To miał być zwykły dzień pracy. Grzegorz Górski, który w Miejskich Zakładach Autobusowych jako kierowca pracuje od czterech lat, nie zapomni go jednak do końca życia.
"Nie możemy przejść obojętnie"
We wtorek kilka minut przed godz. 7 na przejściu u zbiegu al. Niepodległości i ul. Malczewskiego zasłabł starszy mężczyzna. Leżącego na pasach pieszego zauważył kierujący autobusem linii 222.
– Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to jak najszybsza pomoc. Po zabezpieczeniu miejsca zdarzenia podbiegłem, aby sprawdzić, co się stało. Charakter wykonywanej przez nas pracy sprawia, iż często jesteśmy pierwsi na miejscu zdarzenia, a w obliczu takiej kolei losu nie możemy przejść obojętnie – relacjonował w rozmowie z serwisem nr.waw.pl Grzegorz Górski.
Starszy mężczyzna nie dawał żadnych oznak życia. Kierowca autobusu rozpoczął więc reanimację. Inne osoby, który były na miejscu, zawiadomiły zaś pogotowie ratunkowe.
"Najważniejszy jest czas"
– Wiedziałem, że muszę zachować zimną krew. Podjąć się całej akcji wraz z powiadomieniem służb ratunkowych i udzieleniu pierwszej pomocy. W takiej sytuacji najważniejszy jest czas. W trakcie uciskania klatki piersiowej pan powoli zaczął okazywać funkcje życiowe, a ja w głębi duszy poczułem ulgę – przyznał kierowca.
Pan Grzegorz reanimował pieszego aż do momentu przyjazdu pogotowia. Zastrzega, że nie czuje się bohaterem.
Zostanie wyróżniony
Z pracownika dumne są MZA. - Na pewno będziemy starali się w jakiś sposób go wyróżnić. Rozmawiamy jeszcze o formie - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl Adam Stawicki, rzecznik MZA.
Jak dodał, nie jest to pierwszy taki przypadek, gdy kierowca uratował życie innej osobie. - W ramach szkoleń okresowych nasi pracownicy przechodzą kurs pierwszej pomocy. Bardzo często zdarza się, że to właśnie oni jako pierwsi udzielają pomocy pasażerom czy, jak w tym przypadku, osobom znajdującym się na ulicy. Mają potrzebną wiedzę, więc nie boją się udzielać pomocy - podsumował.
Źródło: www.nr.waw.pl
jk/b
Źródło zdjęcia głównego: Janusz Bubel/nr.waw.pl