Zginęły dziesiątki syryjskich żołnierzy. "Nasza maszyna brała udział w nalocie"


Brytyjska maszyna brała udział w nalocie sił koalicji w Syrii, w którym zginęło kilkudziesięciu żołnierzy armii syryjskiej - poinformowało brytyjskie Ministerstwo Obrony. Moskwa zażądała skrupulatnego śledztwa w sprawie sobotniego nalotu, podczas którego, według USA, syryjskich żołnierzy zaatakowano w wyniku pomyłki.

- Możemy potwierdzić, że Wielka Brytania uczestniczyła w sobotnim nalocie sił koalicji na południe od syryjskiego miasta Dajr az-Zaur i w pełni współpracujemy w ramach trwającego dochodzenia. Wielka Brytania nie zaatakowałaby celowo jednostek armii syryjskiej - oświadczył rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Obrony. Jak dodał, "dalszy komentarz byłby niewłaściwy na obecnym etapie".

Według brytyjskich mediów brytyjską maszyną był bezzałogowy dron MQ-9 Reaper.

Zginęło kilkudziesięciu żołnierzy

Międzynarodowa koalicja pod wodzą USA prowadzi naloty na bojowników tzw. Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku od dwóch lat. Władze Iraku oficjalnie poprosiły o tego rodzaju wsparcia, jednak władze Syrii uważają te naloty swoim terytorium za bezprawne. Decyzja brytyjskiego premiera Davida Camerona o uczestnictwie w operacjach nad Syrią wzbudzała duże kontrowersje w Wielkiej Brytanii.

W poniedziałek także australijska minister obrony Marise Payne oświadczyła, że Australia uczestniczy w amerykańskim śledztwie w sprawie ataków lotniczych z soboty. Jak zaznaczyła, Australia nigdy świadomie nie wzięłaby na cel syryjskich oddziałów wojskowych. Odmówiła jednocześnie wyjaśnienia, czy w akcji brały udział australijskie odrzutowce bojowe, czy też samoloty pomocnicze.

Moskwa zażądała w niedzielę od Waszyngtonu przeprowadzenia skrupulatnego śledztwa w sprawie nalotu w którym, według niej, zginęło ok. 60 syryjskich żołnierzy a rannych zostało ok. 100.

Jak z kolei podało cytowane przez Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka źródło wojskowe, w nalotach na miasto Dajr az-Zaur śmierć poniosło co najmniej 90 syryjskich żołnierzy. Obserwatorium jest opozycyjnym ośrodkiem monitorującym z siedzibą w Wielkiej Brytanii.

Co dalej z rozejmem?

Dowodzona przez USA międzynarodowa koalicja przyznała się w sobotę do zbombardowania w Syrii pozycji, o których sądziła, że należą do IS. Przedstawiciele sił zbrojnych USA poinformowali jednak, że nalot został natychmiast wstrzymany, kiedy strona rosyjska przekazała, iż celem mogły być pozycje armii syryjskiej. Amerykanie twierdzą, że przed rozpoczęciem nalotu informowali o nim stronę rosyjską. USA wyraziły ubolewanie z powodu "niezamierzonych ofiar".

Do nalotu doszło w trakcie obowiązywania rozejmu w Syrii, który jest efektem planu uzgodnionego przez Rosję i Stany Zjednoczone. Plan przewidywał zawieszenie broni przez siedem dni, począwszy od 12 września, a następnie rozpoczęcie przez USA i Rosję skoordynowanych działań przeciw ekstremistom z tzw. Państwa Islamskiego (IS) oraz Dżabat Fatah al-Szam (dawnego Frontu al-Nusra), którzy nie są objęci rozejmem.

Autor: mm\mtom / Źródło: Independent, BBC, PAP

Źródło zdjęcia głównego: OGL | POA(Phot) Tam McDonald/MOD

Tagi:
Raporty: