Uciekł z Babilonu boso, ale z akordeonem

"Ja się w Tobie zakochałem"
"Ja się w Tobie zakochałem"
FB Witek muzyk ulicy
"Ja się w Tobie zakochałem"FB Witek muzyk ulicy

Ma donośny głos i przenikliwe spojrzenie. Chodzi boso po Warszawie i śpiewa o problemach, które wszyscy znamy. Witek Muzyk Ulicy rzucił pracę w "korpo", by śpiewać dla słoików, frankowiczów i emigrantów.

Witold Mikołajczuk - znany jako Witek Muzyk Ulicy - mieszka w wypasionym mieszkaniu z tarasem. Dzień zaczyna od stu pompek w jednej serii, potem staje na rękach i podnosi się i opuszcza 15 razy. Trening kończy 25 podciągnięciami na drążku. Ma 35 pięć lat, wygląda jak atleta. Ma też imponującą brodę, a kobiety go uwielbiają.

Do pracy nie wkłada jednak drogiego garnituru, ani hipsterskich ciuchów. Z domu wychodzi... boso. Nie zabiera najnowszego laptopa, za to na plecach dźwiga akordeon. Tak zaczyna się jego codzienne, własne tourne po warszawskich podwórkach, na których gra i śpiewa swoje własne piosenki. Dziennie zarabia od 100 do 300 złotych. Nagrania swoich występów wrzuca do internetu. Niektóre mają już po kilkadziesiąt tysięcy odsłon.

Dla przechodniów, to kolejny postrzeleniec, tymczasem Witek realizuje swój plan. Niedługo nagra album, a swoje miejsce widzi na profesjonalnej scenie. Ma szansę, bo piosenki są chwytliwe, a jego menadżerem jest Ryszard Adamus, który do niedawna "prowadził" Maćka Maleńczuka.

Czy jesteśmy świadkami narodzin gwiazdy?

Rozmowa z Witkiem - bosym grajkiem ulicznym
Rozmowa z Witkiem - bosym grajkiem ulicznymArtur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl

Alex Kłoś: Jak się chodzi na bosaka po warszawskiej ulicy?

Witek Muzyk Ulicy: Uwielbiam chodzić na bosaka. Od małego chodzę na bosaka. Po Warszawie chodzi mi się dobrze. To czyste miasto. Uważam, jak stąpam i nic złego mi się nie dzieje. To uodparnia mój organizm, dzięki temu czuję się zdrowszy i przede wszystkim stopa mi nie śmierdzi. Zawsze powtarzam, że stopa ludzka jest dzisiaj przegrzewana. Ktoś, kto wymyślił buty pomiędzy kwietniem i wrześniem, nie wymyślili nic dobrego.

Jak zostałeś muzykiem?

Byłem już bardzo znudzony życiem, które prowadziłem. 13 lat zajmowałem się handlem, po tym jak przyjechałem z Podlasia do Warszawy. Miałem dosyć.

Pracowałeś w korporacji?

Dla korporacji. Przez 10 lat pracowałem m.in. w Toyocie, potem otworzyłem swoją firmę poligraficzną, potem agencję poligraficzno-dystrybucyjną. Zajmowałem się drukiem i przez moment woziłem też papierosy i wódkę z Ukrainy na Norwegię. Za to trafiłem do więzienia. Siedziałem 40 dni w szwedzkim portowym mieście Ystad.

Po wyjściu przeżyłem transformację duchową i mentalną. Postanowiłem zmienić swoje życie. Zacząłem grać w domach dziecka i w szkołach podstawowych. Jako muzyk amator. Ale lepszy muzyk amator niż żaden.

A jak trafiłeś z akordeonem na ulicę?

W tamtym czasie pracowałem dla francuskiej spółki GDF Suez sprzedającej energię elektryczną. Zarabiałem całkiem niezłe pieniądze. Po 15 tysięcy miesięcznie. W pewnej chwili podpisałem duży kontrakt i dostałem prowizję - prawie 100 tysięcy złotych. Potem już żadne pieniądze nie były dla mnie cenne, rozumiesz? Czułem, że zrobiłem, co można było zrobić w tej branży. Chodziłem tu po Warszawie i spotkałem Dominikę, skrzypaczkę uliczną. Chwilę z nią porozmawiałem. Powiedziała mi, że od ośmiu lat żyje z grania na ulicy. I poczułem, że też chcę tak żyć.

Następnego dnia wziąłem więc akordeon i wyszedłem na ulicę. I tak już zostało.

Co grałeś?

Grałem bardzo źle i tylko podstawowe rzeczy. Tak naprawdę na akordeonie gram dopiero od roku. Na początku grałem jakieś podstawowe, banalne rzeczy: "Pod dachami Paryża", "Katiuszę" czy walca z filmu "Noce i dnie".

