Mieszkańcy Konstancina walczą z nielegalnym składowiskiem śmieci

Mieszkańcy opowiadają o nielegalnym wysypisku
Źródło: tvn24.pl
Mieszkańcy Konstancina walczą z uciążliwym i nielegalnym składowiskiem odpadów przy ul. Słowiczej. Urzędnicy przekonywali, że dla tej lokalizacji nie ma alternatywy i chcieli punkt zbiórki odpadów zalegalizować. Społeczny opór mieszkańców sprawił, że władze zadeklarowały przeniesienie składowiska. Przyznają, że znalezienie nowego miejsca może być dużym problemem.

Spór między mieszkańcami Konstancina a urzędnikami dotyczy terenu Cegielni Chylickiej, gdzie urzędnicy stworzyli gminny punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Najpierw składowisko obsługiwała firma Lekaro, ale wycofała się, gdy starosta odmówił zgody na składowanie śmieci w tym miejscu. Obsługę przejęła gmina Konstancin, bo według urzędników lokalizacja jest dobra i nie ma dla niej alternatywy.

"Faktem jest, że nie ma pozwoleń"

Jednak w świetle prawa, składowisko jest nielegalne. Jego obecność wyklucza obowiązujący miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z maja 2003 roku, który określa ten teren jako... rekreacyjny. Składowanie śmieci jest bezprawne także z uwagi na objęcie terenu ochroną uzdrowiskową. Brak stosownych pozwoleń potwierdziła także kontrola wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska.

- Faktem jest, że nie ma wymaganych pozwoleń - przyznaje Dorota Gadomska, zastępca burmistrza gminy Konstancin. - Działa nielegalnie, ale nie dlatego, że myśmy tak z góry założyli, tylko taki był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Wydawało nam się, że lokalizacja, gdzie od lat była prowadzona gospodarka odpadami przez zakład gospodarki komunalnej, jest dobra.

Rtęć i inne niebezpieczne odpady

To, co dla gminy jest koniecznością, dla mieszkańców jest utrapieniem. Podkreślają, że po terenie biegają szczury („Chodzą jak defilada i gryzą ludzi po nogach”), smród utrudnia im życie, a pył ze spalanych odpadów opada na samochody. Zwracają uwagę, że teren graniczy bezpośrednio z willami, a kilkaset metrów od niego znajduje się także szpital dziecięcy.

Burmistrz o sytuacji ze śmieciami w Konstancinie

- Regulamin punktu mówi, że mogą tam być składowane wszelkiego rodzaju śmieci: papier, plastik, metal, ale również rtęć, odpadki niebezpieczne, puszki po farbach - tłumaczy Dorota Angotti, mieszkanka Konstancina.

Jak przekonuje, na terenie cegielni śmieci są również palone, choć składowisko nie jest oficjalnie spalarnią. - Dochodzi też do zatruwania gruntu. Nie wyobrażamy sobie, by na terenie uzdrowiskowej strefy B miało miejsce coś takiego. W takiej strefie zabrania się uruchomiania składowisk stałych – argumentuje Angotti, która z innymi mieszkańcami stawiła się we wtorek na Komisji Uzdrowiskowej, by zaprotestować przeciwko składowisku.

Mieszkańcy przekazali swoje uwagi radnym, którzy podjęli uchwałę, że nie zgadzają się na działanie punktu w tym miejscu oraz na zmianę planu miejscowego dla tego terenu, o co miał zabiegać burmistrz.

Problem z nową lokalizacją

Dorota Gadomska poinformowała, że wobec protestów władze gminy zrezygnowały z punktu zbiórki odpadów w spornej lokalizacji.

- Jest szereg powodów, dla których burmistrz wycofał się z tej lokalizacji. Opór społeczny jest bardzo ważną przyczyną, pewnie najważniejszą, ale również niepewna sytuacja własnościowa tego terenu ma duże znaczenie. Nie możemy wkładać publicznych pieniędzy w teren, który być może właściciele będą próbowali odzyskać - wyjaśniła.

I dodała, że składowisko zniknie w momencie, gdy gmina znajdzie nową lokalizację. To może być jednak trudne, ponieważ wiąże się z dużymi kosztami. - Nie mamy działki, którą moglibyśmy zaadaptować. Należałoby więc ponieść koszt wykupu działki w Konstancinie, gdzie są wysokie ceny gruntu, a następnie przenosiny, budowa. To ogromny wydatek – mówi Dorota Gadomska.

Mieszkańcy też nie są zadowoleni. Twierdzą, że deklaracje słyszeli już nie raz i oczekują konkretnych działań. Burmistrz Konstancina do 15 września ma ustosunkować się na piśmie do ich uwag.

Nielegalne śmieci

lata/b/r

Czytaj także: