Stany Zjednoczone po dziewięciu latach znów wyślą astronautów na pokładzie własnej maszyny. - Amerykanie wykorzystali ten czas, żeby rozwinąć się dość istotnie pod względem technologicznym i opracowali nową generację rakiet i kapsuł - zwraca uwagę dr hab. Grzegorz Brona, były szef Polskiej Agencji Kosmicznej. Tymczasem Rosjanie w ocenie eksperta "przespali" mijającą dekadę.
Jak poinformowała NASA, na której zlecenie wykonano kapsułę Dragon, pierwszy lot kosmiczny statku SpaceX z astronautami na pokładzie został wyznaczony na środę 27 maja. Będzie to jednocześnie pierwszy lot załogowy na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) z terenu USA od prawie 10 lat. Wraz z definitywnym wycofaniem w 2011 roku ze służby amerykańskich wahadłowców, NASA została pozbawiona własnych środków transportowania astronautów i zaopatrzenia na ISS. Wymiana członków załogi stacji realizowana była wyłącznie za pomocą rosyjskich statków Sojuz.
Stany Zjednoczone po blisko dekadzie wreszcie wychodzą z cienia - ocenił dr hab. Grzegorz Brona, były szef Polskiej Agencji Kosmicznej. - Amerykanie wykorzystali ten czas, żeby rozwinąć się dość istotnie pod względem technologicznym i opracowali nową generację rakiet i kapsuł. Stało się to przy udziale prywatnych firm, które otrzymały na ten cel kontrakty - podkreślił.
Ekspert: Rosjanie zostali na lodzie
Z kolei Rosjanie - w ocenie eksperta - "przespali" mijającą dekadę, bo nie mają pomysłu na swój program kosmiczny. - Rosjanie nadal wynoszą w kosmos astronautów z wykorzystaniem kapsuł, które zaprojektowano jeszcze w latach 60. XX wieku. Są co prawda skuteczne i bezpieczne, ale jednak pod względem technologicznym znacząco odbiegają od na przykład załogowej kapsuły Dragon - uważa Brona.
Dragon jest na przykład znacznie lżejszy od Sojuzów. To istotne, bo oznacza spore oszczędności - wyniesienie jednego kilograma w kosmos szacowane jest nawet na kilkanaście tysięcy dolarów, co wiąże się ze zużyciem paliwa. Brona zwrócił również uwagę na większą wygodę astronautów - będą mieli więcej przestrzeni roboczej w kapsule i lepsze kombinezony, zaprojektowane specjalnie do użycia w tym statku.
Dr Brona przypomniał też, że przy współudziale m.in. partnerów z Europejskiej Agencji Kosmicznej, powstał w USA statek Orion, który w ciągu najbliższych kilku lat ma przetransportować astronautów ponownie na Księżyc. Jego zdaniem Rosjanie zostali teraz "na lodzie", bo bez przypływu środków z USA (za lot każdego astronauty na pokładzie Sojuza Amerykanie musieli słono płacić) nie będą w stanie nawet utrzymać obecnej infrastruktury, nie wspominając o jej unowocześnianiu.
"Czas pokaże, czy załogowe Dragony będą bezpiecznymi statkami"
Wcześniej, od 1981 do 2011 roku Amerykanie korzystali z wahadłowców. - Koszt ich obsługi był jednak olbrzymi - podkreślił Brona. Eksperci zwracają też uwagę, że nie były one zbyt bezpieczne - dwa z nich eksplodowały wraz z załogą.
Pytany o największe obawy dotyczące Dragona, Brona wskazał jego oprogramowanie. - Kapsuła przeszła liczne testy, m.in. wytrzymałościowe. Ale wiele ze statków przechodzi tzw. choroby wieku dziecięcego. Tak też było z Sojuzami, które co prawda uważane są za dość bezpieczne, mimo że nieco przestarzałe, ale w czasie pierwszych ich lotów doszło też do tragicznych w skutkach katastrof - przypomniał ekspert. Dodał, że Dragon naszpikowany jest elektroniką, a to te systemy najczęściej płatają figle w lotach kosmicznych. Błąd systemu nie dawał na przykład spokoju astronautom z Apollo 11 w czasie pierwszego lądowania na Księżycu. Także w ostatnich latach oprogramowanie sprawiało problem, np. jedna z marsjańskich sond uległa katastrofie w wyniku błędów z oprogramowaniem.
- Czas pokaże, czy załogowe Dragony będą bezpiecznymi statkami. Warto jednak pamiętać, że od kilku lat kapsuły transportowe Dragon z sukcesem dostarczają zaopatrzenie na ISS. A to dobry znak - wskazał.
Według Brony w najbliższych latach nie możemy oczekiwać rewolucji w wynoszeniu astronautów w kosmos. Od lat wygląda to tak samo - kapsuła jest umieszczana na szczycie rakiety, która musi przedrzeć się przez atmosferę i przezwyciężyć ziemską grawitację. - Co prawda w Chinach i w Japonii trwają już prace nad tzw. windą kosmiczną, jednak zdaniem jej twórców najwcześniej zacznie ona działać w połowie wieku. Myślę, że bardziej realnym terminem jest koniec naszego stulecia. Musimy się zatem przyzwyczaić do startów rakiet - podsumował.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA