- Sale dla bogatszych, korytarze dla biedniejszych – tak Przemysław Gosiewski (PiS) podsumował w TVN24 projekt PO dotyczący przekazania szpitali samorządom. PiS nie wyklucza natomiast poparcia nowelizacji konstytucji, ale zgłasza własne poprawki.
Projekt PO dotyczący szpitali – według prasy mają zostać obligatoryjnie przekształcone w spółki prawa handlowego i przekazane samorządom, które zdecydują, co z nimi zrobić – jest, według Gosiewskiego, niedopuszczalny i pokazuje, że Beata Sawicka miała rację. Była posłanka PO nagrana przez CBA mówiła m.in., że „biznes na służbie zdrowia będzie robiony”. (CZYTAJ WIECEJ)
"Sale dla bogatszych, korytarze dla biedniejszych"
- Większość szpitali jest zadłużona - te długi to obecnie 3,5 mld złotych - i jeśli się ich nie oddłuży, będą one sprzedawane za bezcen – uważa polityk. Argument, że w projekcie jest pomysł oddłużenia wszystkich placówek, nie przekonuje go. - O tym oddłużeniu niewiele się mówi. Za czasów Prawa i Sprawiedliwości był pomysł jak to zrobić, a tu nie chodzi o to, by była zasada, tylko by były fakty – stwierdził.
Jego zdaniem taka inicjatywa doprowadzi do dzielenia pacjentów na bogatych i biednych. - Sale dla bogatszych, korytarze dla biedniejszych. Może się okazać, ze jeśli coś nie ratuje życia, trzeba będzie za to płacić. Że zapalenie wyrostka będzie płatne, chyba że już jest zapalenie otrzewnej – podsumował.
"Sikorski to bardziej Kazimierz Wielki czy Bezprym?"
Według Gosiewskiego prezydent nie musiał przyjść na obrady Sejmu – tak jak premier nie był na przyjęciu z okazji konstytucji 3 maja. - Niewiele stracił, przemówienie Sikorskiego było nudne - podsumował. – Zawsze są nudne, Anny Fotygi też nie było porywające – zauważył dziennikarz. - Ale jeśli zadalibyśmy pytanie, co - poza ogólnymi formułami i złośliwościami - można się z niego dowiedzieć, to niewiele. Grama informacji nie uzyskaliśmy co do wsparcia Ukrainy i Gruzji w ich drodze do NATO – ciągnął niezrażony Gosiewski.
Według szefa klubu PiS Radosław Sikorski niepotrzebnie był złośliwy, a dowodem na tą są liczne – w opinii Gosiewskiego – sukcesy polskiej dyplomacji za czasów poprzedniego rządu. - Sikorski mówi z punktu widzenia neofity, a to, jak wiadomo, najgorsze. Był przecież ministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma też za bardzo wiedzy historycznej, bo ja bym doprecyzował, do którego okresu piastowskiego się odwołuje – związanego z Kazimierzem Wielkim czy Bezprymem – ironizował polityk.
"Leppera odwołaliśmy też za seksaferę"
Pytany o proces byłego koalicjanta, Andrzeja Leppera, oskarżonego o wykorzystanie seksualne podwładnych, Gosiewski stwierdził nieoczekiwanie, ze seksafera była jedną z przyczyn odwołania lidera Samoobrony ze stanowiska wicepremiera. Na uwagę, że stało się to pół roku po ujawnieniu sprawy, a przez ten czas PiS bronił Leppera, odparł: - Mówiliśmy, że trzeba uprawdopodobnić zarzuty prasowe. Te dwie sprawy – seksafera i afera gruntowa – są tożsame. Jego los i tak był przesądzony. Spodziewaliśmy się, że to będzie koniec koalicji, byliśmy gotowi zapłacić ta cenę, bo wierzymy w zasady – deklarował.
Gosiewski zapowiedział też, że PiS może poprzeć projekt zmiany konstytucji - tak by przestępcy skazani prawomocnymi wyrokami sądu nie mieli wstępu do Sejmu – ale pod warunkiem poważnych poprawek. - Projekt PO jest źle zapisany. Tam są zapisy, które powodują, że może być wyłączony z życia politycznego człowiek, który nie rozliczy się w urzędzie skarbowym lub zdemoluje kosz na śmieci. To niedopuszczalne – uważa szef klubu PiS. Polityk chciałby też, by katalog osób z zakazem rozszerzyć np. o byłych funkcjonariuszy SB.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24