Ostrożny optymizm – takie nastroje panują w sztabach wyborczych republikanów i demokratów, wynika z relacji reporterek CNN Pauli Newton i Karin Caify, które połączyły się ze studiem TVN24 po godzinie 23, by widzom w Polsce opisać sytuację w USA w ostatnich godzinach głosowania.
Obecna w sztabie wyborczym Donalda Trumpa w West Palm Beach na Florydzie reporterka CNN Paula Newton powiedziała, że podczas wieczoru wyborczego wśród republikanów wyczuwa "ostrożny optymizm".
- Były prezydent wyglądał na zmęczonego dzisiaj rano. Gdy poszedł zagłosować z żoną Melanią, to wyrażał wiarę we własne siły, ale powiedział, że przyjmie wynik głosowania, jeśli głosowanie będzie sprawiedliwe – powiedziała Newton w rozmowie z TVN24.
Reporterka CNN wspomniała, że kampania Trumpa zakłada, że uzyska on wsparcie mężczyzn, którzy nigdy wcześniej nie głosowali. – Trump uważa, że są powody do optymizmu – dodała.
Kamala Harris walczyła o głosy do ostatniej chwili
Z kolei Karin Caifa była obecna na wieczorze wyborczym Kamali Harris w Waszyngtonie. Zwróciła uwagę, że kampania po stronie demokratów była niezwykle dynamiczna, zwłaszcza z uwagi na nagłe przejęcie nominacji przez obecną wiceprezydent.
Reporterka CNN powiedziała, że również sztab Kamali Harris wyraża optymizm. Podkreśliła, że wiceprezydentka USA "do ostatnich chwil, udzielając wywiadów radiowych, zachęcania do oddawania na nią głosów".
- W ciągu ostatniego tygodnia sztab Kamali Harris powiedział, że czuje się bardziej optymistycznie, ale kandydatka demokratów powiedziała, aby nie zapędzać się w ocenach – dodała reporterka CNN.
Wybory prezydenckie w USA
Głosowanie w USA rozpoczęło się we wtorek o godzinie 6 (godzinie 12 czasu polskiego) we wschodnich stanach. Wyniki cząstkowe z tych stanów zaczną być publikowane tuż po północy czasu polskiego, a ostatnie lokale - na Alasce i Hawajach - zamkną się o godzinie 7 czasu polskiego w środę.
Jak podał dziennikarzom w poniedziałek sztab Harris, możliwe jest, że jeśli różnice między kandydatami nie będą bardzo małe, już we wtorek wieczorem (w środę rano w Polsce) poznamy rozstrzygnięcie wyborów w Georgii, Karolinie Północnej i Michigan, a po północy czasu wschodnioamerykańskiego również z Wisconsin. Jeśli którykolwiek z kandydatów wygra w trzech z tych stanów, będzie miał niemal gwarantowane zwycięstwo.
W przypadku tak wyrównanej rywalizacji w kluczowych stanach, jak to było w 2020 roku, wyłonienie zwycięzcy może potrwać nawet do czwartku i później. W 2020 roku na rozstrzygnięcie trzeba czekać było aż cztery dni, m.in. ze względu na rekordową liczbę głosów oddanych pocztą.
O zwycięstwie Joe Bidena nad Donaldem Trumpem zadecydowało wówczas 80 tysięcy głosów w trzech stanach. Jeśli sprawdzą się tegoroczne sondaże, ten scenariusz może się powtórzyć, bo różnice między kandydatami mieściły się w większości z nich w granicach błędu statystycznego.
Źródło: TVN24