Bez Ursynowa, Wilanowa i Bemowa. Mija 65 lat od powiększenia miasta

Warszawa powiększona
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe / tvnwarszawa.pl
Bemowo, Wilanów, Ursynów, Okęcie, Włochy, Bródno, Białołęka, Wawrzyszew, Młociny - to część dzisiejszych dzielnic czy osiedli, które 65 lat temu pozostawały poza granicami Warszawy. To wówczas doszło do największego powiększenia jej terytorium.

Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, ale 65 lat temu południowa granica Warszawy przebiegała tuż za torem wyścigów na Służewcu. O Ursynowie, jako dzielnicy mieszkaniowej, w ogóle jeszcze nie myślano. Na północy koniec miasta wyznaczał Lasek Bielański. Prowadząca na zachód Wolska kończyła się na wysokości cmentarza katolickiego, a Al. Jerozolimskimi dojeżdżano tylko do placu Zawiszy. Kres prawobrzeżnej Warszawy był na Witolinie, a bardziej na północ jej granicę stanowiła ulica Trocka na Targówku.

Warszawa liczyła wówczas 144 km kwadratowych. Ale powstająca z powojennych zgliszczy stolica z dnia na dzień miała się stać miastem półtora raza większym, wchłaniając wianuszek otaczających ją miejscowości, terenów rolniczych i lasów.

Cygańskie tabory na Szczęśliwicach

Jak wyglądały wtedy peryferia, które dzisiaj stanowią gęsto zabudowane kwartały? Marek Nowakowski w książce "Moja Warszawa. Powidoki" o ówczesnych Włochach pisał: "Były to tereny rozciągające się między przystankami EKD: Szczęśliwicami i Granicą Miasta przy Opaczewskiej. Obszar jak na miarę możliwości podmiejskich malowniczy. Pola badylarzy, łąki, glinianki. Uroku dodawały jeszcze pozostałości wałów i fos dawnych fortyfikacji. Rozległe te nieużytki, swoiste Dzikie Pola dochodziły z jednej strony do Okęcia, a z drugiej do Włoch. Stanowiły ziemię niczyją, bo ani władza, ani nikt inny tutaj nie wkraczał. Widziało się staruszki wypasające kozy, rybaków wystających nad gliniankami i bezpańskie psy".

Na przedmieściach bywało malowniczo, ale odradzające się miasto dawało się także peryferiom we znaki: "Często nad gliniankami zatrzymywały się kolorowe tabory Cyganów i nocą płonęły ogniska. Z okien wagonów EKD obozowisko tych ostatnich, niepokonanych nomadów wyglądało tak pociągająco i romantycznie! W latach późniejszych te strony stały się miejscem zwózki śmieci. Zewsząd, z całego miasta przyjeżdżały wozy - śmieciarki - i zwalały tony makulatury, szmat, żelastwa, zgniłych odpadków, słowem wszystkiego, co wydala z siebie codziennie przeszło milionowa metropolia" - pisał dalej Nowakowski.

Decyzję o włączeniu "dzikich pól" do miasta rada ministrów podjęła już w maju 1951 roku. Szczegóły podano jednak dopiero 30 czerwca, w specjalnym zarządzeniu. Premierem był wówczas Józef Cyrankiewicz, prezydentem Polski Ludowej - Bolesław Bierut. Terytorium Warszawy zwiększono do 362 km kwadratowych. Te z późniejszych lat dzisiaj mogą się wydawać kosmetycznymi.

110 tys. nowych warszawiaków

Jak donosił wówczas Tygodnik Stolica "stan zaludnienia wzrósł o 110 tys. i sięga dziś (w 1951 roku - red.) 760.490 mieszkańców”. Do miasta stołecznego włączono z powiatu i województwa warszawskiego: miasto Włochy, gminy Okęcie i Wilanów, Bródno (z wyjątkiem Brzeziny i Grodziska, włączonych do gminy Marki), gminę Wawer (oprócz Miłosnej Starej, którą włączono do gminy Sulejówek, natomiast Pohulanka stała się częścią gminy Wiązowna). Z gminy Blizne przyłączono: Chrzanów, Groty, Groty Kolonia, Miasto Ogród Jelonek, Odolany oraz części Bemowa (Boernerowo) i Macierzysz.

Zmiana granic Warszawy
Zmiana granic Warszawy

Po prawej stronie Wisły w granicach stolicy znalazły się: Borków, Julianów, Miedzeszyn, Miedzeszyn Nowy, Miedzeszyn Wieś, Radość, Wólka Zerzeńska, Zagoźdź oraz części gromad Błota, Falenica, Michalin i Zbójna Góra - z gminy Falenica Letnisko.

Na północy Warszawa powiększyła się o Białołękę Dworską, Choszczówkę, Dąbrówkę Grzybowską, Dąbrówka Szlachecką, Henryków, Marcelin, Nowodwory, Płudy, Świdry Stare, Tarchomin, Tomaszew, Wiśniewo oraz części gromad Michałów-Grabina i Szamocin - z gminy Jabłonna.

Na południowym zachodzie, z gminy Jeziorna przyłączono części gromad Bielawa i Gawroniec. Natomiast z gminy Falenty Grabów, Grabówek, Imielin, Krasnowola, Wyczółki oraz części gromad Dawidy, Dawidy Poduchowne, Jeziorki Polskie i Jeziorki NoweNa wschodzie część gromady Ząbki - z gminy Marki.

Na lewobrzeżnej północy włączono z gminy Młociny: Górce, Górce-Nowe, Młociny, Młociny Miasto Ogród, Placówka, Radiowo, Wawrzyszew wraz z lotniskiem Babice, Wawrzyszew-Nowy, Wawrzyszew-Stary oraz części gromady Wólka Węglowa. Najdalej wysunięte tereny na zachód Wielkiej Warszawy obejmowały część gromady Szamoty z gminy Skorosze.

Mogłoby się wydawać, że w parze z tak potężnym poszerzeniem granic powinna lawinowo wzrosnąć liczba mieszkańców. Tak się jednak nie stało. Najwięcej nowych warszawiaków "dostarczyły" podstołeczne Włochy, które prawami miejskimi cieszyły się krótko, bo od 1939 roku. Zaraz po zakończeniu wojny liczyły niemal 19 tys. mieszkańców. Inne miejscowości były słabiej zaludnione.

Oczywiście chętnych do zamieszkania w nawet nieodbudowanej jeszcze stolicy było wielu. Jednak zamierzenia i ich realizacja nie nadążały za rzeczywistością. W ramach 6-letniego planu (1950 - 55) oddano 41 tys. mieszkań, natomiast roczny przyrost ludności wynosił około 45 - 60 tys. osób. Dlatego władze wprowadziły ograniczenia meldunkowe, co spowodowało poważne zwolnienie migracji.

Wielka, robotnicza, socjalistyczna

Bezprecedensowe poszerzenie terytorium wpisane było w wielki plan odbudowy miasta, ale i całego państwa, o zmienionym ustroju. Jerzy Albrecht, przewodniczący st. rady narodowej tłumaczył na łamach ówczesnej prasy, że to krok na drodze do rozwoju stolicy, powstającej niczym Feniks z popiołów po wojennej pożodze. Odbudowana Warszawa miała być także chlubą i wizytówką świeżo okrzepłej władzy. Dlatego nie szczędzono środków i sił ludzkich, a hasło "Cały naród odbudowuje swoją stolicę" wprowadzano w życie z całą mocą.

Życie Warszawy o nowych dzielnicach stolicy
Życie Warszawy o nowych dzielnicach stolicy

Rosła Mieszkaniowa Dzielnica Młodych, osiedla robotnicze Muranowa, Mokotowa, Młynowa, kończono budowę trasy W-Z, rekonstruowano Stare Miasto, wznoszono hale produkcyjne fabryki samochodów na Żeraniu. Wreszcie, na Targówku i Mariensztacie rozpoczęto przygotowania do drążenia metra.

Za decyzją o powiększeniu stały jednak nie tylko względy polityczne. Dawała ona okazję do uporządkowania terenów podstołecznych, których ludność od dawna związana była z Warszawą pracując na jej budowach czy zasilając załogi zakładów przemysłowych. Komuniści, podobnie jak prezydent Warszawy Stefan Starzyński w 1939 roku, widzieli ją wielką, ale przede wszystkim socjalistyczną i robotniczą. Niezbędne było pozyskanie terenów nie tylko pod nowe dzielnice mieszkaniowe, ale także pod budowę fabryk i zakładów. Od samego początku Żerań przeznaczono na przyszłą wielką dzielnicę przemysłową z Fabryką Samochodów Osobowych. W projekcie znalazły się także tereny Tarchomina, Henrykowa, Jabłonny.

Warszawa powiększona

Dwa zielone płuca

Przesunięcie granic wzdłuż Wisły włączyło do miasta Wilanów z Lasem Kabackim i zieloną gminą Falenica, a na północy Las Młociński, stanowiący razem z Bielanami ogromny zespół zieleni. Miały to być dwa wielkie płuca Warszawy, w której wciąż przybywało dymiących kominów. Służyły dla wypoczynku warszawiaków oraz jako miejsca masowych imprez, zwyczajowo organizowanych dotąd na Powiślu.

W granicach miasta znalazły się perły architektury, jak chociażby zespół pałacowy w Wilanowie.Co ciekawe, wraz z wejściem w życie uchwały, szerokie uprawnienia otrzymała inspekcja budowlana Stołecznej Rady Narodowej. - Umożliwi to prowadzenie również na tych terenach jednolitej polityki budowlanej. Pozwoli na opanowanie chaotycznego i nieskoordynowanego budownictwa mieszkaniowego - przekonywali na łamach ówczesnej prasy włodarze miasta. Dzisiaj, w obliczu reprywatyzacyjnych problemów Warszawy, te deklaracje mogą się wydawać chichotem historii.

Ówczesna prasa popierała jednak decyzję centralnych władz partyjnych. "Mieszkańcy podstołecznych osiedli żyli i żyją stolicą. Są z nią związani często ściślej, niż ze swoimi Michalinami, Włochami, Babicami czy Imielinami. Dawne granice miasta stały się nieżyciowe. Rozszerzenie granic przyniesie korzyść tak „starym”, jak i „nowym” mieszkańcom wielkiej Warszawy. Nowe przedmieścia stolicy objęte zostaną stopniowo siecią wodociągową, silniej powiąże je z centrum miasta komunikacja" - zapewniało w 1951 roku Życie Warszawy.

11 nowych dzielnic

Powiększenie Warszawy wymagało też wprowadzenia nowego podziału na jednostki administracyjne. Pod koniec 1951 roku powołano 11 dzielnic. Siedem po lewej stronie Wisły - Śródmieście, Stare Miasto, Żoliborz, Wola, Ochota, Mokotów, Wilanów - oraz cztery na prawym jej brzegu - Praga-Śródmieście, Praga-Północ, Praga-Południe, Wawer. Jak donosiło Życie Warszawy, dla wygody mieszkańców zrobiono to z zachowaniem naturalnych granic, czyli dużych arterii drogowych, torów kolejowych, pasów zieleni. Tak oddzielono m.in. Wolę od Ochoty.

Skrzyżowanie ulic Wołoskiej z al. Lotników
Skrzyżowanie ulic Wołoskiej z al. Lotników
Źródło: nac

"Gdy obie dzielnice wchodziły w skład jednej Rady Dzielnicy Warszawa – Zachód, prezydium tej Rady nie zawsze – z obiektywnych przyczyn - mogło właściwie gospodarzyć terenem Ochoty – odległej i pozbawionej komunikacji z Wolą. Trudności mieli też mieszkańcy tej dzielnicy w kontaktach z Prezydium DRN" - czytamy w gazecie. Z tego samego powodu od Mokotowa oddzielono Sielce i Siekierki, włączając je do nowej dzielnicy Wilanów. Innym kryterium było równomierne rozmieszczenie ludności. Mocno zaludniona Praga czy Śródmieście były stosunkowo małe w porównaniu do Wilanowa czy Wawra.

"Nie będzie dzielnic peryferyjnych jako przeciwstawienia do śródmieścia. Wszystkie dzielnice będą stopniowo wyposażone w odpowiednie urządzenia komunalne. Jedyną różnicą będzie czas, potrzebny do przybycia z dzielnic dalej położonych do śródmieścia Warszawy" – zapewniało Życie Warszawy.

Jednak dalej na jego łamach władze miasta asekuracyjnie ostrzegały, że "zmian w osiedlach, które najbardziej odczuły gospodarkę kapitalistyczną nie będzie można przeprowadzić w ciągu krótkiego czasu. Prezydium st. R.N. dążyć będzie jednak do tego, by coraz lepsze stawało się życie mieszkańców w upośledzonych dawniej osiedlach podmiejskich". Po 65 latach od poszerzenia granic Warszawy i 6-letniego planu jej odbudowy, z pewnością można stwierdzić, że do równomiernego rozwoju wciąż potrzeba... czasu.

Sławomir Krejpowicz

Czytaj także: