Wybory do Parlamentu Europejskiego na Węgrzech wygrała zdecydowanie partia Fidesz Viktora Orbana, ale tamtejsze media, a także analitycy zwracają uwagę na drugie miejsce, które zajęła partia TISZA Petera Magyara. Zauważają, że to polityczny nowicjusz, który wyrasta na głównego politycznego przeciwnika urzędującego premiera. - Choć Fidesz zachował dominującą pozycję na węgierskiej scenie politycznej, to od 2010 roku nie miał tak mocnego przeciwnika, jakim jest Magyar - twierdzi politolog Gabor Gyori.
Rządząca koalicja Fidesz-KDNP zdobyła w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego 44,8 procent głosów, co przełożyło się na 11 mandatów. - Odnieśliśmy ważne zwycięstwa w trudnej bitwie w sytuacji wojennej (chodzi o wojnę na Ukrainie - red.) - powiedział Orban po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów. - Dziś pokonaliśmy starą i nową opozycję - dodał węgierski premier.
Peter Magyar drugi na Węgrzech
Drugie miejsce zajęła partia TISZA Petera Magyara, głównego krytyka Orbana. Pomimo faktu, że Magyar pojawił się na węgierskiej scenie politycznej zaledwie kilka miesięcy temu, udało mu się zdobyć poparcie na poziomie 30 procent, co przełoży się na siedem mandatów.
Jak pisze Reuters, Magyar, jako "nowicjusz polityczny", wkroczył do węgierskiej polityki na początku tego roku, obiecując wykorzenienie korupcji i przywrócenie demokratycznych mechanizmów kontroli i równowagi na Węgrzech, które według krytyków rządu Orbana zostały przez niego mocno nadszarpnięte.
Magyar, komentując w niedzielę wyborcze rozstrzygnięcia, mówił, że ten wynik to "Waterloo fabryki władzy Orbana" i "początek końca" jego rządów.
Portal 24.hu komentuje, że Magyar przerwał trwającą od dwóch dekad erę rywalizacji między premierem Viktorem Orbanem a byłym szefem rządu Ferencem Gyurcsanym. Partia TISZA, która jest "właściwie jednoosobowym przedsięwzięciem politycznym", zbliża się w sondażach do Fideszu, podczas gdy węgierska lewica została "rozbita na atomy". Choć w niedzielę Fidesz zdobył półtora raza więcej głosów niż TISZA, to tempo, w jakim rośnie popularność Magyara, niepokoi obóz Orbana - pisze 24.hu. "Jako nowicjusz Magyar osiągnął prawie tyle samo, co sześciopartyjna koalicja (opozycyjna) w 2022 roku" - dodaje.
Nowy gracz, który zdominował opozycję
Politolog Gabor Gyori, analityk think tanku Policy Solutions, w rozmowie z Polską Agencją Prasową stwierdził, że choć publicznie Orban zdawał się nie zauważać Magyara i rzadko się o nim wypowiadał, to była to część taktyki wyborczej, aby nie uczynić przeciwnika jeszcze silniejszym. - Jednak obóz rządowy nie lekceważy nowego gracza na węgierskiej scenie politycznej, który po kilku miesiącach zdominował opozycję - dodał analityk, przywołując choćby skalę uwagi poświęcanej Magyarowi przez państwowe media.
Choć Fidesz zachował dominującą pozycję na węgierskiej scenie politycznej, to od 2010 roku nie miał tak mocnego przeciwnika, jakim jest Magyar - zauważył Gyori. Ani lewica, ani nacjonalistyczny Jobbik nie były tak mocne w swoich najlepszych czasach, jak obecnie partia TISZA - podkreślił.
Rywal dla Orbana i Fideszu
Ekspert zaznaczył, że Magyar osiągnął duży sukces wyborczy nawet pomimo braku poważnych zasobów na prowadzenie kampanii, nie tylko w porównaniu z zasobami Fideszu, ale nawet partii opozycyjnych. - Poziom 30 procent poparcia bez dużego finansowania i praktycznie bez reklam wyborczych jest imponującym dokonaniem - przyznał Gyori.
- Jeśli byłyby to wybory parlamentarne, mówilibyśmy o bardzo wyraźnym zwycięstwie Fideszu - oznajmił politolog. Przypomniał, że 10 lat temu partia Orbana uzyskała około 44 procent, co dało jej dwie trzecie miejsc w Zgromadzeniu Krajowym. Obecny wynik i strata dwóch mandatów w porównaniu z wyborami z 2019 roku jest postrzegana przez media i analityków jednak jako porażka obozu rządzącego.
Według eksperta silna partia opozycyjna względem koalicji Fidesz-KDNP uczyni system bardziej konkurencyjnym, czyli takim, jakim nie był od lat wskutek słabej i podzielonej opozycji.
W tle krajowej polityki zacięty wyścig o fotel burmistrza Budapesztu
Gyori komentował również wyniki wyborów samorządowych w Budapeszcie, gdzie rywalizacja między dwoma głównymi kandydatami na urząd burmistrza trwała do samego końca. Po podliczeniu stu procent głosów obecny szef władz stolicy Węgier Gergely Karacsony pokonał Davida Vitezyego zaledwie 324 głosami, czyli różnica wyniosła 0,04 procent.
W związku z oddaniem ponad 24 tysięcy nieważnych kart Vitezy zapowiedział wcześniej wniosek o powtórne liczenie głosów. Gyori mówi, że istnieje taka możliwość, choć zmiana końcowego wyniku wydaje się mało prawdopodobna.
Według analityka współpraca pomiędzy Karacsonyem a Vitezym jest możliwa nawet pomimo ostrej kampanii wyborczej. - Vitezy jest dobrym ekspertem, ale nie osobą, z którą wygodnie się współpracuje - zaznaczył Gyori. W jego ocenie Karacsony będzie musiał raczej szukać współpracy z Magyarem, którego partia zdobyła 10 miejsc w Zgromadzeniu Miejskim, tyle samo co koalicja Fidesz-KDNP.
Choć Magyar zapowiadał przy różnych okazjach dystans zarówno w stosunku do Fideszu, jak i do partii opozycyjnych, to specyfika zarządzania stolicą jest nieco inna - uważa politolog. - Nie mówimy o koalicjach w parlamencie, ale o głosowaniu w praktycznych sprawach dotyczących Budapesztu. Partia Magyara będzie musiała zajmować w nich konkretne stanowisko - podkreślił Gyori. I dodał, że Karacsonyemu dużo łatwiej będzie współpracować z Magyarem niż z Fideszem, który automatycznie blokował każdą inicjatywę opozycji.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Robert Hegedus