Do podpaleń urn wyborczych doszło w stanach Oregon i Waszyngton. Policja poszukuje sprawcy. Śledczy twierdzą, że przypadki te są ze sobą powiązane i że stanowią "celowe działanie".
W poniedziałek w USA doszło do dwóch pożarów urn wyborczych. Policja z Vancouver w stanie Waszyngton przekazała, że dostała zgłoszenie o pojawieniu się ognia o godz. 4:00 nad ranem. Po przybyciu na miejsce usunęła "podejrzane urządzenie", które znajdowało się obok urny. Tego samego dnia ok. pół godziny wcześniej do podobnego zdarzenia doszło w pobliskim Portland w stanie Oregon.
ZOBACZ TEŻ: To nie demokraci i republikanie zdecydują o przyszłości Ameryki? Jej głos może być decydujący
Setki kart wyborczych uszkodzone
W przypadku pożaru z Portland według lokalnych władz uszkodzone przez ogień zostały tylko trzy karty do głosowania, ponieważ zadziałał zainstalowany w środku system przeciwpożarowy. Pozostałe 409 kart znajdujących się w środku nie ucierpiało - przekazał dyrektor ds. wyborów Tim Scott z hrabstwa Multnomah. Wskazano, że wyborcy, którzy oddali te trzy uszkodzone głosy, będą mieli możliwość ponownego zagłosowania. Władze planują się z nimi skontaktować poprzez unikalny identyfikator na kopercie z kartą.
Z kolei w przypadku pożaru z Vancouver zniszczone zostały setki kart wyborczych, ponieważ system przeciwpożarowy nie zadziałał. Lokalne władze przekazały, że wyborcy, którzy oddawali swoje głosy od godz. 11:00 w sobotę, powinni skontaktować się z urzędnikami wyborczymi w celu sprawdzenia statusu swojego głosu. Władze nadal próbują ustalić dokładną liczbę zniszczonych kart. Gubernator Waszyngtonu Jay Inslee przekazał, że wokół urn wyborczych w stanie wzmocniona zostanie całodobowa ochrona.
Wszczęto śledztwo
W związku ze zdarzeniem wszczęto śledztwo. Według policji w obu przypadkach przyczyną pojawienia się ognia było umieszczenie przy urnach urządzeń zapalających. Ponadto, jak wskazano, te dwa podpalenia przypominają trzecie podpalenie, które miało miejsce 8 października także w Vancouver, choć wtedy nie uszkodzono żadnej z kart. Funkcjonariusze twierdzą, że te trzy podpalenia są ze sobą powiązane.
- Nie znamy motywu, ale wiemy, że działania takie jak te są ukierunkowane i celowe - powiedziała Amanda McMillan, zastępczyni komendanta policji w Portland podczas konferencji prasowej. - Jesteśmy zaniepokojeni tym celowym działaniem, w którym próbuje się wpłynąć na proces wyborczy. Naszym celem jest powstrzymanie tego rodzaju zachowań i pracujemy nad tym - dodała.
Policja udostępniła zdjęcie z kamer monitoringu, na których widać samochód stojący przy urnie wyborczej tuż przed tym, jak pojawił się w niej ogień. Pojazd ma ciemny lub czarny kolor i nie ma zamontowanej przedniej tablicy rejestracyjnej.
Źródło: Reuters, CNN, tvn24.pl