W USA potwierdzono pierwszy przypadek zakażenia wariantem delta koronawirusa SARS-CoV-2 u kota domowego - poinformowali amerykańscy naukowcy. Sekwencja wirusa w organizmie zwierzęcia była zbliżona do szczepów krążących w tym samym czasie wśród ludzi, co dowodzi, że choć ma on zdolność do przenoszenia się z jednego gatunku na drugi, to nie nabywa w tym procesie znaczących mutacji.
Naukowcy ze Szkoły Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Pensylwanii i Perelman School of Medicine opisali pierwszy zidentyfikowany w USA przypadek kota domowego, leczonego w Penn Vet's Ryan Hospital. Został on zarażony wariantem delta SARS-CoV-2 po kontakcie z chorym na COVID-19 właścicielem. Pełna sekwencja genomu wirusa była bardzo zbliżona do tej, którą miał wariant krążący w tym czasie i w tym rejonie wśród ludzi. Badania opublikowano na łamach czasopisma naukowego "Viruses".
Jest to kolejnym dowodem na to, że transmisja międzygatunkowa nie powoduje postawania w SARS-CoV-2 znaczących mutacji. Zaniepokojenie takim możliwym obrotem spraw wyrażał wcześniej świat naukowy.
- SARS-CoV-2 ma naprawdę niewiarygodnie szeroki zakres żywicieli - tłumaczyła doktor weterynarii Elizabeth Lennon, główna autorka pracy. - To oznacza, że musimy baczenie obserwować, jak rozwija się sytuacja u innych gatunków zwierząt, aby niczego niepokojącego nie przeoczyć - dodała.
Badaczka zaznacza, że u opisanego przez jej zespół kota infekcję SARS-CoV-2 potwierdzono przez badanie próbki kału, wymaz z nosa nie dał pozytywnego wyniku. - To pokazuje znaczenie pobierania próbek z wielu różnych miejsc ciała - mówiła Lennon. - Inaczej test może być fałszywie negatywny - podkreśliła.
Kot domowy zakażony wariantem delta
Wraz ze współpracownikami badaczka od początku pandemii zbierała od psów i kotów ze swojej lecznicy próbki, aby testować je pod kątem SARS-CoV-2. Ten konkretny kot, 11-letnia samica, został przywieziony do kliniki z objawami żołądkowo-jelitowymi. Wywiad ujawnił, że zwierzę było narażone na kontakt z właścicielem, który miał COVID-19.
Po potwierdzeniu, że kot także jest zakażony, postanowiono uzyskać sekwencję całego genomu kociego wirusa. Udało się to dzięki mikrobiologom z Perelman School of Medicine.
Sekwencjonowanie ujawniło, że zwierzę ma wariant delta, a dokładnie linię AY.3. Porównanie uzyskanej sekwencji z medyczną bazą danych pokazało, że wirus kota nie różnił się niczym szczególnym od SARS-CoV-2 krążącego w tym czasie wśród ludzi.
- Kiedy przyjrzeliśmy się losowej próbce ludzkich sekwencji z naszego obszaru geograficznego, zobaczyliśmy, że jest ona sprawie taka sama jak ta kocia - opowiada dr Lennon. Jak wyjaśniała badaczka, nie wszystkie warianty SARS-CoV-2 są w równym stopniu zdolne do infekowania szerokiej gamy żywicieli. Na przykład oryginalny szczep z Wuhanu nie był w stanie naturalnie zakażać myszy, podczas gdy kolejne warianty uzyskały tę umiejętność.
- Naszym głównym wnioskiem jest to, że kolejne pojawiające się na świecie warianty koronawirusa utrzymują nabytą w pewnym momencie zdolność do zarażania wielu różnych gatunków - mówiła Lennon.
Chociaż ten konkretny przypadek nie budzi niepokoju naukowców, to zamierzają oni kontynuować śledzenie przebiegu pandemii w populacji kotów domowych. - Wiemy, że SARS-CoV-2 ulega mutacjom, które czynią go coraz bardziej przenośnym - podsumowała autorka publikacji. - Doskonale uwidocznił nam to omikron, wirus zgrabnie przystosowuje się do ludzkiego gospodarza. Teraz chcemy zobaczyć, czy w podobny sposób będzie się dostosowywał do innych gatunków - zaznaczyła.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock