Rosyjski żołnierz zabił ormiańską rodzinę. Armenia żąda wydania podejrzanego, Rosja mówi "nie"

Rosja nie chce wydać Armenii żołnierza podejrzewanego o zaamordowanie sześcioosobowej rodziny w Giumriwww.police.am

Komitet Śledczy Armenii postawił w stan oskarżenia rosyjskiego żołnierza podejrzewanego o zamordowanie sześcioosobowej rodziny w mieście Giumri na zachodzie kraju. Wcześniej strona rosyjska oświadczyła, że szeregowy Walerij Piermiakow nie zostanie wydany Armenii. Mieszkańcy Giumri protestują przeciwko postawie Rosji. Według agencji Interfax, 19-latek przyznał się do popełnienia zbrodni.

Strona rosyjska twierdzi, że wydanie 19-letniego szeregowca przeczy przepisom rosyjskiej Konstytucji, która nie zezwala na wydawanie własnych obywateli obcym państwom.

Komitet Śledczy zapewnia

Tymczasem armeński Komitet Śledczy zapewnia, że ze szczególną dokładnością zbada zbrodnię, o którą oskarżany jest Piermiakow.

"Komitet Śledczy zapewnia wszechstronne, pełne i obiektywne śledztwo w sprawie przestępstwa oraz niezbędne działania w celu zweryfikowania innych wersji wydarzeń" - informuje komitet.

"Podejmowane są kroki w celu ustalenia drogi ucieczki rosyjskiego wojskowego po dokonaniu przestępstwa, jego ewentualne kryjówki i okoliczności zatrzymania. Wyznaczono polecenie przeprowadzenia szeregu ekspertyz, podejmowane są też działania śledcze i operacyjne, zmierzające do ustalenia i przesłuchania świadków" - czytamy w oświadczeniu armeńskiego resortu sprawiedliwości.

Według podawanych przez agencję Interfax informacji Walerij Piermiakow miał przyznać się do popełnienia zbrodni, nie są jednak znane motywy zabójstwa.

Auto protest

Tymczasem w Giumri od rana w środę ponad dwa tysiące osób protestuje przed 102. jednostką rosyjską na przedmieściach miasta.

Rosyjska agencja Interfax podaje, że przed bazą wojskową panuje napięta atmosfera, dochodzi do bójek między demonstrantami a funkcjonariuszami policji broniącymi dostępu do bazy. Wzmocniona została ochrona obiektu, policja ma "środki specjalne", które mają powstrzymać tłum w przypadku eskalacji napięcia.

Obecny na miejscu prokurator prowincji Szirak, której Giumri jest stolicą, Raffi Asłanian, usiłuje uspokoić tłum. Oświadczył m.in., że nie zapadły ostateczne decyzje dotyczące przekazania oskarżonego stronie ormiańskiej. Poprosił, by ludzie rozeszli się do domów, ponieważ "akcje protestu nie pomogą sprawie".

14 stycznia odbył się nietypowy protest - mieszkańcy przejechali samochodami ulicami miasta, domagając się przewiezienia rosyjskiego szeregowca Walerija Piermiakowa do Armenii. Organizator protestu Gajane Awetisian stwierdza, że poprzez użycie klaksonów aut obywatele chcą zwrócić uwagę władz na ich żądania. Kolumna pojazdów przejechała obok rosyjskiego konsulatu w Giumri i administracji prowincji Szirak pod siedzibę prokuratury prowincji.

Z zimną krwią

Walerij Piermiakow podejrzewany jest o zamordowanie sześciu członków ormiańskiej rodziny. Z zimną krwią miał rozstrzelać i kłuć bagnetem nie tylko dorosłych, ale też dzieci: dwuletnią dziewczynkę i siedmiomiesięcznego chłopca. Masakrę przeżyło tylko półroczne niemowlę, które trafiło do szpitala. Jego stan jest ciężki.

Walerij Piermiakow, odbywający służbę w 102. rosyjskiej bazie wojskowej, uciekł z jednostki, zabierając broń i amunicję. Jest głównym podejrzanym o zamordowanie Ormian. Został złapany na granicy ormiańsko-tureckiej podczas próby przejścia na stronę turecką. Po zatrzymaniu nie został przekazany stronie armeńskiej, od razu zajęli się nim rosyjscy wojskowi. Strona rosyjska powołała komisję przy ministerstwie obrony narodowej, która ma zająć się śledztwem w sprawie zabójstwa.

Autor: asz//rzw / Źródło: trend.az, kommersant.ru, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: www.police.am