Okradli jubilera przebrani za dostawców jedzenia, uciekli na hulajnogach

Jubiler w galeri Westfield Mokotów
Napad na jubilera w Galerii Mokotów. Co wiadomo?
Źródło: TVN24
Przebrali się za dostawców jedzenia, mieli charakterystyczne torby, w które schowali łomy. Działali szybko i zuchwale, ukradli biżuterię wartą półtora miliona złotych. Sprawcy napadu na sklep jubilerski w warszawskiej Galerii Mokotów wciąż są na wolności. Jak zdradza prokuratura, szuka ich "bardzo dużo funkcjonariuszy policji".

Sprawcy napadu na sklep jubilerski w Galerii Mokotów wciąż są poszukiwani. Wiadomo, że było ich trzech.

- Z najnowszych ustaleń policji wynika, że złodzieje przebrali się za dostawców jedzenia. Mieli na sobie charakterystyczne niebieskie torby termiczne, a w środku łomy i inne ciężkie narzędzia - relacjonowała w czwartek Katarzyna Rogala, reporterka TVN24.

Sprawcy byli do napadu świetnie przygotowani. - Wybrali specyficzny dzień, bo było to krótko przed sylwestrem, poniedziałek, 30 grudnia, przed godziną 11, zatem w poświątecznym luźnym okresie, kiedy ruch w galerii był nieco mniejszy - zauważyła reporterka.

Wybijali szyby w gablotach

Przed godziną 11 do jubilera, zlokalizowanego na pierwszym piętrze, wbiegło trzech zamaskowanych przestępców. - Najpierw obezwładnili ochroniarza, używając gazu łzawiącego, następnie sterroryzowali sprzedawczynie przedmiotem przypominającym broń. Potem przy użyciu ciężkich narzędzi wybili szyby w gablotach i ukradli biżuterię - opisywała Rogala.

Sprawcy uciekli na parking, stamtąd odjechali na hulajnogach elektrycznych. Nie udało się ich złapać. Pracownicy pobliskich sklepów niewiele widzieli, słyszeli jedynie huk rozbijanych witryn. Cała akcja trwała maksimum kilka minut.

Skradziono głównie zegarki. Łączna wartość utraconych kosztowności to - jak podaje policja - ponad półtora miliona złotych. Część kosztowności udało się odzyskać, ponieważ złodzieje podczas ucieczki zgubili jedną torbę.

Analizują podobne napady

W Galerii Mokotów szybko pojawiła się policja. - Zabezpieczyła wszystkie ślady i dwa przedmioty przypominające broń - podała Katarzyna Rogala.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie ze względu na dobro sprawy nie udziela szczegółowych informacji o działaniach śledczych. - W sprawę zaangażowanych jest bardzo dużo funkcjonariuszy policji, którzy analizują tę sprawę pod kątem innych postępowań z ostatnich lat na terenie Polski, jak i zagranicy - powiedział tvnwarszawa.pl prokurator Piotr Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Czytaj także: