Kapitalne 12 minut Legii. Ruch znokautowany w Chorzowie

Legia Warszawa rozbiła na wyjeździe Ruch Chorzów 4:1, odnosząc swoje pierwsze ligowe zwycięstwo od początku sierpnia. O tym, czy to jednorazowy wybryk, czy początek powrotu drużyny do wysokiej formy, pokażą dopiero kolejne spotkania.

W ostatnich tygodniach piłkarze Henninga Berga swoich fanów nie rozpieszczali. Po dobrym początku sezonu, potrafili przegrać nawet z Koroną Kielce. I to na swoim stadionie. W pięciu ostatnich ligowych spotkaniach podnieśli z boiska zaledwie trzy punkty. Od porażki rozpoczęli też rozgrywki Ligi Europy.

Zaskoczyli na początku

Widoków na lepszą przyszłość nie było. Zdziesiątkowany przez kontuzje zespół spisywał się fatalnie, coraz więcej zawodników grało poniżej swoich możliwości i oczekiwań kibiców. Mało kto spodziewał się, że z wyżej notowanym w tabeli Ruchem coś w grze warszawskiego zespołu w końcu drgnie.

Chorzowianie przystąpili do meczu podbudowani ubiegłotygodniowym zwycięstwem w Wielkich Derbach Śląska. Na początek niedzielnego meczu spisywali się tak, jakby świętowanie sukcesu skończyło się dopiero wczoraj. Legia prowadzenie objęła już w 43. sekundzie za sprawą Nemanji Nikolicia. Gospodarze byli w szoku. Nim się ocknęli przegrywali już trzema golami i było już w zasadzie po meczu. Do siatki trafił Michał Kucharczyk, a wcześniej Stojan Vranjes, dla którego była to pierwsza bramka w warszawskim klubie.

Gol i okazje

Nadzieje Niebieskich wróciły przed przerwą. Sygnał do ataku dał skuteczny Mariusz Stępiński, potem dwie doskonałe okazje zmarnowali jednak Łukasz Surma i Rafał Grodzicki. Po zmianie stron Legia potrafiła utrzymać prowadzenie, a na dodatek dorzuciła kolejnego gola. Jego autorem okazał się Aleksandar Prijović. Szwajcar, w swoim stylu, przez cały mecz świetne zagrania przeplatał irytującymi stratami. Trzeba jednak przyznać, że bramka mu się należała.

CZYTAJ TEŻ NA SPORT.TVN24.PL

TG/b

Czytaj także: