Niedźwiedź zaatakował dwóch mężczyzn po słowackiej stronie Tatr. Jeden z poszkodowanych jest ciężko ranny. - Niedźwiedź zaatakował, bo ludzie weszli w jego teren i poczuł się zagrożony - podejrzewa dyrektor TPN Paweł Skawiński.
Do ataku niedźwiedzia doszło w niedzielę w rezerwacie przyrody na terenie słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN), blisko granicy z Polską. Zwierzę ugryzło 43-latka w nogę i rękę. Towarzysz poszkodowanego oddał do drapieżnika dwa strzały z pistoletu i zwierzę uciekło do lasu.
- Z zeznań zaatakowanych przez zwierzę mężczyzn wynika, że niedźwiedź po postrzale stracił bardzo dużo krwi. Te rany mogły być dla niego śmiertelne - powiedział Skawiński.
- Niedźwiedź zaatakował, bo ludzie weszli w jego teren i poczuł się zagrożony - podejrzewa.
"Ciężkie szarpane rany"
43-latek trafił do szpitala w Popradzie, gdzie przeszedł operację. - Pacjent jest w stanie stabilnym, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. W wyniku ataku niedźwiedzia mężczyzna doznał ciężkich, szarpanych ran. Jego operacja trwała dwie godziny - powiedziała rzeczniczka szpitala w Popradzie Sylwia Galajda.
Leśnicy-kłusownicy?
Według słowackiego internetowego wydania dziennika "Sme", mężczyźni to leśnicy z sąsiedniego nadleśnictwa Spiska Biała. Policja wyjaśnia, co robili w rezerwacie przyrody na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego nie będąc na służbie i dlaczego mieli ze sobą broń. Są przypuszczenia, że mężczyźni kłusowali.
Agresywny miś
Skawiński przestrzegł, że ranione przez człowieka zwierzęta mogą być bardzo agresywne. Przypomniał historię z 1927 roku, kiedy tatrzański niedźwiedź, raniony przez słowackich myśliwych, zabił juhasa pasącego owce i śmiertelnie ranił góralkę ze Spisza.
Na Słowacji żyje około 700 niedźwiedzi i często dochodzi do spotkań tych zwierząt z ludźmi. U naszych południowych sąsiadów wydaje się blisko 50 decyzji o odstrzale tych drapieżników. W Polsce taka decyzja nigdy nie była podjęta.
NIEDŹWIEDZIE, JAK POKAZUJĄ ZDJĘCIA REPORTERÓW 24, SA AKTYWNIE NIE TYLKO W TATRACH
Autor: mm/jaś / Źródło: PAP