Mam apel do Rafała Trzaskowskiego. Jeżeli powiesz dzisiaj, że wspierasz małżeństwa tej samej płci, to wytrącisz argumenty PiS-owi. A jak będziesz kluczył, tak jak to robią twoi koledzy i koleżanki z Platformy od lat, to PiS będzie miał powód do straszenia swoich wyborców tobą - powiedział w "Kropce nad i" kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.
Prezydent Andrzej Duda podpisał w środę deklarację "Karta rodziny", która stanowi zbiór zasad, jakimi, jak zadeklarował, będzie się kierował, podejmując decyzje o podpisywaniu ustaw uchwalanych przez parlament. Zakłada ona m.in. wsparcie dla rodzin i dla seniorów, obronę instytucji małżeństwa, ochronę dzieci przed ideologią LGBT i rynek pracy przyjazny rodzinie.
Kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń pytany w piątek w "Kropce nad i", czy w związku z tym czuje się ze swoim partnerem wykluczony, odpowiedział. - My przez lata byliśmy w takiej sytuacji, w której politycy używali tak mocnych słów, dzielili, obrażali, robili nagonkę.
- PiS jest w tym idealny zresztą. Jak tylko zbliżają się wybory, to (Jarosław) Kaczyński i jego partia polityczna robi to nagonkę na uchodźców, to nagonkę na osoby LGBT. Dzisiaj w Polsce trochę jest tak, że osoby LGBT są papierkiem lakmusowym tego, jak wygląda stan polskiej demokracji - ocenił. - To nie chodzi tak do końca o osoby LGBT, ale chodzi o to, żeby dzielić społeczeństwo, żeby poniżać - dodał.
"Rządy chowały w tej sprawie głowę w piasek"
- Homofobia, nienawiść i ksenofobia jest polskim towarem eksportowym od wielu lat i żaden rząd do tej pory od 89. roku nie miał odwagi tych spraw uregulować. Ja uważam, że trzeba w końcu mieć odwagę to zmienić. Trzeba wprowadzić równość, trzeba piętnować przestępstwa motywowane nienawiścią. Tak dzisiaj niestety w Polsce nie jest i Polska jest dzisiaj w tej sprawie skansenem Europy - mówił Biedroń.
Ocenił, że "także wcześniejsze rządy chowały w tej sprawie głowę w piasek". - Nie uregulowały nic, żeby osobom należącym do tej mniejszości żyło się lepiej, żeby miały w miarę równe prawa - powiedział kandydat Lewicy na prezydenta.
Biedroń: mam apel do Rafała Trzaskowskiego
Pytany, czy nie sądzi, że ten argument wysunięto, bo kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski powiedział w 2018 roku, że chciałby być pierwszym prezydentem stolicy, który udzieli ślubu parze homoseksualnej, powiedział, że "takie argumenty będą zawsze wyciągane, jeżeli politycy będą tchórzliwi, jeżeli nie będą mieli odwagi powiedzieć, po której stronie stoją".
- Ja mam apel też do Rafała, którego znam od wielu lat. Rafale, powiedz po której stronie stoisz. Jeżeli powiesz dzisiaj, że wspierasz małżeństwa tej samej płci, to wytrącisz argumenty PiS-owi. A jak będziesz kluczył, tak jak to robią twoi koledzy i koleżanki z Platformy od lat, to PiS będzie miał powód do straszenia swoich wyborców tobą - mówił Biedroń.
"Mam wrażenie, że niektórzy biskupi w Polsce piszą nową Ewangelię pod dyktando ojca Rydzyka"
Odniósł się również do słów emerytowanego biskupa archidiecezji częstochowskiej Antoniego Długosza, które padły podczas apelu jasnogórskiego odprawionego w Boże Ciało w kaplicy na Jasnej Górze.
Na nagraniu słychać, jak duchowny prowadzący modlitwę porównuje premiera Mateusza Morawieckiego do ewangelisty Mateusza, a ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego do ewangelisty Łukasza: "Obecnie dwaj przedstawiciele naszej władzy wybranej przez większość Polaków uobecniają charyzmat dwóch ewangelistów piszących słowami i czynami ewangelię Twojego Syna. Ewangelista Mateusz, premier Morawiecki, pochyla się nad egzystencją naszego narodu, by żyło się lepiej. Z kolei ewangelista Łukasz, profesor Szumowski, jest przedłużeniem czynów Jezusa, troszcząc się o nasze życie i zdrowie. Dziękujemy Boża Matko za ich posługę".
- Mam wrażenie, że niektórzy biskupi w Polsce piszą nową Ewangelię pod dyktando ojca Rydzyka, w której nowym Mateuszem będzie Mateusz Morawiecki, a nowym Łukaszem będzie Łukasz Szumowski. Pewnie Jezusem Jarosław Kaczyński. To jest nowa wersja Biblii dla nas wszystkich – ocenił Biedroń.
Jego zdaniem, to pokazuje też, do czego doprowadziło nieuregulowanie kwestii rozdziału państwa od Kościoła. - To wariactwo, z jakim mamy do czynienia od 1989 roku, że kolejne władze klęczały przed biskupami - poprzednie rządy i obecne niczym się w tej sprawie nie różnią – doprowadza do takiego "ostrego cienia mgły", w której ja nie wiem, czy oni coś tam palą czy nie palą, ale wygląda to już tak absurdalnie, że za głowę się można złapać – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24