinek przemysłu, który wciąż się rozrasta, wykorzystując dzieci dla rozrywki - oceniają.

"To się dzieje naprawdę. Afryka jest znów kolonizowana" - skomentował jeden z internautów nagranie, na którym Afrykańczycy na niby uprowadzają Chińczyka przygotowującego posiłek. "Afryka jest dosłownie znowu kolonizowana, ale tym razem na naszych oczach, przez Chińczyków" - stwierdził.

Autorka/Autor:wac//az

Źródło: BBC

Źródło zdjęcia głównego: Oxford Media Library / Shutterstock