Sąd Okręgowy w Katowicach orzekł, że słowa posłanki Magdaleny Biejat o "brunatnej Konfederacji" nie są kłamliwe. "Przedstawiciele Konfederacji w swoich wystąpieniach publicznych i działalności internetowej prezentowali treści, które mogą nosić znamiona antysemityzmu" - stwierdzono w orzeczeniu. Posłanka Partii Razem została pozwana w trybie wyborczym przez kandydata Konfederacji Grzegorza Płaczka, który poczuł się dotknięty słowami o "brunatnej Konfederacji" i stwierdzeniem, że działacze z jego partii opowiadają się za bezkarnym biciem dzieci.
Grzegorz Płaczek starał się o sądowy zakaz używania przez polityczkę stwierdzenia o "brunatnej Konfederacji", argumentując, że sugeruje to powiązanie z hitleryzmem. Podkreślał, że "brunatne koszule nosili członkowie formacji SA" (nazistowskiej bojówki - red.). Domagał się też przeprosin za stwierdzenie, że Konfederacja jest za tym, aby "bezkarnie bić dzieci". Jak twierdzi, takich słów nigdy nie użył. Biejat przytoczyła je na wiecu w Częstochowie 26 sierpnia.
Jako dowód w sprawie Magdalena Biejat przedstawiła między innymi nagrania w serwisie You Tube, na których jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen mówi: "nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej". Przypomniała też wypowiedź Metzena dla portalu wp.pl, w której mówi, że chciałby, żeby było czymś normalnym, że rodzic daje dziecku klapsa. "Co do zasady klaps ma dyscyplinować, więc nie musi być nieprzyjemny. Z badań wynika, że dzieci, które dostają klapsy, mają mniej problemów niż te, które w ogóle nie są karane". Przedstawiła ponadto wpisy na Twitterze Tomasza Stali, Witolda Tumanowicza, Janusza Korwina-Mikkego i Dobromira Sośnierza.
Treści Konfederacji "mogą nosić znamiona antysemityzmu"
6 września Magdalena Biejat poinformowała, że sąd oddalił wniosek. - Mówiłam, że wybory odbędą się między Konfederacją a Lewicą. Czy rządy obejmie brunatna siła przeciwko kobietom, Unii Europejskiej, demokracji czy Lewica, która walczy, żeby Polska była dobrym domem dla wszystkich - mówiła Biejat.
Sędzia Katarzyna Zadora z Sądu Okręgowego w Katowicach stwierdziła, że Magdalena Biejat nie naruszyła czci i dobrego imienia kandydatów Konfederacji. Jak zaznaczyła, wobec polityków dopuszczalne są bardziej stanowcze oceny. Uznano, że wypowiedź Biejat "nie jest kłamliwa" i odwoływała się bezpośrednio do przekazu kreowanego przez Konfederację.
"Z zebranego w sprawie materiału dowodowego wynika, że przedstawiciele Konfederacji w swoich wystąpieniach publicznych i działalności internetowej prezentowali treści, które mogą nosić znamiona antysemityzmu (...). Nadto liderzy opowiadali się za tym, że stosowanie przemocy wobec dzieci w postaci klapsów powinno być dozwolone. Należy zauważyć, że to nie były odosobnione wypowiedzi, poza tym są bardzo często prezentowane przez liderów partii, co powoduje, że ich odbiorca może je utożsamiać z programem Konfederacji" - podkreślono. Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: TVN24