"Słyszałeś o eksplozji w Bostonie? Ja to zrobiłem". Nowe szczegóły sprawy, zobacz dokument

Nowe szczegóły i zeznania porwanego przez braci CarnajewówPAP/EPA

"Słyszałeś o eksplozji w Bostonie? Ja to zrobiłem" - takie słowa wypowiedział jeden z braci Carnajewów do kierowcy, którego porwał wraz z samochodem w Watertown. Zeznania ofiary, a także nowe szczegóły na temat zatrzymania Dżochara i Tamerlana znalazły się w dokumencie udostępnionym w poniedziałek przez Departament Sprawiedliwości USA.

Departament Sprawiedliwości USA udostępnił w poniedziałek obszerny dokument, w którym agent specjalny Daniel R. Genck w imieniu Stanów Zjednoczonych Ameryki składa doniesienie na Dżochara Carnajewa. 19-latek w poniedziałek w szpitalu, gdzie nadal przebywa, usłyszał formalne zarzuty.

Czytaj cały dokument udostępniony przez Departament Sprawiedliwości USA.

Agent pracujący dla FBI oskarża Dżochara Carnajewa o użycie broni masowego rażenia przeciwko ludziom i mieniu, skutkującego śmiercią oraz o celowe zniszczenie mienia z użyciem materiałów wybuchowych, skutkującego obrażeniami ciała i śmiercią. W materiale dokładnie opisuje fakty z 15 kwietnia i dowody, jakie udało się zebrać w sprawie. Są to m.in. nagrania z kamer, pokazujące szczegółowo zachowanie podejrzanych. Przytacza też, w których miejscach i o której godzinie wybuchły bomby oraz gdzie następnie widziano podejrzanych i w co byli ubrani.

Genck zaznacza, że nie są to wszystkie znane w sprawie informacje, ale te, które są wystarczające do przedstawienia zarzutów.

Groził bronią, zmusił do oddania karty i pieniędzy

Następnie Genck przechodzi do relacjonowania wydarzeń z 18 kwietnia, gdy jeden z podejrzanych porwał przypadkowy samochód wraz z kierowcą. Przytacza też zeznania kierowcy. Zeznał on, że napastnik (nie podano, czy był nim Dżochar, czy Tamerlan), groził mu bronią i pytał: "Słyszałeś o eksplozji w Bostonie? Ja to zrobiłem". Wyjął też z broni magazynek i pokazał kierowcy nabój. Następnie załadował pistolet ponownie, dodając: "mówię poważnie". Porywacz kazał kierowcy jechać w wyznaczonym przez siebie kierunku, a następnie zatrzymać się, by wsiąść mógł kolejny mężczyzna. Razem włożyli coś do bagażnika. Następnie napastnik z bronią zabrał kierowcy kluczyki i sam usiadł w fotelu kierowcy. Napastnicy rozmawiali ze sobą w obcym języku.

Podczas jazdy zażądali od swojej ofiary pieniędzy. Ten dał im 45 dolarów, a następnie został zmuszony do oddania swojej karty bankomatowej i wyjawienia hasła. Carnajewowie podjechali do bankomatu i próbowali wypłacić pieniądze, następnie podjechali pod sklep na stacji benzynowej. Wówczas obaj wyszli z samochodu; ten moment wykorzystał porwany kierowca i uciekł.

Ładunki wybuchowe w samochodzie

Niedługo potem samochód został namierzony przez policję w Watertown. Jak czytamy w dokumencie, pasażerowie auta wyrzucili z niego co najmniej dwa małe ładunku wybuchowe. Potem wywiązała się strzelanina między nimi a policją. Jeden z mężczyzn - jak okazało się później Tamerlan - został poważnie ranny, drugi - Dżochar - zdołał uciec. Nagrania z kamer przy bankomacie pozwoliły ustalić, że porywacze bardzo przypominali mężczyzn poszukiwanych za ataki w Bostonie. Przyjęto, że porywacze samochodu to Dżochar i Tamerlan Carnajew. Szybko ustalono ich adres i prawo pobytu w USA. W dokumencie znajduje się także opis ładunków wybuchowych, jakie podłożone zostały na mecie maratonu. Oba znajdowały się w szybkowarach tej samej marki. Dodatkowo, naczynia wypełnione były szrapnelami. Podobne ładunki znaleziono też w porwanym samochodzie w Watertown.

Rany głowy, szyi, nóg i ręki

Wieczorem 19 kwietnia policja odkryła, że ktoś ukrywa się w łódce pozostawionej na posesji w Watertown. Policja ostrzelała łódź i zatrzymała przebywającego w niej mężczyznę. W kieszeni miał legitymację studencką i kartę kredytową - wszystkie dokumenty identyfikowały go jako Dżochara Carnajewa. Był poważnie ranny: miał rany postrzałowe głowy, szyi, nóg i ręki. Został przewieziony do szpitala. 21 kwietnia przeszukano pokój w akademiku, który zajmował Dżochar. Znaleziono m.in. środki pirotechniczne, czarną kurtkę i białą czapkę, które wyglądały na identyczne z tymi uchwyconymi na zdjęciach z monitoringu.

Jak zauważa Genck w swoim raporcie, eksplozje nie tylko kosztowały życie trzech osób i raniły ponad 170, ale miały też ekonomiczny wpływ - maraton został zakończony wcześniej, a wiele lokalnych sklepów i przedsiębiorstw musiało zostać zamkniętych na kilka dni. Według niego, nie bez znaczenia jest również fakt, że na maraton zazwyczaj przyjeżdża bardzo wiele osób spoza Bostonu, które nocują w hotelach i jedzą w restauracjach, co napędza koniunkturę miasta.

Autor: jk//gak/k / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA

Raporty: