Mimo porozumienia Gowin-Kaczyński w sprawie wyborów prezydenckich i przegłosowania przez Sejm głosowania korespondencyjnego, prawnicy nie mają wątpliwości: w prawie wyborczym nie ma procedur związanych z brakiem wyborów. "Sąd Najwyższy nie może stwierdzić nieważności czegoś, czego nie było", mówi dr Łukasz Chojniak.
Po tygodniach przygotowań do wyborów korespondencyjnych, których przeprowadzenie miał zorganizować minister aktywów państwowych Jacek Sasin z pomocą Poczty Polskiej, w środę wieczorem we wspólnym oświadczeniu Jarosław Gowin oraz Jarosław Kaczyński poinformowali, że wyborów 10 maja nie będzie.
"Po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie.
Wybory przeprowadzone przez Państwową Komisję Wyborczą, w trosce o bezpieczeństwo Polaków, ze względu na sytuację epidemiczną, odbędą się w trybie korespondencyjnym" - czytamy w porozumieniu podpisanym przez prezesów PiS oraz Porozumienia.
W czwartek rano Jacek Sasin w radiu RMF FM zapowiedział, że wybory mogłyby się odbyć jeszcze w czerwcu. Chwilę później Sejm przegłosował ustawę o głosowaniu korespondencyjnym. Oto próba odpowiedzi na pytania, które pojawiają się w obecnej sytuacji.
Na jakiej podstawie została podjęta decyzja o nieodbyciu się wyborów?
- Ta decyzja dwóch polityków została podjęta bez żadnej podstawy prawnej. To jest bezprawie - uważa dr Łukasz Chojniak, adwokat z Uniwersytetu Warszawskiego.
- To jest wbrew pozorom dość skomplikowana sprawa pod względem prawnym, bo jak można za nieważne coś, co w ogóle nie do doszło do skutku. Przecież w ogóle nie będzie głosowania w niedzielę 10 maja - mówił w czwartek wieczorem na antenie TVN24 dr Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Czy Sąd Najwyższy może orzec nieważność wyborów, które się nie odbyły?
- Sąd Najwyższy nie może stwierdzić nieważności czegoś, czego nie było. Na tej samej podstawie mógłby następnie stwierdzić nieważność czegoś, co dopiero ma się wydarzyć. Warunkiem koniecznym oceny ważności danego zdarzenia jest to, że to zdarzenie musi zaistnieć - tłumaczy dr Łukasz Chojniak.
- W prawie wyborczym nie ma procedur związanych z brakiem wyborów. Jeśli nie ma wyborów to trudno mówić o braku ważności wyborów. Jeżeli nie będzie wyborów, nie będzie można składać protestów wyborczych. Skoro nie można składać protestów, to jak Sąd Najwyższy ma rozpatrzyć protesty składane na brak wyborów? - zauważył w czwartek w TVN24 prof. Marek Chmaj.
Sędzia Joanna Lemańska, prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, na antenie TVN24 przypominała, że "w pierwszej kolejności Państwowa Komisja Wyborcza stwierdza wynik wyborów i obwieszcza wynik wyborów w Dzienniku Ustaw". - To dopiero otwiera możliwość do składania protestów wyborczych do Sądu Najwyższego. Jeżeli takie zostaną wniesione, to my oczywiście będziemy je rozpoznawać - dodała.
Dlaczego rządzący nie podjęli wcześniej decyzji o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej, dlaczego do ostatniej chwili dążyli do przeprowadzenia wyborów 10 maja?
- Napięcie między frakcjami Zjednoczonej Prawicy narastało od dawna. Rozwód między modernizatorami od Gowina a rewolucjonistami od Ziobry wisiał w powietrzu od dawna. Koronawirus był katalizatorem. Można zakładać, że frakcja Gowina zakładała, że państwo sobie nie poradzi, że w Polsce dojdzie do scenariusza włoskiego. A okazało się, że sytuacja jest pod kontrolą. Stąd porozumienie między Kaczyńskim a Gowinem, które pomaga im racjonalnie utrzymać władzę i zachować twarz. Gowin może chwalić się, że przekonał do racjonalnych rozwiązań PiS, który po drodze zorientował się, że nie da się przeprowadzić wyborów kopertowych bez uniknięcia blamażu - tłumaczy dr Jacek Sokołowski, kierownik Centrum Badań Ilościowych nad Polityką Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W rozmowie z Konkret24 dr Bogna Baczyńska, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Szczecińskiego, zwraca uwagę, że władze publiczne są związane zasadą legalizmu (art. 7 konstytucji), która oznacza, że organy państwa muszą robić wyłącznie to, co jest im nakazane. - Tym samym nieprzeprowadzenie wyborów 10 maja stanowi przestępstwo, delikt konstytucyjny – podkreśla konstytucjonalistka. Jej zdaniem, "jedyną możliwością wybrnięcia z sytuacji jest ogłoszenie stanu klęski żywiołowej w nieprzekraczalnym terminie do 9 maja. I potem postępowanie zgodnie z terminami wskazanymi w konstytucji".
- Normalnie - tak, jak konstytucja to przewiduje, tak, jak zostało to zaprojektowane przez jej twórców - w tej sytuacji absolutnie powinien być wprowadzony stan nadzwyczajny, stan klęski żywiołowej i wówczas z wyborami mielibyśmy do czynienia zapewne w okolicach października - mówił w rozmowie z TVN24 adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy.
Kto odpowiada za wydanie dziesiątków milionów złotych na drukowanie kart wyborczych?
- Ktoś powinien odpowiedzieć za wydanie dziesiątków milionów złotych na drukowanie kart wyborczych, bez żadnych obowiązujących przepisów. Odpowiedzialność powinna zostać wyciągnięta zarówno konstytucyjna, jak i karna. Ustalenie odpowiedzialnych nie powinno być problemem - przecież oni przez ostatnie tygodnie otwarcie opowiadali o tym, co robią - mówi dr Łukasz Chojniak .
- Do odpowiedzialności konstytucyjnej daleka droga przy obecnym rozdaniu politycznym. Ale pozostaje odpowiedzialność karna konkretnych osób. To jest sprawa dla prokuratury, która powinna wszcząć z urzędu śledztwo. Po pierwsze możemy mówić o artykule 231 Kodeksu Karnego, czyli nadużyciu uprawnień przez urzędnika państwowego. A wobec przedstawicieli firm, które wzięły udział w tym bezprawnym przedsięwzięciu, możemy mówić o artykule 296 k.k., czyli niegospodarności. I żadnym wytłumaczeniem nie jest fakt, że ktoś wykonywał polecenie przełożonego, który powoływał się na nieistniejące prawo - tłumaczy.
Czy jako obywatel mogę skarżyć władzę (kogo?) o odebranie mi możliwości głosowania w zarządzonym terminie?
- Niestety obywatele nie mają według mnie żadnej możliwości, żeby pozwać polskie państwo za odebranie im możliwości głosowania 10 maja. Pozostaje kwestia stwierdzenia ważności wyborów przez Sąd Najwyższy - uważa dr Łukasz Chojniak.
- Sytuacja, z którą mamy do czynienia teraz, jest dla nas, dla obywateli przede wszystkim, niezwykle zatrważająca. Bo pokazuje, jak traktuje się konstytucję, jak traktuje się przepisy ustrojowe – jako coś absolutnie zbędnego, dlatego że wystarczająca jest wola aparatu politycznego - komentuje Michał Wawrykiewicz.
Czy w wyborach prezydenckich wystartują ci sami kandydaci? Czy będą musieli zbierać podpisy?
- Jeśli Sąd Najwyższy unieważni wybory, to według artykułu 128 Konstytucji marszałek Sejmu zarządza nowe wybory prezydenckie i wszystkie procedury trzeba powtórzyć - zgłaszanie kandydatów, kampanię, cały kalendarz wyborczy. Porozumienie, że odbędą się nowe wybory, ale zostaną starzy kandydaci, jest niezgodne z obowiązującym prawem - tłumaczył w czwartek na antenie TVN24 Marek Chmaj, profesor nauk prawnych, specjalista w zakresie prawa konstytucyjnego, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.
- Żeby wystartować w nowych wyborach, każdy z kandydatów będzie musiał od nowa zebrać 100 tys. podpisów. Wszyscy kandydaci muszą mieć równe prawa. Inaczej będziemy mogli mówić o dyskryminacji kandydatów, którzy teraz będą chcieli przystąpić do tych wyborów. A to będą podstawy do uzasadnionych protestów wyborczych. Wychodzi więc na to, że niekonstytucyjne działania prowadzą do niekonstytucyjnych wyborów. Trudno mówić o mandacie prezydenta po takich wyborach. Będziemy mieli kogoś, kto będzie uważał się za osobę wybraną na prezydenta. Powstaje wiele pytań, np. jak taki prezydent będzie traktowany za granicą - uważa dr Łukasz Chojniak.
Jaką mamy gwarancję, że władza po raz kolejny nie odwoła wyborów?
Z całej puli złych rozwiązań Gowin i Kaczyński wybrali takie, które może się wydawać najmniej szkodliwe dla państwa. Przed Sądem Najwyższym teraz duże pole do interpretacji. Wybory to ciąg wydarzeń. Nie wykluczam, że za nieważne zostanie uznana część procesu wyborczego, tak, żeby nie delegitymizować wyborów w całości. W tej chwili zresztą Gowin z Kaczyńskim nie walczą już o to, żeby wszystko odbyło się zgodnie z prawem, a żeby ludzie uznali proces wyborczy za możliwie uczciwy - uważa dr Jacek Sokołowski.
Źródło: tvn24.pl