Dzisiaj największym problemem jest grzech zaniedbania. Kontrolerzy mówili, że od maja będzie armagedon - stwierdził na antenie TVN24 w "Faktach po Faktach" Maciej Lasek, poseł Koalicji Obywatelskiej i były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. - Linie lotnicze mają prawo podjąć decyzję prewencyjnie o tym, żeby gdzieś nie lecieć. Wiele linii tego nie chce robić - powiedział natomiast Sebastian Mikosz, wiceprezes Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) i były prezes PLL LOT.
Na dziś zakończyły się negocjacje pomiędzy Polska Agencją Żeglugi Powietrznej i kontrolerami. Strony nie doszły do porozumienia.
"To nie chodzi tylko o kontrolerów"
- Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, o której kontrolerzy informowali parlamentarzystów i rząd już od paru lat. Pamiętam, że na sejmowej komisji infrastruktury poruszaliśmy ten problem i wiceminister infrastruktury Horała, który odpowiadał za nadzór nad lotnictwem cywilnym, bagatelizował tę sprawę - stwierdził Lasek.
Dodał, że "dzisiaj największym problemem jest grzech zaniedbania". - Gdyby wiceminister Horała czy minister infrastruktury Andrzej Adamczyk słuchali kontrolerów, chcieli z nimi rozmawiać, chcieli rozwiązać ten problem, tobyśmy dzisiaj o tym nie rozmawiali - podkreślił.
Poseł KO stwierdził ponadto, że "kontrolerzy w sposób namacalny mówili, że od maja będzie armagedon, że nie będzie kontrolerów w Warszawie, nie będzie kontrolerów obszarowych na tak zwanym zbliżaniu i dalej nikt nie reagował". - Dopiero trzeba było zmiany kierownictwa, która nastąpiła trzy tygodnie temu - zaznaczył.
- Linie lotnicze mają prawo podjąć decyzję prewencyjnie o tym, żeby gdzieś nie lecieć. Wiele linii tego nie chce robić, dlatego że nasz biznes polega na tym, żeby latać i wozić pasażerów i towary, a nie anulować rejsy - podkreślił Mikosz.
Dodał też: - To nie chodzi tylko o kontrolerów, którzy pracują przy zbliżaniu w Warszawie, czyli tych, którzy samoloty kierują na lotnisko w Modlinie i na Okęciu. Ale chodzi również o przepustowość na polskim niebie.
Mikosz podkreślił, że "tutaj działa w Eurocontrol agencja, która jest zarządcą sieci i ma plan miesięczny, aktualizowany raz w tygodniu i tutaj w IATA śledzimy, co się dzieje z dnia na dzień". - Chodzi o to, żeby z tygodniowym wyprzedzenim zaplanować anulowanie rejsów i tak zaplanować przepustowość, by z wyprzedzeniem wiedzieć, czy dane rejsy się odbędą, czy nie - zaznaczył.
- Sytuacja jest taka, że to linie lotnicze finansują w Europie w 100 procentach agencje żeglugi powietrznej. Są tymi, które jeśli będą wyższe koszta, to będą musiały ponieść koszty podwyżek (dla kontrolerów - red.) i mieć wyższe koszty własne, czyli mieć wyższe koszty biletów. Ten mechanizm wprowadzania pieniędzy do obiegu lotniczego dzieje się tylko i wyłącznie przez linie lotnicze, bo dzięki temu, że mamy pasażerów, możemy płacić innym usługodawcom - wyjaśnił wiceprezes IATA.
Dodał, że "cała branża zacisnęła pasa", a "linie lotnicze straciły setki milionów dolarów na całym świecie w ciągu ostatnich dwóch lat". - Były masowe zwolnienia i dotknęło to wszystkich, którzy byli w tym łańcuchu - i lotniska, i agencje żeglugi powietrznej, i tych, którzy na lotniskach świadczą usługi - podkreślił.
"Polityczną odpowiedzialność ponosi za to pan minister Horała"
Lasek odniósł się również do podobnych sytuacji, które miały miejsce we Francji czy w Niemczech. - Nie spotkałem się z sytuacją, że pierwsza próba rozwiązania kryzysu następowała 30 dni przed datą, po której będzie masowe odwoływanie lotów. To jest olbrzymi grzech zaniedbania rządu, że nie podjął żadnych działań. Zdaniem, nie tylko moim, ale większości środowiska lotniczego, polityczną odpowiedzialność ponosi za to pan minister Horała. Nie chciał rozmawiać, nie chciał wspierać kontrolerów, słuchał tylko kierownictwa (PAŻP - red.), które zapewniało go zapewne, że problemu nie będzie - stwierdził poseł KO.
Zdaniem Laska "rozwiązaniem problemu nie będzie zatrudnienie kontrolerów z zewnątrz, czyli z zagranicy".
Według Mikosza "rozwiązaniem tutaj byłoby przekazywanie kontroli, tak jak to się dzieje w niektórych obszarach". - Na przykład węgierscy kontrolerzy kontrolują obszar w Kosowie. Mamy wspólną kontrolę dla Holandii, Luksemburga i części Niemiec. Nie wyobrażam sobie, że kontroler musi znać język polski, dlatego że w większości wypadków komunikacja prowadzona jest po angielsku. Dla mnie rozwiązaniem, o które my postulujemy jako branża, jest zrobienie wspólnego nieba (w Europie - red.), właśnie po to, żeby nie zdarzało się to, co się zdarza w Polsce i zdarza się bardzo często w Niemczech czy we Francji - powiedział wiceprezes IATA.
Komunikat polskiego urzędu, reakcja Eurocontrol
Lotnisko Chopina w Warszawie, ale też inne krajowe porty mierzą się z opóźnieniami w ostatnich dniach z powodu konfliktu w PAŻP. Od kilkunastu dni toczą się negocjacje kierownictwa PAŻP z przedstawicielami Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego (ZZ KRL) dotyczące m.in. bezpieczeństwa, regulaminu pracy oraz regulaminu wynagradzania.
Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC) przekazał w piątkowym komunikacie, że procedura kasowania połączeń lotniczych w związku z sytuacją w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej "na chwilę obecną" nie została uruchomiona. Przyznano jednocześnie, że możliwe są "większe nieregularności" w funkcjonowaniu lotnisk w Warszawie i Modlinie.
Z kolei Eurocontrol w oświadczeniu wydanym po tym komunikacie napisał, że w przypadku braku porozumienia oba lotniska będą działać niecałe 8 godzin dziennie, a w tym czasie zrealizowanych zostanie maksymalnie 170 z 510 połączeń.
Podczas piątkowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki odniósł się do negocjacji Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) z kontrolerami. - Jesteśmy gotowi na niezwykle daleko posunięty kompromis - powiedział szef rządu.
Konflikt w PAŻP
Wraz z końcem marca minął termin wypowiedzenia umów z 44 kontrolerami. Kolejnym 136 kontrolerom termin wypowiedzenia minie z końcem kwietnia. Z grupy 216 kontrolerów na Lotnisku Chopina w Warszawie może zostać 36, czyli co szósty.
Masowe odejścia z PAŻP to efekt konfliktu części kontrolerów ze zdymisjonowanym 30 marca prezesem agencji Januszem Janiszewskim, który w listopadzie 2021 roku zaostrzył spór, wprowadzając nowy regulamin wynagrodzeń. Od listopada kontrolerzy otrzymywali tzw. porozumienia zmieniające z nowymi warunkami płacy. Konflikt jednak nie dotyczy wyłącznie płac.
