To taki worek, do którego każdy może wrzucić to, co mu przyjdzie do głowy, a jego głównym zadaniem jest budowanie czy tworzenie podziałów w społeczeństwie - powiedziała we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 językoznawca profesor Katarzyna Kłosińska, przewodnicząca Rady Języka Polskiego. Odniosła się do słowa "warszawka", którego na wiecach używał ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda.
- Chcę, żeby ta polityka była kontynuowana - polityka odważnych inwestycji i dbania o człowieka, a nie polityka dziadostwa i dbania tylko o elitę, nie polityka napychania kieszeni warszawskiemu salonowi, tak zwanej warszawce, czyli grupie najbogatszych ludzi, prominentnych, którzy się bogacili bardzo często kosztem reszty społeczeństwa - mówił w czwartek na spotkaniu z mieszkańcami Łobza w województwie zachodniopomorskim ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda.
"Rozmycie znaczeniowe"
Profesor Katarzyna Kłosińska pytana w piątek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24, co to znaczy słowo "warszawka", odparła, że "właściwie nie wiadomo i na tym polega siła tego słowa, że ono ma bardzo rozmyte znaczenie".
- Właściwie każdy może tam wpisać to, co chce - dodała przewodnicząca Rady Języka Polskiego.
- Ogólnie można powiedzieć, że to są ludzie z Warszawy, ale chyba nie o to dokładnie chodzi, że to są ludzie, którzy mieszkają w Warszawie albo pracują w Warszawie, czy reprezentują jakąś warszawskość. Tu się już zaczyna to rozmycie znaczeniowe. Bo co to znaczy, że reprezentują jakąś warszawskość? Nie wiadomo - mówiła.
Dodała, że jak wynika to z wypowiedzi różnych polityków, to jest jakiś "salon, jakieś elity", przy czym "znowu zderzamy się z kolejnym problemem, bo nie wiadomo, co to są elity w tych użyciach".
- Najczęściej elity są przeciwstawiane ludowi czy zwykłym ludziom, czy mieszkańcom małych miasteczek i wtedy się robi taka opozycja "warszawka", czyli te środowiska wielkomiejskie versus środowiska z małych miasteczek na przykład, albo "warszawka" jako politycy, którzy decydują nie wiadomo o czym w oderwaniu od ludzi. Ale to chyba nie do końca, w bo tej chwili od siedmiu lat mamy polityków, którzy chcieliby zgodnie z tą linią nie reprezentować tej "warszawki" - wyjaśniała Kłosińska.
Dodała, że "warszawka" jest zdecydowanie pejoratywnym określeniem. - To jest taki worek, do którego każdy może wrzucić to, co mu przyjdzie do głowy, a jego głównym zadaniem jest budowanie czy tworzenie podziałów w społeczeństwie - oceniła.
"To nazwy, które mają tworzyć podziały"
Pytana była również o słowo "krakówek". - Ja pochodzę z krakowskiej inteligencji, nie pochodzę z "krakówka". "Krakówek" raczej na mnie nie głosuje - powiedział w czwartek prezydent Andrzej Duda w Polsat News.
- Co to jest ten "krakówek"? Czy to są znowu jakieś środowiska polityczne? (...) Można już taki model stworzyć - nazwa miasta zdrobniała - powiedziała Kłosińska.
Dodała, że "to są nazwy, które mają tworzyć podziały". - Ponieważ te nazwy są tak niedookreślone, to te podziały każdy może sobie w dowolny sposób ustawiać. Albo środowiska wielkomiejskie versus małe miasteczka, albo politycy versus zwykli ludzie, albo bogaci versus biedni, albo Warszawa versus reszta świata i tak dalej - oceniła.
"To taka populistyczna mowa"
Publicysta tygodnika "Polityka" Jacek Żakowski powiedział, że "to klasyczna populistyczna mowa przeciwstawiająca prosty lud jakoś rozumianej elicie, która ponosi odpowiedzialność za cierpienia tegoż ludu".
- To jest taka klasyka, którą można od Juliusza Cezara przynajmniej wyprowadzić - ocenił. - Zawsze populiści posługiwali się taką metodą, żeby budować swoje poparcie, sugerując, że to oni ten lud wyzwolą spod okupacji elit - dodał Żakowski.
- Z tą "warszawką" to jest, myślę, takie dość klasyczne i to pewnie pani profesor obserwuje, jak słowa zmieniają znaczenie. Było takie określenie funkcjonujące pewnie ze 20 lat już, odnoszące się do grupy kilkunastu, może kilkudziesięciu osób, którzy się znają, aktywnych społecznie, publicznie, medialnie, politycznie biznesowo. Takich osób, które na ogół się spotykają i są ze sobą na ty. Po angielsku to się nazywa "establishment". On dotyczy wielu grup zawodowych - mówił publicysta.
Dodał, że "establishment, elita są oczywistą częścią społeczeństwa, ale populiści robią z tego sensację".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock