Deklaracja polityków Prawa i Sprawiedliwości, w tym prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego, była jasna – połączenia autobusowe zostaną przywrócone. Od tego czasu minęły cztery lata. Ekipa programu "Kampania bez Kitu" sprawdziła, jak wygląda realizacja tej obietnicy.
W 2019 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości obrał kurs – dofinansowanie nierentownych połączeń. Środkiem do celu miał być Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych. Proponowane wsparcie jest jednak zbyt małe w stosunku do kosztów.
- Procedura możliwości skorzystania z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych był na tyle skomplikowany, że ten wniosek trzeba co miesiąc rozliczać – powiedział dr Michał Beim z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Przygotowanie planu to jest też kilkadziesiąt tysięcy złotych, żeby otrzymać rocznie kilkanaście tysięcy złotych refundacji – dodał.
Problem pozostaje. Reporterzy udali się do miejscowości Turek, powiatowego miasta we wschodniej Wielkopolsce, gdzie mieszka ponad 27 tysięcy osób. Podróż do Poznania to spore wyzwanie – mieszkańcy mogą polegać tylko na prywatnym przewoźniku, który oferuje kursy do Konina. Stamtąd można dopiero szukać połączeń ze stolicą regionu.
W mieście, które na mapie kolejowej nie istnieje, połączenia autobusowe były jedynym oknem na świat. PKS jest tam już tylko w pamięci mieszkańców. Niektórzy stawiają na rozwiązania zespołowe – na specjalnie założonej grupie na Facebooku informują się o planowanych podróżach.
Turek do 2029 roku ma prawo czuć się wykluczony komunikacyjnie
Burmistrz Turka deklaruje chęć przywrócenia połączeń, ale do tego potrzebna jest współpraca z innymi podmiotami – pierwszym krokiem mogłyby być autobusy do najbliższych gmin.
- Wystosowałem pismo do starosty, że mam miejsce pod budowę ewentualnego dworca PKS, ale żeby ten dworzec wybudować to ja muszę mieć zapewnienie ze strony powiatu, bo ja nie chcę robić drugiego Centralnego Portu Komunikacyjnego, że ja zbuduje dworzec, a on później będzie stał pusty – powiedział burmistrz Turku Romuald Antosik.
Starosta turecki Dariusz Kałużny z PiS przyznał, że PKS w Turku nie funkcjonuje. – Ale ja do tej pory nie mam żadnych zgłoszeń, żeby był problem z transportem kołowym – zastrzegł. - Niskoemisyjny transport, czyli przewóz koleją jest jak najbardziej adekwatny – dodał.
Zdaniem ekspertów, budowa linii kolejowej na odcinku Konin – Turek nie ma ekonomicznego sensu. – Gdybyśmy te pieniądze przeznaczyli, zamiast na inwestycję torową, na wykup usługi przewozowej to za same koszty wynikające z inwestycji moglibyśmy ten autobus kupić na mniej więcej 200 lat – stwierdził dr Michał Beim.
Pierwsze pociągi z Turku do Konina mają ruszyć w 2029 roku. Starosta turecki Dariusz Kałużny zapytany, czy obecnie mieszkaniec miasta ma prawo uważać się za wykluczonego komunikacyjnie, odpowiada: "Dopóki nie ma kolei, pewnie tak".
Radykalny spadek połączeń autobusowych
Jak wygląda z danych opublikowanych przez senatora Krzysztofa Brejzę z Koalicji Obywatelskiej problem dotyczy całego kraju.
W odpowiedzi od Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2016 roku długość linii komunikacji autobusowej miejskiej wynosiła blisko 54 tysiące kilometrów, a długość linii autobusowej komunikacji zamiejskiej ponad 710 tysięcy kilometrów.
W 2019 roku długość linii komunikacji autobusowej miejskiej wzrosła do ponad 57 tysięcy kilometrów, ale długość linii autobusowej komunikacji zamiejskiej spadła do 531,5 tysięcy kilometrów. Radykalny spadek połączeń autobusowych stoi w sprzeczności z obietnicami Prawa i Sprawiedliwości z poprzedniej kampanii.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24