Do Władimira Putina płyną apele o uznanie za niepodległe odebranych siłą Ukrainie separatystycznych republik donieckiej i ługańskiej. - Jeżeli pozwolimy Putinowi na przejęcie kontroli nad republikami, to będzie chciał czegoś większego - komentował w "Tak jest" Andrij Deszczycia, ambasador Ukrainy w Polsce. Ocenił, że sankcje na Rosję "nie działały na dobrą sprawę", dlatego "apetyt" Putina "cały czas wzrasta".
Przywódcy prorosyjskich separatystów w ukraińskim Donbasie zwrócili się w poniedziałek do prezydenta Rosji Władimira Putina z prośbą o uznanie niepodległości ogłoszonych przez separatystów tak zwanych republik ludowych - donieckiej i ługańskiej odebranych siłą Ukrainie w Donbasie. Później tego dnia na Kremlu rozpoczęło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, gdzie apelowano między innymi do Putina o uznanie niepodległości Donbasu.
Deszczycia: Putin będzie chciał czegoś większego
Sytuację tę komentował w "Tak jest" w TVN24 Andrij Deszczycia, ambasador Ukrainy w Polsce. Według niego, "jeżeli pozwolimy Putinowi na przejęcie kontroli nad tymi republikami, to będzie chciał czegoś większego".
Deszczycia przypomniał, że osiem lat temu doszło do rosyjskiej aneksji Krymu. - I tak naprawdę te sankcje, które były wprowadzone, nie działały na dobrą sprawę przeciwko Rosji, dlatego ten apetyt cały czas wzrastał - ocenił.
- Teraz doszło do tych republik, które są częścią Ukrainy na wschodzie. Ale jeżeli (Władimir Putin - red.) będzie miał te republiki i dalej nie będzie czuć się usatysfakcjonowany, to będzie próbował czegoś innego - mówił dalej ambasador. Wskazywał też, że rosyjski przywódca "w 2008 roku nie został ukarany za Gruzję i w 2014 zaczął atakować i aneksować Ukrainę".
Na pytanie, czy przy ryzyku inwazji Rosji na Ukrainę uznanie tych dwóch republik za niepodległe nie byłoby mniejszym złem, Deszczycia odpowiedział: - Nie możemy się zgodzić na to, że Putin okupuje nasze terytorium.
- Będziemy walczyć o to, żeby (..) to terytorium zostało przywrócone Ukrainie - dodał.
Ambasador: będą mieli prawne podstawy, żeby rosyjscy żołnierze i broń rosyjska tam stacjonowała
Deszczycia powiedział też, że gdyby doszło do uznania dwóch samozwańczych republik, to byłoby to "potwierdzenie okupacji Ukrainy, tej części obwodu ługańskiego i donieckiego". - Nie tylko to, ale też łamanie ustaleń mińskich - dodał.
- Mam wrażenie, że to jest może takie powtórzenie scenariusza z Gruzji z 2008 roku. Że oni (Rosjanie - red.) uznają niepodległość tych republik, a potem te republiki będą prosić o wsparcie militarne - mówił. Ambasador powiedział, że wojsko jest tam od ośmiu lat, ale "teraz będą mieli prawne podstawy do tego, żeby rosyjscy żołnierze i broń rosyjska tam stacjonowała".
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24