Złożona z przedstawicieli ugrupowania władz i ukraińskiej opozycji grupa parlamentarna nie doszła we wtorek do porozumienia w sprawie projektu ustawy zezwalającej na uwolnienie przebywającej w więzieniu byłej premier Julii Tymoszenko. Sama Tymoszenko wezwała we wtorek kraje UE, by domagały się podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą "nie zważając na jakiekolwiek okoliczności".
W środę w Radzie Najwyższej oczekiwane jest głosowanie, które pokaże, czy skazana na siedem lat pozbawienia wolności i cierpiąca na problemy z kręgosłupem Tymoszenko będzie mogła wyjechać na leczenie za granicę. Starania o jej uwolnienie prowadzą Aleksander Kwaśniewski i Pat Cox, którzy jako specjalni wysłannicy Parlamentu Europejskiego mają ocenić, czy Ukraina spełniła wszystkie warunki dla podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Ich raport także oczekiwany jest w środę.
Bez uwolnienia Tymoszenko nie będzie umowy
Opozycja oświadczyła, że w związku z brakiem porozumienia z wchodzącymi w skład grupy parlamentarnej przedstawicielami większości w Radzie Najwyższej, na środowym posiedzeniu Izby zaproponuje do głosowania własny projekt ustawy ws. rozwiązania problemu Tymoszenko. Aleksander Kwaśniewski oczekiwany jest w Kijowie we wtorek wieczorem. W środę najprawdopodobniej będzie wraz z Coksem przyglądał się wydarzeniom w parlamencie. UE wielokrotnie przekazywała władzom Ukrainy, że bez uwolnienia Tymoszenko nie mogą liczyć na podpisanie umowy o stowarzyszeniu na szczycie Partnerstwa Wschodniego, który odbędzie się w dniach 28-29 listopada w Wilnie. Wyrok siedmiu lat więzienia, który była premier obecnie odbywa, jest dla Brukseli symbolem wybiórczego stosowania prawa wobec przeciwników politycznych.
Apel Tymoszenko
Sama Tymoszenko, która przebywa w więzieniu, wezwała UE do podpisania umowy stowarzyszeniowej z jej krajem i oskarżyła prezydenta Wiktora Janukowycza, że swymi działaniami niszczy perspektywę zbliżenia z Zachodem. - Wzywam liderów UE, ukraińskie społeczeństwo obywatelskie, opozycję i całe społeczeństwo, aby domagali się podpisania umowy stowarzyszeniowej, nie zważając na jakiekolwiek okoliczności – oświadczyła w liście, odczytanym we wtorek dziennikarzom przez jej córkę, Jewheniję. Tymoszenko wyraziła w nim przekonanie, że śledztwo, wszczęte przez prokuraturę w Kijowie wobec jej obrońcy Serhija Własenki, jest ciosem wymierzonym w europejską perspektywę Ukrainy.
"Janukowycz dobił umowę"
We wtorek Własenko został przesłuchany w Prokuraturze Generalnej, która poinformowała go, że jest podejrzany w sprawie o pobicie byłej żony. Własenko twierdzi, że śledczy nie dysponują żadnymi dowodami jego winy. - W ostatnich tygodniach Wiktor Janukowycz wręcz zadeptuje umowę o stowarzyszeniu. Wszczęcie absurdalnych śledztw przeciwko mojemu obrońcy Serhijowi Własence (…) jest ostatnim ciosem w samo serce ukraińskich nadziei na podpisanie stowarzyszenia – czytamy. Była premier uznała, że takimi działaniami Janukowycz chce przekonać polityków europejskich, że ich wysiłki na rzecz uchronienia Ukrainy przed dyktaturą są daremne. - Janukowyczowi wydaje się, że dla całkowitego krachu perspektyw europejskich nie wystarcza już wtrącanie za kratki działaczy politycznych, czy też odbieranie Witalijowi Kliczce możliwości startowania w wyborach prezydenckich. (…) Swą agresją wobec Własenki Janukowycz zdecydował się ostatecznie dobić umowę stowarzyszeniową – napisała Tymoszenko.
Autor: /jk / Źródło: PAP