Jesteś samoukiem?

Gram na gitarze od 12. roku życia. Na akordeonie zacząłem, jak miałem 32 lata.

Dlaczego akordeon, a nie gitara?

Jestem bardzo związany z Podlasiem, z folklorem. Jakoś poczułem, że to zanikający instrument. Chciałem nawiązać do tradycji i za te pieniądze ze szlugów i wódki kupiłem sobie pierwszy akordeon. Jest zrobiony przez zesłańca polskiego, na Syberii. Był u mojego nauczyciela muzyki ze szkoły podstawowej na Podlasiu.

Jak warszawiacy reagują na bosonogiego muzyka?

Patrzą się jak na dziwaka. Czasami czuję się tak, jakbym został przeniesiony w czasie. Bo kompletnie odbiegam od wszystkich standardów. Staram się być dżentelmenem, staram się być szarmancki. Ale kobiety dzisiaj chyba takich mężczyzn nie potrzebują. Ciągle spędzam czas z dziećmi, a większość dzieci jest w świetlicach. Nie wyjechałem na Zachód za pieniądzem, bo też były takie naciski, bo miałem raty, kredyt, franki, takie życie. Nie poddałem się, zostałem tutaj, bo zawsze uważałem, że jakoś to będzie, że kontakt z dziećmi jest najważniejszy [Witek ma dwóch synów – red.].

Większość ludzi patrzy na mnie jak na wariata, ale coraz częściej zaczynają słuchać. Czują, że to są moje piosenki. Zaczynają zwracać uwagę na artyzm i to mnie bardzo cieszy.

Witek na Placu Zbawiciela
Witek na Placu ZbawicielaArtur Rozmysł

Kiedy zacząłeś pisać piosenki?

Zapuściłem brodę i, gdy miałem już trochę zarostu, pojawiły się pierwsze piosenki. Trochę to łączę, bo ludzie znani na świecie, którzy coś stworzyli, mieli brody. Nie wiem, czy to przypadek, ale ostatnio przeczytałem, że badania naukowe wykazały, że zarost poprawia percepcję i ostrzeganie świata.

Jaki masz plan?

Zacząłem pisać swoje piosenki dlatego, że od małego marzyłem o wielkiej scenie. Moim idolem jest Freddie Mercury. Zawsze mi się marzyło to, jak on stał na Wembley i robił eeeeooo! (śmiech). Ulica to pewien etap. Dzięki ulicy i ludziom mam natchnienie i piszę melodię, które się podobają. Rozmawiam z nimi na temat mojej muzyki i to oni mi mówią, czy to jest dobra muzyka, czy to są fajne słowa. Jeżeli coś jest nie tak, zmieniam. Bo tworzę pod ludzi. Czuję, o czym rozmawiają i czego chcą słuchać.

Napisałeś piosenkę "Dla frankowiczów" zniewolonych przez kredyty, "Dla słoików" robiących karierę w korporacjach, "Dla Londyńczyków (Serce wolności)", którzy wyjechali za pieniądzem do Londynu.

Piszę o tym, z czym dzisiejszy człowiek, nie tylko młody, się boryka. O jego problemach. "Serce wolności" mówi o masowej historii emigrantów, z którą każdy w Polsce w jakiś sposób jest związany. Każdy miał sąsiada emigranta, czy kogoś w rodzinie. Ja jestem słoikiem, ale zawsze to powtarzam, że słoik, to ktoś, kto nie wyjechał z tego kraju. Kto zmierzył się z wielkim miastem, a był z prowincji, więc pokonał lęk, strach i starał się tutaj odnaleźć, w całkiem innej rzeczywistości. Więc to jest też przejaw odwagi i mocnego charakteru.

Jaka jest Warszawa?

Piękna! Jestem fascynatem Warszawy. Moja babcia była platerówką i stacjonowała na Ochocie w czasie Powstania Warszawskiego. Mój dziadek był ułanem i walczył w czasie kampanii wrześniowej na polach pod Warszawą. Fascynowało mnie to, że Warszawa jest zaliczana do najbardziej zburzonych przez wojnę miast świata, a odrodziła się, jak feniks z popiołów. Napisałem o tym piosenkę ["Dla warszawiaków" - red.].

Jaki jest klimat w Warszawie?

Żyję tu 14 lat. Gdy byłem handlowcem, to spotykałem wielu cwaniaków i nienawidziłem tego miasta. Teraz, jako artysta, spotykam bardzo wielu wrażliwych ludzi. Zrozumiałem, że wszystko zależy od tego, kogo się spotyka. I tyle. Wszystko zależy od tego z jakiego punktu odniesienia patrzysz i komentujesz. Wszędzie może być cudownie i wszędzie może być źle.

rozmawiał Alex Kłoś, montaż Marcin Chłopaś

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl