Emocje w środę nieco opadły, skończyło się na okrzykach, ale to co działo się dzień wcześniej, śmiało można nazwać nie demonstracją, a prawdziwą zadymą. W ruch poszły petardy i race - rzucali je chuligani z klubowymi szalikami, którzy w żaden sposób górników nie przypominali. Policja zmuszona była użyć broni gładkolufowej.