Posłowie opozycji w czwartek próbowali dowiedzieć się w Sejmie, na co wydawane są publiczne pieniądze. Pytano o pikniki organizowane przez Prawo i Sprawiedliwość. Jednak po wysłuchaniu pytań na ten temat minister Łukasz Schreiber wygłosił oświadczenie, po czym wyszedł z sali. - Obraził się i wyszedł. Poprzez sekretariat poprosiłem, aby zwrócono się do KPRM-u o powrót pana ministra do wypełniania swoich obowiązków służbowych - powiadomił wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
Czwartek to drugi dzień posiedzenia Sejmu. Posłowie dyskutowali między innymi o partyjnej promocji na finansowanych z budżetu rządowych piknikach. Pytań w tym temacie wysłuchiwał przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber.
CZYTAJ WIĘCEJ: Miliony złotych na rządowe kampanie. Na promocję 800 plus, Polskiego Ładu, podatków...
Schreiber: to jest chucpa polityczna
Następnie minister wygłosił z mównicy oświadczenie. - Wysoka Izbo, to nie jest tak, że zasady informacji bieżącej pozwalają na pytanie i na sformułowanie każdej absurdalnej, niegodziwej tezy. Tak po prostu nie jest. Nie jest tak, że można w taki sposób, i nie godzimy się na to, by można było w taki sposób i do takiego poziomu sprowadzać debatę publiczną - rozpoczął swoją wypowiedź Łukasz Schreiber.
- Warto sobie spojrzeć i przeczytać, jak to wygląda w regulaminie Sejmu, jak to wygląda w ustawie o mandacie posła i senatora. Ale, swoją drogą, jest to też symptomatyczne. Bo oto Wysoka Izbo, dlaczego wy możecie być tak źli? Co mieliście promować, skoro tutaj mamy programy społeczne? Co mieliście promować w trakcie swoich rządów? Mieliście robić pikniki rodzinne w związku z podwyższeniem podatków Polakom? Czy może należało zrobić jakieś spotkanie z okazji podwyższenia wieku emerytalnego? Koncert dla emerytów - kontynuował.
- I to jest coś, co was boli. Ale nie jest też tak, że nawet nie mając powodów do żadnych sukcesów, nawet nie prowadząc żadnych programów, żebyście nie robili w związku z tym nic. Przypomnijmy sobie takie epokowe wydarzenie. Dziesięciolecie Polski w Unii Europejskiej. Promowaliście to za siedem milionów jednym spotem telewizyjnym. Siedem milionów wydaliście na ten cel. I to jest, Wysoka Izbo, najlepszy przykład, w jaki sposób to kiedyś wyglądało. Bo rzeczywiście, z pewnością dzięki tamtej kampanii Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, miliony Polaków dowiedziały się, że Polska jest w Unii Europejskiej - dodał.
- Otóż Wysoka Izbo, ten wniosek, podkreślam jeszcze raz, to jest chucpa polityczna. To jest wniosek, który pokazuje tylko i wyłącznie jedno: dramatyczną obniżkę standardów debaty publicznej. I w związku z tym chcę powiedzieć jasno, my w tej chucpie politycznej w waszej kampanii wyborczej brać udziału nie będziemy. I liczymy, i oczekujemy poważnej dyskusji - mówił.
Łukasz Schreiber ocenił, że posłowie opozycji mogli formułować pytania. - Proszę bardzo, w jaki sposób na program taki czy inny społeczny jest promowany i dlaczego? Mieliście prawo o to zapytać, a my mielibyśmy obowiązek odpowiadać. Ale na insynuacje odpowiadać nie zamierzamy, na insynuacje i kłamstwa. Bo nigdy nie przyszło do głowy Prawu i Sprawiedliwości formułować pytań w tak niegodziwy sposób. Dlatego nie będę odpowiadał na te pytania, bo nie widzę powodu, by zamieniać Wysoką Izbę i sprowadzać do tego poziomu - zakończył, po czym opuścił salę plenarną, nie wysłuchując kolejnych wypowiedzi posłów.
Nitras: zadbamy o to, byście po wyborach oddali te pieniądze
Wyjście posła PiS komentowali pozostali na sali parlamentarzyści. - Panie pośle Schreiber, ja się wcale nie dziwię, że pan ucieka. To jest ucieczka. A wie pan, dlaczego pan ucieka? Bo pan kradnie nasze pieniądze. Kradnie pan nasze pieniądze - mówił w Sejmie poseł Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras. - Prawda jest taka, że w Polsce odbywa się kampania wyborcza, a wy w sposób nielegalny, kradnąc pieniądze budżetowe, prowadzicie ją za pieniądze budżetowe - dodał.
- Tu siedzą przedstawiciele różnych partii politycznych. My wszyscy przestrzegamy prawa. My wszyscy mamy limity wydatków. Wszyscy. Każdy komitet może wydać tyle, ile ordynacja wyborcza na to przewiduje. A pan Schreiber i jego mocodawca, pan Morawiecki, kradną nasze pieniądze i za nie robią propagandę wyborczą. I o to w tym wszystkim chodzi - kontynuował.
- Nie dziwię się, że w ławach PiS-u nie ma nikogo. Wiecie dlaczego? Bo nawet złodziej robi to w nocy, a jak przychodzi dzień, to chowa się pod jakąś czapką. Oni dlatego uciekli z tej sali. To jest debata w Sejmie odbywająca się o tym, co się dzieje z budżetowymi pieniędzmi. Pieniędzmi potrzebnymi na służbę zdrowia, pieniędzmi potrzebnymi na edukację. I prawda jest taka, że do tego trzeba będzie wrócić - dodał.
- I panie Schreiber, odsłucha pan sobie to wystąpienie. To nie jest tak, żeby wy tylko poniesiecie odpowiedzialność karną. Każdy, kto wyda pieniądze publiczne na prywatne cele, zadbamy o to, żeby po wyborach, żebyście te pieniądze oddali. I nie interesuje mnie, panie Schreiber, czy pan ma 20 milionów, które pan zabrał z budżetu państwa. Nie interesuje mnie, czy pan Morawiecki ma 150 milionów, które zabrał. Będziecie musieli te pieniądze oddać, bo to są pieniądze budżetowe Polaków, a nie wasze - zakończył.
Siekierski: minister naruszył powagę Sejmu
Do sprawy z mównicy sejmowej odniósł się także poseł PSL, Czesław Siekierski. - Ja sobie nie wyobrażam, że z sali wychodzi minister. Jego psim obowiązkiem jest być i udzielać odpowiedzi. On naruszył powagę Sejmu. On nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Panie Ministrze, tak nie można. Pan powinien za to otrzymać określone reprymendy, uwagi ze strony premiera. Bo jest to zlekceważenie Sejmu - mówił.
- Są poważne sprawy, poważne pytania. Na te pytania związane z sytuacją w kraju, z gospodarką, publicznymi pieniędzmi, minister powinien udzielać odpowiedzi. Proszę o podjęcie działań i przekazanie tych spraw na szczeblu prezydium Sejmu. Jeśli potrzeba, to ja mogę złożyć pisemny wniosek - dodał, zwracając się w stronę prowadzącego obrady wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego.
- Uważam, że uwaga pana posła Czesława Siekierskiego jest jak najbardziej słuszna - skomentował Zgorzelski. - Bardzo proszę, zwracam się tutaj do sekretariatu, o przywołanie pana ministra do wypełniania jego obowiązków i powrotu na salę. Po to, żeby słuchać dyskusji, a potem udzielić odpowiedzi na zadania pytania - dodał.
"Minister obraził się i wyszedł"
Zachowanie ministra Zgorzelski komentował później w rozmowie z reporterem TVN24 Radomirem Witem. - To był punkt 'informacja bieżąca' i nigdy jeszcze nie zdarzyło się, aby minister, upoważniony przez premiera, opuścił w trakcie dyskusji salę obrad wraz z posłami. I o ile nie mam zastrzeżeń do opuszczenia sali przez posłów Prawa i Sprawiedliwości, bo może to każdy poseł uczynić, o tyle niedopuszczalne i skandaliczne jest zachowanie ministra, który powinien siedzieć w ławach rządowych, słuchać dyskusji, bo po dyskusji ma obowiązek odnieść się do zadanych pytań - opisał.
Na przypomnienie, że minister motywował swoje zachowanie tym, że nie podoba mu się to, jak został sformułowany wniosek, Zgorzelski odparł, że "minister nie jest od oceny sformułowania wniosku, tylko jest od udzielania odpowiedzi na zadanie pytania, ponieważ desygnował go do tego prezes Rady Ministrów".
- Obraził się i wyszedł. Ja poprzez sekretariat, bo innej możliwości nie miałem, poprosiłem, aby zwrócono się do KPRM-u o powrót pana ministra do wypełniania swoich obowiązków służbowych - zaznaczył.
Schreiber: zawsze jesteśmy gotowi dyskutować, ale was dyskusja nie interesuje
Minister Schreiber wrócił później na salę i ponownie zabrał głos z mównicy sejmowej. - Widzę, że poruszenie lewej strony sali znaczy, że było to bolesne, ale prawdziwe - mówił. - Otóż zawsze jesteśmy gotowi bronić tego, co robi rząd. Zawsze jesteśmy gotowi dyskutować. Ale was dyskusja nie interesuje. Was interesuje tylko jedno: agresja, nienawiść, pomówienia, insynuacje - stwierdził. Koalicję Obywatelską określił "partią bezideowych nieudaczników", zaś wniosek KO o informację bieżącą w sprawie wydatkowania publicznych pieniędzy nazwał "pseudoinfomacją".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24