Rosyjskie działania militarne w Donbasie i powtarzana co jakiś czas groźba uznania tak zwanych parapaństw za każdym razem są straszakiem - ocenił Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich. Wyjaśniał, że chodzi o wywarcie presji na Kijów w celu realizacji porozumień mińskich według rosyjskiej interpretacji.
Kierownik Zespołu Rosyjskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Menkiszak oraz profesor Ryszard Tomczyk z Zakładu Badań i Analiz Wschodnich Uniwersytetu Szczecińskiego mówili na antenie TVN24 BiS o sytuacji Ukrainy, nad którą wisi widmo rosyjskiej inwazji.
Obaj odnieśli się do wtorkowej uchwały niższej izby rosyjskiego parlamentu - Dumy Państwowej - z apelem o uznanie przez Władimira Putina niepodległości terenów odebranych siłą Ukrainie w Donbasie. Te tak zwane ludowe republiki na terenie obwodów donieckiego i ługańskiego są od lat pod kontrolą prorosyjskich separatystów, choć należą do Ukrainy. Parlament w Kijowie potępił krok Dumy i wezwał społeczność międzynarodową do potwierdzenia integralności Ukrainy.
Menkiszak: byłoby to porażką Rosji i sukcesem Ukrainy
Zdaniem Menkiszaka, Putin "nie chce Donbasu". - Putin chce za pomocą Donbasu wywierać wpływ na Ukrainę, na jej życie polityczne, politykę zagraniczną, politykę bezpieczeństwa - powiedział.
- Zarówno rosyjskie działania militarne w Donbasie, jak i powtarzana co jakiś czas groźba uznania [za niepodległe - red.] tak zwanych parapaństw, Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, za każdym razem jest straszakiem. Jest straszakiem, który ma wywrzeć presję na Kijów, ale ma też wywrzeć presję na uczestników formatu normandzkiego - Francję i Niemcy - po to, aby oni z kolei na Kijowie wymusili ustępstwa, czyli realizację porozumień mińskich wedle interpretacji tych porozumień, jaką ma Moskwa - kontynuował.
Jak ocenił ekspert, "gdyby doszło do realizacji tej groźby, to znaczy uznania niepodległości, byłoby to de facto porażką Rosji i sukcesem Ukrainy". - Ponieważ obecne władze ukraińskie wbrew deklaracjom nie są zainteresowane reintegracją okupowanych terytoriów. I tak naprawdę Rosja wywróciłaby w ten sposób sama porozumienia mińskie - wyjaśniał. Menkiszak dodał, że "przypieczętowałoby to jej porażkę polityczną w konfrontacji z Ukrainą".
Kierownik Zespołu Rosyjskiego Ośrodka Studiów Wschodnich mówił też, że ewentualna "inwazja rosyjska (...) jest przede wszystkim straszakiem, jest przede wszystkim elementem wojny psychologicznej". - Wszystko to służy temu, żeby pokazać, że Rosja jest gotowa na najbardziej radykalne działania po to, aby wymuszać ustępstwa ze strony zachodniej, ze strony ukraińskiej - dodał Menkiszak.
Tomczyk skomentował natomiast wypowiedź rosyjskiego przywódcy z wtorkowej konferencji z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. - Te słowa, które padły z ust Władimira Putina, że część wojsk zostanie wycofanych, należy przyjmować za dobrą monetę - ocenił.
Powiedział też, że przyjęcie we wtorek uchwały przez rosyjską Dumę jest "bardziej niepokojące". Według niego to "pokazuje cel, który dzisiaj dla Rosji jest niezmiernie ważny".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Alexander Usenko/Anadolu Agency/Getty Images