- Jeden, dwa, trzy, cztery... Trudno nadążyć z liczeniem, tak dużo osób idzie ze smartfonem w ręku, nie patrząc na to, co dzieje się dookoła - zwraca uwagę reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter, który pojechał na ulicę Nowowiejską.
To właśnie tam powstał pas przeznaczony dla osób korzystających ze smartfonów. Ma około 200 metrów, zaczyna się tuż przy przejściu z przystanku tramwajowego Metro Politechnika 03 i kończy przy budynku oznaczonym numerem 7.
Niektórzy z premedytacją korzystają z nowo-powstałej ścieżki i dziarsko maszerują przed siebie. - Z drugiej strony, niektórzy są tak wpatrzeni w ekran, że kompletnie nieświadomie i bezwiednie wchodzą na ten pas, zupełnie nie zwracając uwagi na oznaczenie - relacjonuje Szmelter.
"Niektórzy potraktowali to poważnie"
Nasz reporter opisywał też, że dostrzegł grupę przechodniów, którzy "malunki wzięli na serio". - Usłyszałem rozmowę, dwóch mężczyzn, którzy stwierdzili, że chyba nie nadążają za światem, skoro muszą powstawać takie pasy.
Rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich Karolina Gałecka uspokaja jednak, że nowego oznakowania na Nowowiejskiej nie należy traktować poważnie. - To nie jest nasza inicjatywa. Do nas żaden oficjalny wniosek nie wpłynął, tak jak zawsze w takich sytuacjach. A szkoda, bo wtedy moglibyśmy wydać decyzję i byłoby to legalne - mówi.
Jednak jak twierdzi, "ZDM nie neguje inicjatywy samej w sobie".
- Pomysł jest ciekawy, tym bardziej, że my jako urząd już zwróciliśmy uwagę na ten problem w ubiegłym roku razem z Tramwajami Warszawskimi zrobiliśmy akcję "Odłóż smartfon i żyj", która spotkała się z dużym zainteresowaniem. To jest realny, poważny problem i dotyczy nie tylko dzieci i młodzieży, ale też dorosłych. Więc to słuszna inicjatywa - wyjaśnia Gałecka.
Dodaje też, że autorzy malunków nie będą poszukiwani. - Zazwyczaj usuwamy takie nielegalne elementy, ale wysłaliśmy kontrolę na miejsce i okazało się, że użyto farby słabej jakości i oznaczenia wycierają się same. Zapewne znikną w ciągu kilku dni - tłumaczy rzeczniczka.
Przejścia z LED-owymi listwami
Inny pomysł na narastający problem pieszych zapatrzonych w telefony ma Szczecina. Tamtejsze władze postawiły na specjalne przejścia dla pieszych wyposażone w LED-ową listę w chodniku, która świeci na zielono lub czerwono i tym samym pokazuje pieszym, czy mogą bezpiecznie przejść przez ulicę. Linia świetlna składa się z paska wykonanego z poliwęglanu oraz oświetlenia LED i jest połączona z sygnalizacją świetlną.
Pod koniec kwietnia, stołeczna radna Renata Niewitecka zapytała o możliwość montażu takich listew w Warszawie, wskazując, że w Szczecinie koszt ich instalacji wyniósł osiem tysięcy złotych. W odpowiedzi na interpelację, zastępca prezydenta Warszawy Robert Soszyński wskazał, że "tego typu rozwiązanie nie jest zgodne z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach". Soszyński zastrzegł tym samym, że miasto nie przewiduje montażu takich listew na warszawskich skrzyżowaniach.
Nasza rozmówczyni Karolina Gałecka, potwierdza, że nie będzie takich przejść w stolicy: - Nie ma konkretnych przepisów, które to regulują. W Warszawie na razie nie planujemy podobnych rozwiązań, bo jeśli są to działania niezgodne z prawem, to nie możemy wychodzić poza przepisy - odpowiada.
Osobne pasy nie powstaną
Pół żartem pół serio dopytaliśmy jeszcze, czy miasto planuje może stworzenie osobnego pasa dla użytkowników smartfonów. Takie strefy powstały na przykład w Chinach.
Gałecka zaznacza, że "przepisy nic o takich ścieżkach nie mówią": - A nawet jeśli byłyby uregulowania prawne, to miasto nie jest z gumy i jeśli każdy miałby mieć własny pas, to nie starczyłoby na to wszystko przestrzeni. W tym wypadku kluczem nie jest tworzenie nowych pasów, ale kultura osobista pieszych i świadomość poruszania się w przestrzeni - podsumowuje Gałecka.
Pas dla osób wpatrzonych w telefony
mp/pm