Osoba, która nie otrzymała pakietu wyborczego na czas, może złożyć protest wyborczy - powiedział w "Kropce nad i" były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński. Odniósł się do problemów zgłaszanych przez Polaków za granicą, którzy w pierwszej turze wyborów prezydenckich mieli problem z oddaniem głosu. Ocenił, że "to zjawisko jest niepokojące, że tak słabo zostało przygotowane głosowanie dla Polaków za granicą".
Polacy za granicą zgłaszali problemy związane z głosowaniem w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Chodzi między innymi o oddawanie głosów korespondencyjnie. Niektórzy pakiet wyborczy dostali za późno. - Dzisiaj rano szedłem do pracy na 10.30. Przypominam - jest wtorek 30 czerwca, dwa dni po wyborach. Minąłem się z listonoszem w drzwiach - relacjonował w rozmowie z TVN24 Mariusz Łazarski, Polak mieszkający w Wielkiej Brytanii.
Były szef PKW: nie jestem optymistą, że będzie lepiej przy drugiej turze
Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej sędzia Wojciech Hermeliński powiedział, że "należy docenić wysiłki pracowników z poszczególnych ambasad, konsulatów, którzy na pewno starali się wszystkie te pakiety przygotować i wysłać na czas, ale ministerstwo (spraw zagranicznych - red.) chyba nie za bardzo zdawało sobie sprawę z tego, że będzie tak ogromna liczba chętnych do głosowania". - W większości krajów unijnych było możliwe tylko głosowanie korespondencyjne. Ministerstwo powołuje się na dane z 2015 roku z wyborów sprzed pięciu lat, gdzie sytuacja była zupełnie inna. Tam wówczas głosowało korespondencyjnie niewiele osób, kilkanaście tysięcy zaledwie, a tutaj przecież ponad 300 tysięcy osób - dodał.
Ocenił, że "to dziwne, że placówki nie zostały odpowiednio przygotowane, wyposażone w odpowiednią liczbę pracowników". - Jeżeli ambasady nie mają umów o frankowanie listów i muszą same te znaczki nalepiać, muszą ręcznie wypisywać adresy, to jest to trochę dziwne i trudno się dziwić, że tak się stało, jak się stało - powiedział Hermeliński. - Wcale nie jestem optymistą, że będzie lepiej przy drugiej turze, jeśli ministerstwo nie wzmocni ambasad w pracowników - przyznał.
MSZ poinformował, że do spisu wyborców przed drugą turą wpisało się dodatkowo ponad 140 tysięcy wyborców za granicą, którzy chcą oddać głos korespondencyjnie. Łącznie w drugiej turze ma zagłosować za granicą 515 894 wyborców.
"Niepokojące, że tak słabo zostało przygotowane głosowanie dla Polaków za granicą"
Pytany, czy to brak profesjonalizmu, czy coś więcej, Hermeliński odpowiedział, że "nie chce tu nikogo oskarżać, zakładać, że jakieś intencje kierowały konsulami czy ambasadorami, którzy odbierali jakieś oczekiwania ze strony władz, ale tak się dziwnie składa, że najwięcej osób nie otrzymało tych pakietów, czy nie zdążyło na czas odesłać, z Polaków, którzy mieszkali w krajach Unii Europejskiej, gdzie jednak popularnością obecny prezydent się nie cieszy". - Natomiast mało jest jakoś sygnałów ze Stanów Zjednoczonych, gdzie prezydent popularnością się cieszy - zauważył.
- W ogóle to zjawisko jest niepokojące, że tak słabo zostało przygotowane głosowanie dla Polaków za granicą - ocenił Hermeliński.
Hermeliński: można złożyć protest wyborczy
Pytany, czy osoba, która nie otrzymała pakietu wyborczego na czas, może się zwrócić do Sądu Najwyższego, powiedział, że może i jego zdaniem powinna złożyć protest wyborczy, tylko nie wcześniej niż Państwowa Komisja Wyborcza ogłosi wyniki wyborów. Dodał, że taki wniosek "miałby duże szanse powodzenia".
- Tym bardziej, jeżeli to będzie duża grupa wyborców, bo nie można wykluczyć przecież, że jeden z kandydatów wygra niewielką liczbą głosów. Być może to będzie ta liczba głosów, która nie mogła być uwzględniona, ponieważ pakiety nie dotarły na czas - zauważył były przewodniczący PKW.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24