Często politycy mówią, że zależy im na Polsce, że nie jest im wszystko jedno. Ale kiedy przychodzi rozwiązywać podstawowe problemy ludzi, to na to im nie wystarcza czasu. Nam nie jest wszystko jedno - mówił w Opolu Robert Biedroń. Kandydat Lewicy odniósł się również do sprawy sędziego Tulei.
- Kiedy oni się kłócą między sobą w parlamencie, kiedy oni się obrażają nazywając siebie hołotą, dzieląc się na gorszy i lepszy sort, kiedy widzimy te wszystkie gorszące obrazki z polskiej polityki, ci młodzi ludzie za mną i miliony młodych ludzi w naszym kraju pytają: co z tą Polską? Co z nami, co z naszą przyszłością? - mówił na spotkaniu z mieszkańcami Opola Robert Biedroń.
- Często politycy mówią, że zależy im na Polsce, że nie jest im wszystko jedno. Ale kiedy przychodzi rozwiązywać podstawowe problemy ludzi, na przykład kwestie śmieciówek, kwestie braku mieszkań, kwestie suszy, kwestie katastrofy klimatycznej, kwestie edukacji, to na to im nie wystarcza czasu - podkreślił. Dodał, że zawsze znajdą się powody, żeby się tym nie zająć.
"Nam nie jest wszystko jedno"
- Szczególnie młodzi ludzie pytają dzisiaj polityków: jaka przyszłość w Polsce nas czeka. Czy będziemy żyli w kraju, w którym nikt nie będzie zmuszał nas do tego, kogo mamy kochać i w co mamy wierzyć. Czy będziemy żyli w kraju, w którym będziemy mieli szansę znaleźć dach nad głową, kiedy będziemy chcieli się usamodzielnić. Czy w końcu będziemy oddychać czystym powietrzem - mówił kandydat Lewicy na prezydenta.
Podkreślił, że "na to najczęściej rządzący Polską politycy nie mają odpowiedzi, albo nie mają odwagi powiedzieć jasno i wyraźnie: nie będziemy klęczeli przed biskupami, będziemy walczyli o najlepsze powietrze w Europie, sprawimy, że szkoła będzie bardziej praktyczna, a mniej teoretyczna, zbudujemy w końcu mieszkania, które będą miały tani czynsz".
- Nam nie jest wszystko jedno, bo my wierzymy, że nic o was bez was, że musimy ze sobą rozmawiać, że w trudnych chwilach musimy być ze sobą solidarni - powiedział Biedroń.
"Naszym obowiązkiem jest stać po stronie sprawiedliwości"
- Kiedy dzieje się krzywda, kiedy dzieje się niesprawiedliwość, wszyscy solidarnie musimy powiedzieć, że stoimy za czymś murem. Dlatego dzisiaj stoimy murem za sędzią Igorem Tuleyą - mówił w Opolu kandydat Lewicy na prezydenta.
- Kiedy komuś dzieje się krzywda, to naszym obowiązkiem jest stać po stronie sprawiedliwości, prawa, godności, szacunku do drugiego człowieka - podkreślił Biedroń.
We wtorek rozpatrywany był wniosek Prokuratury Krajowej w sprawie uchylenia immunitetu warszawskiemu sędziemu Igorowi Tulei. Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie przychyliła się do wniosku. Decyzja jest nieprawomocna.
"Chciałbym zszyć Polskę"
Zdaniem Biedronia jesteśmy najbardziej podzielonym społeczeństwem w Europie. - Prawica nas dzieli od 15 lat, a ja chciałbym zszyć Polskę, chciałbym doprowadzić do tego, że znowu będziemy wspólnotą, za którą tęsknimy. I nie zrobi tego ani prezydent z PO, ani prezydent z PiS. Musimy wybrać trzecią drogą i tą trzecią drogą jest dla Polski Lewica - powiedział kandydat na prezydenta.
Powiedział, że "w Polsce mamy albo partie ośmiorniczek, albo partie lotów (byłego marszałka Sejmu Marka) Kuchcińskiego". - Ludzie boją się o swoje miejsca pracy, że nie będą się mieli gdzie leczyć, że nie będą mogli dojechać do szkoły, a nie boją się o przyszłość Platformy czy PiS-u, bo mają to słusznie w nosie - powiedział Biedroń.
Biedroń: będę zawsze stał po stronie mniejszości
Kandydat odniósł się do listu Związku Stowarzyszeń Społeczno - Kulturalnych Niemców w Polsce, w którym przedstawiciele mniejszości pytali go o stanowisko w sprawie zachowań rasistowskich i nacjonalistycznych oraz wsparcie dla żyjących w Polsce mniejszości narodowych i etnicznych.
- Polska to także mniejszości, Polska to różnorodność. Jesteśmy silni tą różnorodnością, które tworzą tę piękną mozaikę wielokulturowości, wieloetniczności, wieloreligijności. Będę zawsze stał po stronie mniejszości. Tak jak wspieram Ślązaków o uznanie ich języka, o godkę śląską, tak jak wspieram Kaszubów, tak jak wspieram inne mniejszości. Tak jak wspieram kobiety, które są większością w Polsce, a traktowane są jak mniejszość, tak samo będę stał po waszej stronie. Nie pozwolę żadnemu politykowi więcej was obrażać, a każdy kto podniesie rękę na kogokolwiek, kto nosi polski paszport, polski dowód, czuje się częścią naszej polskiej społeczności bez względu na to, do jakiej grupy należy, tego zawsze będę potępiał - zapewnił.
"Lewica jasno i wyraźnie mówi - to, co dane, nie będzie odebrane"
Pytany o ocenę bonu wakacyjnego 500 zł na każde dziecko, który zaproponował prezydent Andrzej Duda, Biedroń powiedział, że żąda zwrotu 500 złotych, ponieważ zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami miał to być bon dla każdego o wartości tysiąca złotych. - Ktoś chce nas w konia zrobić, więc pytam się, gdzie jest moje pięć stów? Przypomnę, że niedawno prezydent Duda powiedział, że trzeba zastanowić się, co zrobić z 500 plus. Boję się, że po wyborach PiS zacznie zabierać także 500 plus i to będzie tragedia, bo wiele osób dzisiaj liczy na te pięćset złotych, by normalnie przeżyć. Lewica jasno i wyraźnie mówi - to, co dane, nie będzie odebrane - powiedział.
Źródło: TVN24, PAP