Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska obserwowała reakcje w sztabie PiS po pierwszych sondażowych wynikach exit poll po głosowaniu w wyborach parlamentarnych. Zaznaczyła, że sztab wyludnił się dziesięć minut po ich ogłoszeniu, a za kulisami rozpoczął się drugi wieczór wyborczy, gdzie politycy czekają na wyniki late poll. Relacjonowała, iż sztabowcy przekazali jej, że ich zdaniem każdy scenariusz "jest w grze". Zwróciła także uwagę, że sztabu pilnowała "cała masa" policjantów.
W TVN24 trwa wieczór wyborczy "Czas decyzji". Internauci mogą też oglądać transmisję w aplikacji TVN24 GO i na platformie Player.
Jak wynika z sondażu exit poll pracowni Ipsos, demokratyczna opozycja ma szansę na 248 mandatów w Sejmie. Z badania wynika, że Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na 200 mandatów, a Koalicja Obywatelska na 163. Do Sejmu wchodzą także Trzecia Droga, Lewica i Konfederacja. Według Ipsos frekwencja w wyborach wyniosła 72,9 procent.
RELACJA TVN24.PL: WYBORY PARLAMENTARNE
Relacja reporterki "Faktów" TVN ze sztabu PiS. "O 21.20 już tam prawie nikogo nie było"
Reakcje w sztabie PiS po ogłoszeniu wstępnych wyników sondażowych obserwowała reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska, która - stojąc jeszcze przed sztabem i czekając na wpuszczenie - zwróciła uwagę na policjantów ochraniających siedzibę partii przy Nowogrodzkiej. - Między godziną 20 a 20.30 zrobił się po prostu dziki tłum policjantów. Przyjeżdżała ich cała masa, co chwilę radiowozy podjeżdżały i wysiadali kolejni policjanci. Oni pilnowali i nas odgradzali - wspomniała.
Dodała, że w sztabie poinformowano ją, że na miejscu obawiano się kontrmanifestacji.
Zalewska podała, że do sztabu wpuszczono 40 akredytowanych dziennikarzy, a o akredytację starało się ich około 200. - W tłumie było zero polityków, było trochę działaczy. Byłam w tych sztabach wcześniej w 2010, w 2011 i w 2015 roku. Wtedy był dziki tłum, była masa polityków. Teraz było ich najmniej w historii. Politycy byli na zapleczu, Jarosław Kaczyński krótko przemówił, potem zaczęli się zwijać, siedzieli z tyłu, śledzili komentarze - opisała. - Potem powoli zaczęli do nas wychodzić - dodała.
Reporterka mówiła też, że rozmawiający z dziennikarzami sztabowcy przewidywali, że każda opcja "jest w grze", między innymi z powodu wysokiej frekwencji. Uściśliła, że w międzyczasie trwał "zakulisowy wieczór wyborczy", gdzie politycy "czekać będą na spływające z komisji dane i late poll z konkretnych komisji". - Będą po prostu czekać do późnych godzin nocnych - zaznaczyła.
Zalewska podsumowała, że przekaz PiS-u na dzisiaj jest taki, że "jest trzecie zwycięstwo, a dalej zobaczymy". - To dobra mina do złej gry - powiedziała. - Uważają, że na ten moment jeszcze nic nie jest przesądzone, że może być w jedną stronę, że ich wyborcy są niedoszacowani i mogą jeszcze urosnąć, ale może być też tak, że Koalicja Obywatelska będzie pierwsza, więc generalnie wszystko jest dla nich w grze - mówiła.
- Powiem uczciwie: była tam stypa - podsumowała reporterka. Uściśliła, że miejsce, gdzie politycy przebywali chwilę po ogłoszeniu wstępnych wyników, wyludniło się o godzinie 21.10, a politycy udali się na zaplecze. - O 21.20 już tam prawie nikogo nie było, było pusto - przyznała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24