Próby zniesławienia czy ubrania w fałszywe szaty Rafała Trzaskowskiego są już widoczne, zarówno w internecie, jak w mediach kiedyś publicznych, a dziś partyjnych - stwierdził w "Kropce nad i" Bronisław Komorowski. W TVN24 komentował trwającą kampanię wyborczą i list prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, skierowany do członków tego ugrupowania.
Do wyborów zaplanowanych na 28 czerwca pozostało 17 dni. Były prezydent Bronisław Komorowski w "Kropce nad i" w TVN24 nawiązał do kampanii sprzed pięciu lat, gdy walczył w niej z Andrzejem Dudą.
Podkreślił, że kampania Andrzeja Dudy była "niesłychanie brutalna" w stosunku do niego. - Była między innymi oparta o założenie, że należy mnie odrzeć z godności, zaatakować w sposób absolutnie poniżej pasa i stosowano różne brzydkie, brudne metody w internecie, także psując wszystkie spotkania publiczne - zwrócił uwagę.
- Mam nadzieję, że będzie to nauczka dla środowiska PiS-owskiego na zasadzie, że kto kopie dołki pod kimś, ten sam w nie wpada - podkreślił. - Może wyciągną z tego wnioski, że należy ograniczyć brutalność, bezwzględność i nieuczciwość kampanijną - dodał.
Były prezydent pytany był, czy nie widzi analogii w aktualnej kampanii wobec kandydata Koalicji Obywatelskiej. - Rafał Trzaskowski musi liczyć się z taką brutalnością, bezwzględnością i nieuczciwością kampanii organizowanej ponownie przez otoczenie Andrzeja Dudy, bo jak było ze mną, tak będzie i z Trzaskowskim - powiedział Komorowski.
Były prezydent wyraził przy tym nadzieję, że Trzaskowski "okaże nie tylko grubą skórę, ale również że opinia publiczna już się (do podobnych działań - red.) przyzwyczaiła i wie, czego się można spodziewać pod tym względem po Prawie i Sprawiedliwości, czyli że będą coraz mniej wiarygodni". - Tego rodzaju próby zniesławienia czy ubrania w fałszywe szaty Rafała Trzaskowskiego są już widoczne, zarówno w internecie, jak i co gorsza, i co bardziej smuci, w mediach kiedyś publicznych, a dziś partyjnych - powiedział były prezydent.
- To, że chce się zniechęcić katolików do Rafała Trzaskowskiego, to norma. Ze mnie, ojca pięciorga dzieci i całe życie jakoś związanego z Kościołem, próbowano zrobić ateistę, wroga Kościoła, prawie geja - przyznał. To według niego "norma, jeśli chodzi o postępowanie środowisk radykalnych i fundamentalistycznych". - Mam nadzieję, że te próby zniesławienia Rafała Trzaskowskiego okażą się mniej skuteczne, niż były w stosunku do mnie pięć lat temu - dodał.
Komorowski: kryzys moralny partii Jarosława Kaczyńskiego trwa w tej chwili
We wtorek prezes Prawa i Sprawiedliwości wystosował list do członków swojego ugrupowania, w którym przekonuje, że ponowny wybór Andrzeja Dudy na prezydenta leży w elementarnym interesie Polski. Zdaniem prezesa PiS, ewentualne zwycięstwo kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego oznaczałoby ciężki kryzys polityczny, społeczny i moralny. Kaczyński określił obecną sytuację jako "stan alertu", który, jego zdaniem, skończy się, jeśli Duda wygra wybory.
Komorowski ocenił, że list "to przejaw lęku i próba zmobilizowania własnych szeregów". - Odpowiedziałbym Jarosławowi Kaczyńskiemu, że kryzys moralny jego formacji jest faktem. To nie jest perspektywa przyszłości, ten kryzys trwa w tej chwili - powiedział.
- Pan prezes Kaczyński już wie, że kieruje formacją ludzi, którzy się głęboko zdemoralizowali i którzy już się przyzwyczaili do przywilejów i wie, że kieruje ludźmi, którzy po prostu nauczyli się szarpać wszystkie korzyści do siebie, swoich rodzin, swoich znajomych - mówił.
"Największym zagrożeniem dla demokracji są nierealizowane obietnice"
Komorowski pytany był w "Kropce nad i" o swoje słowa sprzed pięciu lat, gdy w maju 2015 roku w Warszawie spotykał się z wyborcami. Zapytany był wtedy przez młodego chłopaka, jak ma żyć i za co ma kupić mieszkanie jego siostra, która po trzech latach szukania pracy znalazła taką, w której zarabia dwa tysiące złotych. - Znaleźć inną (pracę). Wziąć kredyt - odparł wówczas Komorowski.
W "Kropce nad i" były prezydent wyjaśnił, że "powiedział młodemu człowiekowi to samo, co powiedziałby własnemu dziecku".
- Być może była to strata natury politycznej, ale ja bardzo nie lubię kłamać czy obiecywać na wyrost - przyznał. - Mogłem powiedzieć: dostaniesz mieszkanie. Tak, jak mówili inni kandydaci, lewicowi czy prawicowi. PiS obiecał milion mieszkań. I gdzie są te mieszkania? - pytał. - Mówię to bez satysfakcji, ale tak naprawdę przy obietnicach miliona mieszkań dla młodych, to jedyny program, jaki jest realizowany w praktyce dla młodych, to moja inicjatywa, Mieszkanie dla Młodych - dodał.
Komorowski pytany był w programie o obietnice wyborcze Andrzeja Dudy sprzed pięciu lat. - Mam nadzieję, że wyborcy Andrzeja Dudy to zapamiętali i zapytają go: gdzie jest ten milion mieszkań, te kredyty na preferencyjnych warunkach dla frankowiczów, ale i o te nieodległe, rządowe obietnice: milion samochodów elektrycznych pana (premiera - red.) Morawieckiego, śmigłowce dla armii - wymieniał.
Według byłego prezydenta, "największym zagrożeniem dla demokracji są nierealizowane obietnice wyborcze i partyjne". - One się odkładają w sercach i umysłach ludzi na zasadzie głębokiej nieufności do polityków i ugrupowań demokratycznych - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24