Tuż przed zaplanowanymi wspólnymi manewrami wojsk USA i Korei Południowej, Korea Północna przestrzegła, aby ich pod żadnym pozorem nie przeprowadzać, gdyż są prowokacją. - Spotka was żałosny koniec i zniszczenie - przestrzegł Phenian.
Wielkie ćwiczenia wojsk amerykańskich i południowokoreańskich pod kryptonimem "Foal Eagle" rozpoczną się pierwszego marca. Na lądzie, morzu i w powietrzu, przez dwa miesiące, ma trenować 200 tysięcy żołnierzy Korei Południowej i 10 tysięcy z USA.
Prowokacyjne ćwiczenia?
Wielkie manewry doczekały się groźby ze strony Korei Północnej przekazanej w bardzo niecodzienny sposób. Do dowódcy wojsk USA w Korei Południowej, generała Jamesa Thurmana, zadzwonił Pak Rim-su, przewodniczący delegacji Korei Północnej w "wiosce rozejmowej" Panmundżom. - Jeśli rozpoczniecie agresję przez organizację waszych bezmyślnych ćwiczeń wojskowych, zwłaszcza w tych niebezpiecznych czasach, to od tego momentu wasz los zawiśnie na włosku - powiedział Koreańczyk. - Lepiej sobie zapamiętajcie, że tych którzy wszczynają wojny, niechybnie spotyka żałosny koniec i zniszczenie - dodał Rak Rim-su w rozmowie z amerykańskim generałem. Warto zaznaczyć, że tego rodzaju bezpośrednie kontakty telefoniczne są bardzo rzadkie.
Gorąca granica
Sytuacja na Półwyspie Koreańskim od kilku miesięcy jest bardzo napięta. Od czasu udanego odpalenia rakiety dalekiego zasięgu w grudniu i lutowej trzeciej próbnej eksplozji jądrowej w Korei Północnej, zwaśnione państwa nawzajem obrzucają się pogróżkami. Zaledwie we wtorek dyplomata Phenianu zagroził Seulowi "całkowitym zniszczeniem" podczas rozmów rozbrojeniowych na łamach ONZ. Kilka dni wcześniej wojsko Korei Południowej prezentowało swoją najnowszą rakietę, która "może trafić w okno biura przywódców Korei Północnej". Oba państwa są formalnie w stanie wojny, przerwanej jedynie rozejmem podpisanym w Panmundżom w 1953 roku. 38 równoleżnik, wyznaczający granicę obu Korei, jest jedną z najsilniej ufortyfikowanych i zmilitaryzowanych stref na Ziemi.
Autor: mk//bgr/k / Źródło: Reuters, tvn24.pl