Zasuszony krokodyl, garść skorpionów, dwie kobry i noga słonia. To nie jest przepis na magiczny napój, a przykładowa lista "pamiątek", jakie przemycamy co roku z wakacji.
Celnicy, szczególnie w wakacje, mają pełne ręce roboty. Nieustannie prześwietlają paczki, przeszukują bagaże, przesłuchują turystów. A to, na co nieustannie natrafiają, mogło by stać się częścią zbiorów w muzeum ludzkiej głupoty.
małpy, niedźwiedzie, drapieżne koty, lemury, pandy, delfiny, większość krokodyli, nosorożce, papugi, ptaki drapieżne, niektóre orchidee, kaktusy w sumie ponad 5 tysięcy gatunków zwierząt i kilkadziesiąt gatunków roślin gatunki chronione przez Konwencję Waszyngtońską
Z zagranicznych wycieczek przywozimy bowiem wszystko, co można kupić. Nie zwracamy przy tym uwagi na prawo, które jasno reguluje, co może stać się pamiątką z wycieczki do Afryki, a za co grozi nam więzienie.
- To jest wąż rybożer który został tam [do butelki] wsadzony. Kiedyś pakowano do środka kobry, natomiast z tego względu, że kobry zostały już na wolności wybite praktycznie w całości, przerzucono się na drugi gatunek, i za kilka lat ten gatunek drugi też podzieli losy kobry - opisuje pamiątkę w postaci węża w butelce Piotr Tałaj z izby celnej w "Poranku TVN24".
Stojak na parasole ze słonia
Zazwyczaj podobne przedmioty wkładamy do walizek. Te są jednak zawsze dokładnie prześwietlane, dlatego szansa, że ukryjemy skórę zebry między koszulami w grochy jest niewielka. - Na urządzeniach rentgenowskich wyraźnie widać, że jest butelka a w butelce coś. Praktycznie rzecz biorąc celnicy mają takie doświadczenie, że wiedzą, że to jest na pewno wąż w środku - tłumaczy.
Jednak to nie zraża prawdziwego turysty, który przecież musi mieć jakąś pamiątkę z orientalnego kraju, na przykład nogę słonia. - Ktoś sobie ją przywiózł, żeby postawić sobie ją w przedpokoju i zrobić sobie z tego stojak na parasole. Potem, jak pytałem się tej osoby, po co to przywiozła, powiedziała, że sąsiad takiego nie ma i na pewno będzie mu zazdrościł - mówi Piotr Tałaj.
Wszystkie te zwierzęta, okazy czy wyroby które tutaj widzimy pochodzą ze zwierząt chronionych. Osoba, która przywozi takie rzeczy musi liczyć się z karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Piotr Tałaj, izba celna
Kara za głupotę
Wszystkie zatrzymane przez celników przedmioty pochodzą ze zwierząt chronionych. Ich lista znajduje się w Konwencji Waszyngtońskiej, która chroni między innymi: małpy, niedźwiedzie, drapieżne koty, lemury, pandy, delfiny, większość krokodyli, nosorożce, papugi, ptaki drapieżne, niektóre orchidee, kaktusy, w sumie ponad 5 tysięcy gatunków zwierząt i kilkadziesiąt gatunków roślin.
Za przywiezienie któregoś z gatunków z tej listy do kraju, bez specjalnego zezwolenia grożą bardzo surowe kary. - Osoba, która przywozi takie rzeczy, musi się liczyć z karą od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Jest to dosyć duża kara. Praktycznie rzecz biorąc wiadomo, że osoba, przywożąc sobie do Polski takiego krokodyla, może się liczyć z karą kilku tysięcy złotych grzywny. Oczywiście jest to zamiennik kary pozbawienia wolności.
Często turyści nie zdają sobie jednak sprawy z faktu, że kupiony w obcym kraju przedmiot może spowodować problemy z prawem. - Często jest tak, że to jest niewiedza ludzka. I w zależności od tego, w jaki sposób jest to zapakowane w środku, możemy się zorientować, czy zrobiono to świadomie, czy nie.
Niezależnie jednak od konsekwencji prawnych, następnym razem, gdy postanowimy upchnąć w walizce kieł słonia zastanówmy się, czy zwierzę nie zginęło tylko po to, byśmy mogli jego część powiesić sobie nad kominikiem.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24