W nocy z czwartku na piątek Związek Zawodowy Kontrolerów Ruchu Lotniczego opublikował na swojej stronie internetowej oświadczenie. "Pomimo wywieranej na nas presji i rozumiejąc zaniepokojenie opinii publicznej, nie zrezygnujemy z odbudowania bezpieczeństwa na polskim niebie. Mamy nadzieję na porozumienie tak szybko, jak to będzie tylko możliwe, po naszej stronie jest pełna gotowość do konstruktywnej i merytorycznej współpracy" - napisali związkowcy w oświadczeniu.
Jak wskazali, "konflikt nie opiera się na kwestii 'kupienia nas' i tylko finansach". "Kluczem jest odbudowanie instytucji z wysoką kulturą bezpieczeństwa zarówno dla pracujących w niej, jak i tych, dla których ta instytucja pracuje" - wskazali.
W oświadczeniu przypomnieli, że negocjacje z kierownictwem PAŻP dotyczą: bezpieczeństwa - 24 punkty, w tym kwestie m.in. SPO (Single Person Operations); regulaminu pracy; regulaminu wynagradzania - przejrzystej siatki płac, obiektywnych i adekwatnych do odpowiedzialności zasad wynagradzania; wycofania niezgodnych z polskim prawem zarządzeń byłego p.o. prezesa Agencji; przywrócenia do pracy - chodzi o niesłusznie zwolnionych kontrolerów; pociągnięcia do odpowiedzialności wszystkich, których działania lub zaniechania doprowadziły do obecnego kryzysu bezpieczeństwa oraz przywrócenia etosu pracy - chodzi o przyjęcie kodeksu etyki, który będzie chronił sygnalistów i skutecznie zapobiegał mobbingowi.
KALENDARIUM KRYZYSU
Kryzys w PAŻP zaczął się dwa lata temu po wprowadzeniu na szerszą skalę tzw. trybu pojedynczego kontrolera (SPO - Single Person Operations). W tvn24.pl i na antenie TVN24 alarmujemy o tym, jak ten tryb może wpływać na bezpieczeństwo na polskim niebie: - w lutym 2021 roku informowaliśmy o incydencie na Lotnisku Chopina - kontroler przez dwie minuty nie odpowiadał na pytania pilota podchodzącego do lądowania oraz o tym, że system SPO był wprowadzony bez koniecznych szkoleń; - również w lutym 2021 roku pisaliśmy o pracującym w trybie SPO kontrolerze w Katowicach, który wydał pozwolenie na lądowanie, mimo że na pasie pracowała ekipa remontowa; - w marcu 2021 roku opublikowaliśmy informację o pracowniku PAŻP, który zasnął na dyżurze i przez dziewięć minut nie odpowiadał na wezwanie pilota, godzinę później zasnął jeszcze raz; - również w marcu 2021 roku opisaliśmy sprawę związkowców z PAŻP, którzy alarmowali o zagrożeniu dla bezpieczeństwa i zostali dyscyplinarnie zwolnieni z pracy; - w maju 2021 roku zajmowaliśmy się sprawą pijanego kontrolera, który uciekł z wieży, po zatrzymaniu przez policję okazało się, że miał w organizmie dwa promile alkoholu; - w czerwcu 2021 roku pisaliśmy o apelu szefa ULC do ministra infrastruktury o działanie "ze względu na bezpieczeństwo operacji lotniczych"; - w grudniu 2021 roku informowaliśmy o zdarzeniu na lotnisku w Krakowie, gdzie kontroler ratował nieprzytomnego kolegę, ale nie wstrzymano ruchu na lotnisku i w trakcie akcji ratunkowej wystartował samolot z premierem na pokładzie; - w styczniu 2022 roku opisaliśmy list pracowników PAŻP do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym pytali oni szefa rządu, "czy musi dojść do katastrofy"; - w marcu 2022 roku opublikowaliśmy informację o początku masowych odejść z PAŻP; - w kwietniu 2022 roku przedstawiliśmy zarzuty stawiane PAŻP przez Najwyższą Izbę Kontroli, która potwierdziła nasze wcześniejsze ustalenia dotyczące wprowadzenia systemu SPO.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Longfin Media / Shutterstock