Były rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski w programie "Koronawirus. Raport" w TVN24 zwrócił uwagę na problemy w organizacji korespondencyjnych wyborów prezydenckich. Jego zdaniem są dwa krytyczne momenty: doręczanie pakietów i związana z tym niepewność, czy trafią do rąk wyborcy.
Sędzia Sądu Najwyższego Michał Laskowski zapytany o chęć udziału w wyborach korespondencyjnych mówi, że podejmie decyzję w ostatnim momencie.
– Wiążą się z tym pewne dylematy. Od 90. roku brałem udział we wszystkich wyborach, a przed 90. rokiem nie brałem udziału w żadnych i teraz znowu jestem bliski tego, aby w wyborach nie wziąć udziału, bo rzeczywiście ryzyko różnych nieprawidłowości jest ogromne – mówi. Zdaniem Michała Laskowskiego są dwa krytyczne momenty: doręczanie pakietów i związana z tym niepewność, czy trafią do rąk wyborcy. – A drugie to kwestia tajności, bo jak rozumiem: razem z moim głosem będą moje dane personalne. Wrzucam to do jakiegoś kontenera i muszę liczyć na to, że nikt nie powiąże głosu z moimi danymi, czyli nie sprawdzi, na kogo głosowałem – zwraca uwagę.
"Teoretycznie mogę wziąć cztery pakiety, oddać głos i nie będzie w tym żadnej trudności"
- Z całą pewnością moment oddawania pakietu zawierającego głos i tego, kto go otrzyma, to jest bardzo słaby moment procedury. U mnie w domu zameldowane są cztery osoby: dwoje moich dorosłych dzieci i żona. Dzieci tutaj nie ma, mieszkają gdzie indziej i teoretycznie mogę wziąć wszystkie cztery pakiety, oddać głos na swojego kandydata i nie będzie w tym żadnej trudności. Może to zrobić między innymi osoba pozbawiona praw publicznych. Przy tradycyjnych wyborach kluczowym momentem jest okazanie dowodu osobistego i tylko wtedy osoba zidentyfikowana otrzymuje kartę do głosowania – podkreśla sędzia Michał Laskowski.
Dodaje, że teraz tej gwarancji nie będzie, a będzie to oparte "na jakimś daleko idącym zaufaniu co do tego, że te przesyłki dotrą do właściwych osób i nikt ich po drodze nie przejmie". Sędzia uważa, że "tak skomplikowana operacja, jak całkowita zmiana sposobu przeprowadzania wyborów" wymaga czasu na legislację i później organizację całego procesu.
- Jakiś czas temu postulowano, aby nawet urny wyborcze były przezroczyste i żeby były kamery w każdym lokalu wyborczym, żeby wszystko nadzorować i sprawdzać, aby ryzyko błędów czy fałszerstw było jak najmniejsze, a teraz mamy godzić się na tak daleko idące uproszczenia. Budzi to poważny sprzeciw – mówi sędzia Michał Laskowski. Zwraca uwagę na dwa aspekty nadzoru nad wyborami. Jeden z nich, jak wskazuje, to mężowie zaufania w komisjach wyborczych.
Sędzia podkreśla, że ich zadaniem było patrzenie na ręce członkom komisji i sprawdzanie, czy wszystko przebiega prawidłowo – w obecnej sytuacji ich działanie jest ograniczone. – Drugi etap to nadzór ze strony Sądu Najwyższego Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Ustawodawca odebrał to uprawnienie dotychczasowej Izbie i przekazał tej utworzonej od nowa i przez sędziów, którzy przeszli procedurę przed nową Krajową Radą Sądownictwa – dodaje.
Zmiana w Sądzie Najwyższym
Z końcem kwietnia zakończyła się kadencja Małgorzaty Gersdorf jako pierwszej prezes Sądu Najwyższego. Prezydent Andrzej Duda na pełniącego obowiązki pierwszego prezesa wskazał sędziego Kamila Zaradkiewicza.
Zdaniem sędziego Michała Laskowskiego doszło do zbiegu kilku terminów – kończącej się kadencji pierwszej prezes, wyborów prezydenckich i pandemii, która uniemożliwiła wyłonienie kandydatów na stanowisko pierwszego prezesa. – Można podejrzewać różne rzeczy, ale myślę, że tutaj nikt tego nie był w stanie zaplanować – ocenia. Jego zdaniem pierwszy prezes Sądu Najwyższego nie ma wpływu na decyzje orzecznicze sędziów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24