"Cud za cudem" i "ręka Boga" na pokładzie. Pilot, który musiał oddać stery pasażerowi, doznał rozwarstwienia aorty

Źródło:
ENEX, flyingmag.com, New York Post, NBC Miami, CNN

64-letni Kenneth Allen, pilot, który w trakcie lotu z Bahamów był zmuszony oddać stery niedoświadczonemu pasażerowi, wraca do zdrowia po operacji kardiologicznej. Pilot doznał rozwarstwienia aorty. To choroba, z którą poradzić sobie można tylko dzięki szybkiej diagnostyce i wdrożeniu interwencji chirurgicznej. - Ta historia to cud za cudem - przyznał jego lekarz.

10 maja pilot Cessny 208 w trakcie lotu z lotniska Marsh Harbour na Bahamach do West Palm Beach na Florydzie źle się poczuł. O swoim stanie zaalarmował dwóch pasażerów. Jeden z nich, niedoświadczony wcześniej w lataniu, musiał przejąć stery jednosilnikowej maszyny.

Lot z Marsh Harbour na Bahamach do West Palm Beach na Florydzieflightaware.com

Pasażer w trakcie lotu instruowany był przez kontrolera lotów w Palm Beach. "Spróbuj utrzymać poziom skrzydeł. Zobacz, czy możesz zacząć schodzić. Opuszczaj się w bardzo wolnym tempie. Staraj się podążać wzdłuż wybrzeża, na północ lub południe. Próbujemy cię zlokalizować" - słyszał między innymi od niego. Maszynę udało się sprowadzić na ziemię bez incydentów.

CZYTAJ WIĘCEJ O TYCH WYDARZENIACH

Ponad tydzień po wydarzeniach z Palm Beach media zidentyfikowały pilota, który źle się poczuł na pokładzie cessny. To 64-letni Kenneth Allen, dziadek sześciu wnucząt. Media nie od razu informowały o stanie jego zdrowia. Po kilku dniach okazało się, że był on bardzo ciężki.

"Cud za cudem"

- Ta historia to cud za cudem - skomentował ją kardiochirurg, doktor Nishant Patel, który leczył Allena w Palm Beach Gardens Medical Center.

Na czwartkowej konferencji lekarz przekazał, że mężczyzna doznał ostrego rozwarstwienia aorty i jego życie było zagrożone. Mówił, że operacja trwała od późnego popołudnia do około północy. - Ostre rozwarstwienie aorty jest naprawdę ciężkie, zdarza się nagle - tłumaczył.

Zaznaczał, że jego pacjent nie tylko przeżył ten nagły stan, ale także szybko wyzdrowiał. - Pierwszą rzeczą, jaką powiedział rano, po operacji, było: "Kiedy mogę wrócić do domu?" - wspominał.

Pilot dziękuje. "Jestem szczęśliwy, że jestem gdziekolwiek"

Na konferencji wypowiadał się także sam Allen. - Jestem szczęśliwy, że jestem tutaj, szczęśliwy, że jestem gdziekolwiek - przyznał na początku. - Chcę podziękować Bogu, który także był pasażerem na naszym pokładzie z Bahamów 10 maja - dodał. Zacytował przy tym fragment Psalmu 23 ze Starego Testamentu: "Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną".

Podziękował też pasażerowi, który przejął stery cessny. - Poznałem go niecałą godzinę przed tymi wydarzeniami. Był świetny, spokojny - opisywał go. Wskazał przy tym na obecnego na konferencji kontrolera lotów Roberta Morgana, który zaangażował się w pomoc i sprowadzenie samolotu bezpiecznie na lotnisko. - Jego ratujące życie instrukcje pozwoliły nam wylądować - podkreślił. Allen podziękował potem swojemu lekarzowi. Przez całą konferencję prasową nie mógł powstrzymać uśmiechu.

Allen pierwotnie trafił do St. Mary's Medical Center w West Palm Beach. Wykazywał wtedy objawy udaru - opadnięcie lewej strony twarzy, miał też niedowład lewej strony ciała. Gdy lekarze odkryli, że potrzebuje opieki kardiologicznej, przenieśli go do Palm Beach Gardens Medical Center. - Był zdezorientowany i ospały - opowiadał dr Patel. 

Pilot opuścił placówkę niecały tydzień później. Jego lekarz - wcześniej, w stacji NBC - przyznał, że z rekonwalescencją radził sobie "wyjątkowo dobrze". Zauważył przy tym, że pacjentom w podobnym stanie rzadko udaje się przeżyć. - Pięćdziesiąt procent pacjentów nie zdąży trafić do szpitala, większość z pozostałych pięćdziesięciu procent umiera w ciągu 24 godzin bez sprawnej diagnozy i wdrożonego leczenia - zaznaczył.

"Wiedziałem, że jeśli nie zareaguję, umrzemy"

20 maja dla NBC wypowiadał się także Darren Harrison, pasażer który przejął stery samolotu. Powiedział, że w trakcie lotu towarzyszyła mu "ręka Boga".

Z Bahamów wracał z wyprawy wędkarskiej. Gdy odpoczywał na pokładzie, do niego i innego pasażera zwrócił się pilot. - Panowie, muszę przyznać, że nie czuję się dobrze - zacytował pilota Harrison. - W tym momencie wiedziałem, że jeśli nie zareaguję, umrzemy - przyznał. Opisał dalej, że w dalszych decyzjach "polegał na zdrowym rozsądku". - Byłem całkiem spokojny, wiedziałem, że to sytuacja na śmierć lub życie: albo zrobisz to co musisz, aby kontrolować sytuację albo umrzesz - wspominał. 

Autorka/Autor:akw/adso

Źródło: ENEX, flyingmag.com, New York Post, NBC Miami, CNN