Niedzielna wichura spowodowała dziesiątki szkód nie tylko w stolicy, ale też w okolicznych miejscowościach. - Zostaliśmy bez dachu, leci nam na głowę – napisał na Kontakt 24 Michał, mieszkaniec ul. Jarzynowej w Pruszkowie.
Z naprawą dachu pewnie nie byłoby problemu, gdyby budynek był ubezpieczony. - Wtedy nie musielibyśmy apelować o wsparcie, bo mielibyśmy je zagwarantowane ze strony ubezpieczyciela - przyznaje poszkodowany.
A tak, pomocy należy szukać w innych miejscach.
Naprawa po preferencyjnej cenie
Jak mówi nasz rozmówca, w poniedziałek rozmawiał z władzami miasta i apelował o wsparcie finansowe w naprawie dachu.
- Wiceprezydent oświadczył, że nie ma co liczyć na pieniądze. Zadeklarował jedynie, że skontaktuje się z przedsiębiorcami, którzy naprawiają dachy, aby mogli nam pomóc. Wszystko zależy więc od ich dobrej woli. Z tego co wiem, jeden z nich zaoferował naprawę po preferencyjnej cenie, ale szczegółów na razie nie znam – relacjonuje poszkodowany.
Nie chcą opuścić domu
Michał w zniszczonym domu mieszka z rodzicami i siostrą. Mimo nie najlepszych warunków, rodzina nie zamierza opuszczać budynku. - Dostaliśmy propozycję chwilowego hotelu, ale nie chcemy zostawiać domu. Boimy się, że w każdej chwili przyjdzie kolejna wichura albo duże opady deszczu i będziemy potrzebni tu, żeby wylewać wodę – stwierdza nasz rozmówca.
W podobnej sytuacji jest co najmniej sześć rodzin, których budynki także ucierpiały.
Próbowaliśmy skontaktować się z władzami miasta, aby porozmawiać o poszkodowanych rodzinach. Wysłaliśmy pytania. Czekamy na odpowiedź.
Powalone drzewa, zalane ulice
W Warszawie również nawałnica spowodowała liczne szkody. Straż pożarna interweniowała ponad 200 razy. Ulice były zalane, kilkadziesiąt drzew przewróciło się uszkadzając samochody i trakcje tramwajowe.
CZYTAJ WIĘCEJ O SKUTKACH NAWAŁNICY:
Okolice Placu Politechniki po nawałnicy
kw/sk
Źródło zdjęcia głównego: Michał / Kontakt 24