"Skończyliśmy właśnie 24-godzinny protest głodowy przed budynkiem Ministerstwa Edukacji i Nauki" - poinformowali we wtorek rano członkowie Młodzieżowego forum LGBT+. - Było bardzo spokojnie, część osób, które przyszły na demonstrację solidarnościową, zostały z nami przez całą noc - opowiada Laura Kwoczała. jedna z uczestniczek protestu. Pytana, czy taki protest miał sens, odpowiedziała: - Bez wątpienia, ale czekamy teraz na kontynuację rozmów.
Poprzedniego dnia troje młodych ludzi przypięło się łańcuchami do bramy gmachu w alei Szucha 25. Byli to członkowie Młodzieżowego forum LGBT+, których organizacja wymieniła z nazwiska: Laura Kwoczała, Wiktoria Magnuszewska i Franek Broda. Dziennikarka tvn24.pl Justyna Suchecka, która była na miejscu protestu, potwierdziła, że ten ostatni to siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego. - Młodzi zamierzają protestować przed ministerstwem 24 godziny. Planują też strajk głodowy. Na miejscu są przedstawiciele helsińskiej fundacji, którzy monitorują przebieg demonstracji. Zieloni przynieśli młodzieży koc, bo mimo letniej pogody było im zimno od betonu, na którym siedzą. Na godzinę 17.30 zapowiedziano demonstrację solidarnościową z protestującymi - relacjonowała Suchecka.
- Młodzi mają symbolicznie zalepione usta czerwoną taśmą. Odklejają ją tylko po to, żeby rozmawiać z policją. Z mediami raczej nie rozmawiają, choć w pewnym momencie Franek był pytany, czy jego wujek wie, że on tu protestuje. Odpowiedział, że to nie jest pytanie do niego, tylko do wujka - mówiła Suchecka.
Spotkali się z wiceministrem edukacji
W poniedziałek rano wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski był pytany, czy ktoś wyjdzie do protestujących. - Poinformował jednak, że jest poza ministerstwem - wyjaśniła dziennikarka. Sytuacja zmieniła się jednak po południu. - Wiceminister Rzymkowski zaprosił protestującą młodzież do ministerstwa. Wiktoria Magnuszewska pilnuje stanowiska protestujących - przekazała Suchecka po godzinie 14. Spotkanie trwało około trzech kwadransów. Młodzież ogłosiła później, że zamierza kontynuować protest zgodnie z planem, czyli przez 24 godziny.
W trakcie spotkania nastolatkowie usłyszeli zapewnienie, że wiceminister postara się o zorganizowanie spotkania z ministrem Przemysławem Czarnkiem. Popołudniu ministerstwo edukacji poinformowało, że dojdzie do niego 20 sierpnia.
- Wiemy, że odwołanie ministra w obecnych warunkach jest mało prawdopodobne, ale zależy nam na dialogu - mówił jeszcze w poniedziałek Franek Broda. A Laura Kwoczała poinformowała, że zależy im na to, by minister zorganizowała okrągły stół oświatowy z udziałem partnerów społecznych.
Wiktoria Magnuszewska przypominała, że powodem, dla którego protestowali przed MEiN były nie tylko wypowiedzi Czarnka na temat społeczności LGBT+, ale również proponowane przez niego zmiany w prawie oświatowym tzw. Lex Czarnek. - To powinno być coś, o czym rozmawia się ze wszystkimi stronami, których to dotyczy: uczniami, rodzicami, organizacjami pozarządowymi - mówią zgodnie.
Oficjalny projekt zmian w prawie oświatowym, który minister zapowiadał od kilku tygodni, trafił do konsultacji międzyresortowych i społecznych w ubiegłą środę. Zakłada przede wszystkim znaczące wzmocnienie roli kuratorów oświaty, którzy będą mieli dzięki temu większą władzę nad dyrektorami szkół. Już na etapie prac roboczych był ostro krytykowany przez środowiska oświatowe, a prze ministerstwem odbywały się manifestacje.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Przykuli się łańcuchami do bramy
Po godzinie 12, po drugiej stronie alei Szucha, naprzeciwko ministerstwa stanął starszy mężczyzna z transparentami, na których widniały napisy: "myślę, czuję, nie morduję" i "strefa wolna od ideologii LGBT+ gender". - Młodzież odpowiedziała mu przez megafon: "kimkolwiek pan jest, życzymy panu dobrze" - podała Suchecka. Później dołączył do niego kolejny człowiek, czyli kontrprotest składał się w sumie z dwóch osób.
- Ministerstwo pozwoliło młodym pojedynczo skorzystać z toalety. Nie muszą więc zrywać protestu, tylko kolejno wchodzą do gmachu - przekazała przed godziną 13 dziennikarka tvn24.pl. A godzinę później dodała, że dziewczyna, która mieszka po sąsiedzku z ministerstwem, przyniosła manifestującym materac. - Kontrdemonstracji poszli zaś do domu - podkreśliła Suchecka.
Aktywiści trzymali w rękach tabliczki z napisami: "macie krew na rękach", "LGBT+ to ludzie", "ugruntuj swoje cnoty", "zabronili kochać, wolno się bać". - Trzy osoby siedzą centralnie na wejściu do ministerstwa. Teoretycznie są przykute do bramy łańcuchami, jednak ten łańcuch nie wygląda na zbyt solidny i łatwo byłoby go zerwać. Manifestujący puszczają czytane przez kogoś cytaty o radykalnej treści, które wypowiedział minister Czarnek o sprawach LGBT, kobietach i religii - opisywał wcześniej reporter tvnwrszawa.pl Mateusz Szmelter.
Teren został ogrodzony policyjną taśmą. - Kilku funkcjonariuszy stoi przy aktywistach, a reszta ustawiła się wzdłuż alei Szucha. Łącznie daje to kilkunastu policjantów zaangażowanych w akcję - podsumował Szmelter.
Około 17.30 rozpoczęła się zapowiadana wcześniej demonstracja solidarnościowa. Jak relacjonował reporter TVN24 Michał Gołębiowski, przed gmachem MEiN zebrało się około 30 osób. - Uczestnicy demonstracji przynieśli ze sobą transparenty i megafon - opisywał. Organizatorami manifestacji byli Ogólnopolski Strajk Kobiet, stowarzyszenie Ostra Zieleń oraz Młodzieżowe Forum LGBT+.
"Przepraszamy za utrudnienia, mamy Ministra Czarnka do obalenia. Trójka nastolatków blokuje wejście do budynku, przypinając się do niego. Dlaczego? Jest to protest przeciwko obrzydliwej polityce nienawiści i pogardy Ministra Czarnka" - informowało rano we wpisie na Facebooku Młodzieżowego forum LGBT+.
Autorka/Autor: mp,kk, Justyna Suchecka /r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Justyna Suchecka, TVN24