Powstanie w getcie warszawskim wybuchło 19 kwietnia 1943 roku. Niemcy ogłosili zniszczenie dzielnicy żydowskiej 16 maja. Każdy z 28 dni walki jej obrońców był pozbawiony szans na powodzenie, ale wypełniony nadzieją, że uda się umrzeć z bronią w ręku, na własnych warunkach. Sięgamy do wspomnień, notatek uczestników powstania, zdjęć, fragmentów dokumentów, wycinków z prasy konspiracyjnej oraz wierszy i przedstawiamy, jak wyglądały walki w warszawskim getcie, dzień po dniu.
Nie masz już, nie masz w Polsce żydowskich miasteczek, W Hrubieszowie, Karczewie, Brodach, Falenicy Próżno byś szukał w oknach zapalonych świeczek I śpiewu nasłuchiwał z drewnianej bóżnicy. Znikły resztki ostatnie, żydowskie łachmany, Krew piaskiem przysypano, ślady uprzątnięto I wapnem sinym czysto wybielono ściany, Jak po zarazie jakiejś lub na wielkie święto.
Tak zaczyna się powojenny wiersz Antoniego Słonimskiego "Elegia miasteczek żydowskich". Nie ma już miasteczek żydowskich, zniknęły, starła je z powierzchni ziemi nazistowska ideologia napędzająca II wojnę światową. Zniknęły też sztucznie tworzone przez oprawców "miasteczka" żydowskie zamykane za murami, za bramami z drutu kolczastego, z karami śmierci za przekroczenie tych granic. Zniknęło też założone przez niemieckie władze okupacyjne warszawskie "miasteczko".
Dziś o tragediach za murami getta przypominają już tylko nieliczne miejsca na mapie stolicy, osypujące się mury z czerwonej cegły, wytarte nieczynne tory tramwajowe przecinające stary bruk, migawki ze starych zdjęć szarpiące myśli skojarzeniami z mijanymi codziennie współczesnymi miejscami. Ale wystarczy przyspieszyć kroku, mrugnąć, spojrzeć w ekran telefonu, by zerwać to połączenie z przeszłością, z cieniami ludzi, po których nie pozostał ślad.
Za murami warszawskiej dzielnicy zamkniętej w czasie II wojny światowej uwięziono około 450 tysięcy osób. Stłoczono ich w fatalnych warunkach, bez dostępu do leków, do jedzenia, skazano na powolną śmierć. Obiektywy aparatów fotograficznych niemieckich żołnierzy, którzy przyjeżdżali do getta na wycieczki w ramach wojskowych urlopów uwieczniały wychudzone, suche ciała leżące na chodnikach. Najbardziej przygnębiające wrażenie robią martwe dzieci ładowane na wozy do wywożenia zwłok. Nikt nie zapamięta ich imion, ulubionych zabaw, nikomu nie opowiedzą o swoich przyjaciołach, o krewnych, którzy poszli na śmierć przed nimi. Tysiące anonimowych, bezbronnych ofiar.
Ale są też takie fotografie. Tę też wykonali Niemcy. Widać na nich trzy młode kobiety. Determinacja bije z ich twarzy. One się nie poddały roli ofiar, nie zgodziły się umrzeć w zapomnieniu. One walczyły i w tej walce zostały schwytane.
Pierwsza z prawej to Małka Zdrojewicz. Trafi do obozu koncentracyjnego na Majdanku, przeżyje wojnę i wyjedzie do Palestyny w 1946 roku. Tam wyjdzie za mąż, będzie miała czworo dzieci. Kiedy już będzie w stanie wrócić do wspomnień z Warszawy, opowie, jak przenosiła broń, jak ukrywała ją w wysokich butach z cholewami, jak rzucała koktajlami Mołotowa w niemieckich żołnierzy.
Obok niej stoi Bluma Wyszogrodzka. Nie przeżyje, zostanie zastrzelona. Trzecia, ledwo widoczna, trudna do rozpoznania kobieta to prawdopodobnie Rachela Wyszogrodzka, która trafi do obozu koncentracyjnego Auschwitz i tam straci życie w komorze gazowej.
To zdjęcie zrobił im jeden z żołnierzy propagandowej kompanii towarzyszącej SS-manom walczącym z powstańcami z warszawskiego getta. Generał Juergen Stroop, dowódca akcji likwidacyjnej umieścił je w swoim raporcie i podpisał: "Kobiety z organizacji chalucowej schwytane z bronią". Informacji o podobnym im wojowniczkom można szukać w codziennych meldunkach z walk w getcie. Stroop zapisał 13 maja 1943 roku: "Obecnie ujęci Żydzi i bandyci należą do tak zwanych grup bojowych. Są to przeważnie młodzi chłopcy i dziewczyny w wieku 18-25 lat. Po ujęciu części załogi bunkra, kiedy zamierzano ją zrewidować, jedna z kobiet, jak to już często bywało, sięgnęła błyskawicznie pod spódnicę i wyciągnęła ze swych szarawarów ręczny granat, który odbezpieczyła i rzuciła pod nogi żołnierzy".
Ta fotografia to jeden z nielicznych obrazów powstania w getcie warszawskim pokazujący twarze powstańców. Relacje opowiadające o tych strasznych dniach są rwane i niepełne, często trudno osadzić je w konkretnych miejscach i pod konkretną datą. Przetrwały tylko nieliczne zapiski z bunkrów, ze schronów, do których schodzili mieszkańcy getta w nadziei, że uda im się tam przetrwać. To notowane pospiesznie relacje, często anonimowe, urywające się niespodziewanie, pozwalające przypuszczać, jak tragiczny los spotkał ich autorów, cudem ocalone z pożogi rozpętanej przez niemieckich żołnierzy w getcie. Ale one wszystkie małymi skrawkami składają się na historię, której nie wolno zapomnieć.
Budujemy z nich kalendarium powstania w getcie warszawskim – 28 dni wypełnionych walką pozbawioną nadziei na powodzenie, zrekonstruowanych po kolei na podstawie wspomnień, notatek, zdjęć, fragmentów dokumentów, wycinków z prasy konspiracyjnej, a nawet wierszy, które są najlepszym przetrwalnikiem emocji. Sięgamy też do raportów, meldunków i fotografii sporządzonych przez oprawców getta. Bo choć są wykonane rękami morderców, to stanowią również ważne świadectwo – dowód na nieustępliwość garstki ludzi, którzy postanowili drogo sprzedać swoje młode życie.
.ZACZYNAMY OD PIERWSZEGO DNIA POWSTANIA. 19 KWIETNIA 1943 ROKU >>>
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl