Jestem realistą. Trzeba mieć na uwadze, że mamy dziś 30 kwietnia, a więc do dnia zaplanowanego głosowania pozostało 10 dni - podkreślił szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak. Powtórzył swoją wcześniejszą ocenę, że "przeprowadzenie wyborów może nie udać się w pełnym zakresie".
Szef PKW Sylwester Marciniak był w czwartek przez dziennikarzy pytany o swoje słowa z wtorku, kiedy powiedział, że wobec ustawy z 6 kwietnia, zgodnie z którą głosowanie miałoby zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej, jest tyle zastrzeżeń, iż w jego ocenie "w pełnym zakresie może nie udać się przeprowadzić wolnych wyborów".
Szef PKW: nie uda się w pełnym zakresie przeprowadzić wyborów
W czwartek Marciniak powtórzył swoje słowa. - Nie uda się w pełnym zakresie [przeprowadzić wolnych wyborów - red.]. Z uwagi na trudności techniczne i organizacyjne. W obliczu braku przepisów. Z uwagi na brak porozumienia wśród sił politycznych, by w szczególnej sytuacji podjąć szczególne działania. Do takiego wniosku doszedłem, przysłuchując się dyskusji w trakcie posiedzenia komisji senackich i braku chęci porozumienia w sprawach wyborczych - powiedział.
Czytaj więcej na Konkret 24: Wybory prezydenckie 2020. Najważniejsze pytania i odpowiedzi.
- Trzeba zauważyć, że po upływie terminu zgłaszania kandydatów już w dniu 27 marca, Państwowa Komisja Wyborcza zwróciła się z apelem do wszystkich organów władzy i administracji publicznej oraz wszystkich komitetów wyborczych o konieczne współdziałanie w sprawach organizacji i przeprowadzenia wyborów z uwzględnieniem zarówno zdrowia i życia wyborców, jak i co niezwykle ważne, dla dobra Rzeczypospolitej Polskiej. Zresztą tę prośbę ponowiliśmy w dniu 9 kwietnia. Niestety nie spotkało się to z odpowiednim odzewem. A mamy sytuację dotąd niespotykaną. Bezwzględnie powinniśmy się wznieść ponad partykularne interesy - dodał.
"Jestem realistą"
Zaznaczył, że "jest realistą". - Trzeba mieć na uwadze, że mamy dziś 30 kwietnia, a więc do dnia zaplanowanego głosowania pozostało 10 dni. Natomiast stan prawny jest taki, że zawieszone zostały pewne czynności wyborcze związane z przeprowadzeniem wyborów w sposób tradycyjny w lokalach wyborczych, a z drugiej strony przepisy o przeprowadzeniu wyborów wyłącznie w formie korespondencyjnej jeszcze nie obowiązują, a ich proces legislacyjny niestety zakończy się najprawdopodobniej dopiero 7 maja, a więc na 3 dni przed wyborami - podkreślił.
- Natomiast do wykonania, oprócz trudnej i odpowiedzialnej pracy pracowników operatora pocztowego, my, czyli PKW, KBW (Krajowe Biuro Wyborcze - red.), komisarze, mamy ogromną liczbę zadań, w szczególności trzeba powołać gminne komisje wyborcze, ustalić szczegółowy tryb ich pracy, uchwalić wytyczne, przeszkolić jej członków - wyliczał.
"Byłoby najlepsze, by Polacy mieli wybór"
Przyznał, że "gdyby nie było stanu epidemii, zdecydowanie byłbym przeciwnikiem wyłącznego głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich".
- Natomiast w czasach szczególnych, jakie teraz mamy, w okresie pandemii, trzeba mieć na uwadze zdrowie i życie zarówno wyborców, jak i członków organów wyborczych i należy wprowadzać specjalne metody głosowania, a głosowanie korespondencyjne jest najprostsze do wprowadzenia. Skoro nie wprowadzono stanu nadzwyczajnego, demokracja wymaga przeprowadzenia wyborów - powiedział. - Jednakże byłoby najlepsze, by Polacy mieli wybór i to niezależnie od stanu zdrowia czy też wieku, aby mogli zdecydować, czy chcą głosować osobiście w lokalu wyborczym, czy też korespondencyjnie - skomentował.
"Czy jest możliwa zmiana terminu głosowania z wyznaczonego dotychczas na inny?"
Pytany, czy możliwa jest zmiana terminu wyborów na 17 lub 23 maja, odpowiedział, że "zgodnie z konstytucją wybory prezydenta zarządza marszałek Sejmu na dzień wolny od pracy, przypadający nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji urzędującego prezydenta".
- Biorąc pod uwagę, że kadencja kończy się 6 sierpnia, to okres ten biegnie od 29 kwietnia do 23 maja: czy jest możliwa zmiana terminu głosowania z wyznaczonego dotychczas na inny w powyższym okresie? Mogę jedynie powiedzieć, że dotychczas nie było takiej sytuacji przy wyborach prezydenta. Chociaż w ostatnim okresie daty głosowania w wyborach przedterminowych burmistrzów i wójtów oraz uzupełniających radnych, z powodu epidemii ulegały przesunięciu i nie dotarły do Komisji informacje o zgłoszeniu protestów wyborczych z tego powodu - mówił. Szef PKW był również pytany, co w sytuacji, w której ustawa w sprawie głosowania korespondencyjnego zostałaby odrzucona przez Senat, a następnie stanowisko Senatu podzieliłby Sejm. Senat na decyzję ma czas do 6 maja, a w Sejmie trwają negocjacje polityczne w sprawie przyjęcia bądź odrzucenia rekomendacji Senatu.
- W przypadku, gdyby przepisy ustawy o głosowaniu korespondencyjnym nie weszły w życie, możliwe jest przeprowadzenie wyborów prezydenckich, lecz trzeba błyskawicznie uchylić przepis dotyczący niestosowania szeregu przepisów Kodeksu wyborczego, dotyczący między innymi wydawania zaświadczeń o prawie do głosowania, głosowania przez pełnomocnika, czy też głosowania korespondencyjnego w brzmieniu dotychczasowym [oprócz niepełnosprawnych także uprawnieni powyżej 60 lat czy też podlegający kwarantannie - red.] - tłumaczył.
- Wybory w zasadzie przebiegałyby jak zwykle, lecz z uwagi na epidemię musiałyby być zastosowane specjalne środki dotyczące ochrony zdrowia wyborców, jak i członków komisji wyborczych, tak jak chociażby ostatnio przy uzupełniających wyborach samorządowych - powiedział.
Dodał, że wówczas przepisy Kodeksu wyborczego "musiałyby zostać natychmiast przywrócone, gdyż PKW musiałaby mieć czas na przygotowanie kart do głosowania". - Jeśli procedura legislacyjna miałaby zakończyć się 7 maja, a wybory odbyć 10 maja, to będzie to niewykonalne - podsumował.
"Przy druku kart wyborczych uwzględnić trzeba byłoby koszty i zabezpieczenie"
Dopytywany, co wtedy z drukiem kart wyborczych i obsadą komisji wyborczych, Marciniak odparł: - Przy druku kart wyborczych uwzględnić trzeba byłoby koszty i zabezpieczenie. Z kolei na obsadę komisji wyborczych mają większy wpływ komitety wyborcze, a w przypadku braku pełnej obsady, można je uzupełnić spośród zgłaszających się wyborców i mimo rezygnacji niektórych, chętni wciąż się zgłaszają.
Wskazał również, że "wybory prezydenckie w Polsce, nie licząc wyborów w Korei Południowej, są pierwszymi do przeprowadzenia na świecie w trakcie epidemii". - Kolejne terminowe to wybory w Stanach Zjednoczonych. Niestety, w tym zakresie doskwiera brak jakichkolwiek standardów przeprowadzania wyborów - ocenił.
W obecnym stanie prawnym w dalszym ciągu Państwowa Komisja Wyborcza odpowiada za przebieg wyborów prezydenckich, ale przepis art. 102 ustawy z 16 kwietnia "o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa" pozbawił ją ważnego prawa – ustalenia wzoru karty do głosowania i zlecenia druku. Obecnie nie ma obowiązującego aktu prawnego, który by na to komukolwiek zezwalał.
W ustawie z 6 kwietnia ten obowiązek powierza się ministrowi aktywów państwowych. Dopóki ten przepis nie stanie się obowiązujący, nie ma podstaw prawnych, by komukolwiek zlecać druk kart do głosowania.
Źródło: PAP, TVN24