Stołeczna prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie "afery mostowej" wobec braku cech przestępstwa. Afera została ujawniona w 2003 roku. Dotyczyła nieprawidłowości przy realizacji projektów budowy mostów Siekierkowskiego i Świętokrzyskiego z czasów, gdy Warszawą rządziła koalicja UW-SLD.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska poinformowała w środę, że prokuratura badała 24 zdarzenia, dotyczące domniemanych nieprawidłowości przy realizacji mostów Siekierkowskiego i Świętokrzyskiego wraz z trasami dojazdowymi. - Zdarzenia te były badane pod kątem stwierdzenia czy popełnione zostały przestępstwa polegające na nadużyciu zaufania w obrocie gospodarczym, przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, a także przestępstw o charakterze korupcyjnym - powiedziała prokurator. Śledztwo umorzono wobec braku cech przestępstwa. Postanowienie nie jest prawomocne.
Według mediów, które ujawniły aferę w 2003 r., ceny inwestycji miały być sztucznie zawyżone, a przetargi wygrała firma, której szef był mężem jednej z ówczesnych radnych Unii Wolności, później związanej z PO. Wkrótce potem władze PO zawiesiły kilku samorządowców oraz parlamentarzystów; funkcję przewodniczącego regionu mazowieckiego PO stracił też wtedy b. prezydent Warszawy Paweł Piskorski.
Co wykryła kontrola NIK
Najwyższa Izba Kontroli, która obserwowała inwestycje budowy Trasy i Mostu Świętokrzyskiego, wykazała, że pochłonęła ona 200 mln zł więcej niż zakładał plan. Do realizacji projektu powołano spółkę "Trasa Świętokrzyska", której działalność kosztowała ponad 10 milionów zł. Jak ujawniła NIK, złożyły się na nią wynagrodzenia i dodatki służbowe dla zatrudnionych w spółce osób: pięciu członków Rady Nadzorczej, trzech członków Zarządu, dwóch dyrektorów i jednego lub dwóch pracowników. Według NIK, odpowiedzialne za decyzje dotyczące Trasy i Mostu Świętokrzyskiego były osoby zasiadające w poprzednim zarządzie gminy Warszawa-Centrum oraz władzach spółki Trasa Świętokrzyska. W zarządzie gminy byli wówczas: Marcin Święcicki, Paweł Piskorski, Wojciech Kozak i Jan Wieteska.
Koszty pracowników spółki wyniosły 5,5 mln zł. Prócz tego firma obdarowała ich telefonami komórkowymi (41 aparatów), aparatami fotograficznymi (7), kamerami (4), telewizorami (4), komputerami (22) i samochodami (8). Jak wynikło z kontroli, auta wykorzystywane były do celów prywatnych.
Spółka kupiła też weksle Stoczni Szczecińskiej. To przesądziło o złożeniu zawiadomienia do prokuratury.
Źródło: PAP, www.warszawa.naszemiasto.pl
Źródło zdjęcia głównego: EastNews