Polskie prawo nie przewiduje wielu istotnych kwestii dotyczących połączenia głosowania w wyborach i w referendum - powiedział w TVN24 Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego zdaniem "bardzo istotnym mankamentem" jest to, że "od momentu pobrania karty prawo już nie przewiduje możliwości rozmyślenia się i zmiany decyzji".
Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 o nadchodzących wyborach parlamentarnych, które będą połączone z przygotowanym przez rządzących referendum.
Stwierdził, że "jest to sytuacja dopuszczalna i jest to sytuacja, która jest przewidziana przez ustawę o referendum ogólnokrajowym z 2003 roku". - Natomiast polskie prawo wyborcze i również w tym ustawa o referendum jest niedoskonała z punktu widzenia poprawnej legislacji, ponieważ nie przewidują pewnych istotnych kwestii związanych z połączeniem tych głosowań, które powinny przewidywać - zaznaczył.
- Problemem są przepisy ustaw. Trudno powiedzieć, kto dokładnie za to odpowiada, ponieważ z jednej strony ustawa o referendum pochodzi z 2003 roku. Ona została przebadana przez Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 2003 roku, uznana za zgodną z Konstytucją, co do niektórych, ale tych zasadniczych przepisów - mówił RPO.
- Wydaje się, że plan przeprowadzenia referendum wspólnie z wyborami powinien jednak być inspiracją do tego, aby pewne problemy zidentyfikować i aby dokonać nowelizacji przepisów prawa. I tego rzeczywiście nie uczyniono - dodał.
Wiącek o "istotnym mankamencie"
Wiącek stwierdził, że "obywatel biorąc udział w referendum tak naprawdę oddaje dwa głosy". - Jeden głos to te krzyżyki, które stawia przy odpowiedziach, ale również sam udział w referendum jest też aktem woli politycznej i to aktem istotnym, ponieważ od frekwencji zależy to, czy referendum będzie miało charakter wiążący - wyjaśnił.
- Nie da się zapewnić w tym aspekcie takiego samego poziomu tajności, jak tajność przy oddaniu głosu z oczywistych powodów. Bo nawet, jeżeli referendum nie jest powiązane z wyborami, to i tak ktoś na to referendum idzie, a ktoś nie idzie, i w ten sposób jakąś deklarację też podejmuje - mówił.
Jego zdaniem "bardzo istotnym mankamentem ustawy o referendum i polskiego prawa wyborczego jest to, że od momentu pobrania karty prawo już nie przewiduje możliwości rozmyślenia się i zmiany decyzji". - Obywatel powinien mieć moim zdaniem prawo do tego, żeby po pobraniu karty jeszcze móc zmienić decyzję. Polskie prawo o referendum tego nie przewiduje - wskazał RPO.
Wiącek: rolą państwa jest zapewnienie każdemu jak największego komfortu w oddaniu głosu
Wiącek był pytany, czy fakt, że żeby odmówić pobrania karty trzeba to jawnie powiedzieć komisji, jest zagrożeniem dla tajności wyborów. - Moim zdaniem wyborca może się poczuć niekomfortowo w takiej sytuacji. Zwłaszcza jeszcze mając na względzie to, że ostatnia nowelizacja Kodeksu Wyborczego umożliwiła mężom zaufania rejestrowanie tego, co się dzieje w lokalu wyborczym. Można przebieg prac obwodowej Komisji Wyborczej nagrywać i wyborca może się poczuć z tego powodu niekomfortowo - odparł.
Podkreślił, że "rolą państwa, rolą prawa jest zapewnienie każdemu obywatelowi jak największego komfortu w oddaniu głosu". - Przepisy prawa tego komfortu w tej chwili nie zapewniają w sposób optymalny. Uważam, iż należałoby tę regulację zmienić tak, aby umożliwić wyborcy w takim przypadku to, aby po pobraniu karty mógł jeszcze zmienić decyzję co do udziału w referendum. W tej chwili tego w przepisach prawa nie ma - przypomniał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24