Czym się różni "demokracja na Białorusi" od "europejskiej"? Będący odpowiedzią na to pytanie dowcip przytoczył w mediach społecznościowych szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk. Były polski premier w swym wpisie wskazał między innymi na niepewność, "czy i kiedy będą wybory".
Data i forma wyborów prezydenckich w Polsce są - na pięć dni przed zaplanowanym na 10 maja głosowaniem - nadal niepewne. W Senacie trwają prace nad przyjętą przez Sejm w kwietniu ustawą przewidującą wybory w pełni korespondencyjne. Izba ma na zajęcie stanowiska czas do środy 6 maja. W poniedziałek trzy senackie komisje zarekomendowały odrzucenie ustawy w całości. Jeśli do tego dojdzie, ustawa wróci w czwartek do Sejmu, gdzie jej ponowne uchwalenie wcale nie jest przesądzone, wobec zdecydowanego sprzeciwu opozycji i możliwego dołączenia do niej przynajmniej części posłów Porozumienia - partii kierowanej przez Jarosława Gowina.
Już nawet przedstawiciele PiS deklarują wątpliwości co do tego, że uda się przeprowadzić wybory 10 maja. Jeszcze 22 kwietnia minister aktywów państwowych, wicepremier Jacek Sasin twierdził, że wybory odbędą się tego dnia na "sto procent", ale w ostatni poniedziałek przyznał, że termin ten jest "trudny do zrealizowania". Politycy, eksperci i media spekulują o różnych możliwych scenariuszach rozwoju sytuacji.
Raport tvn24.pl: Wybory prezydenckie
"Bardzo śmieszne"
Do niepewności co do terminu wyborów prezydenckich we wtorek odniósł się były premier, szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk. "Był kiedyś taki dowcip" - zaczął swój wpis na Twitterze.
"Demokracja na Białorusi tym się różni od europejskiej, że tam nigdy nie wiadomo, czy i kiedy będą wybory, ale zawsze wiadomo, kto wygra, a w Europie odwrotnie" - napisał. "Bardzo śmieszne" - zakończył.
Tusk pod koniec kwietnia zapowiedział, że w "procedurze głosowania" nie weźmie udziału. - Celowo unikam słowa "wybory", ponieważ ta sytuacja przygotowana przez rządzących na 10 maja nie ma z wyborami nic wspólnego - powiedział wtedy.
Źródło: tvn24.pl